3 maja 2013

#11


     Gdy się obudziłam, poczułam na sobie straszny ciężar. Mimo to wyspałam się jak nigdy. Przetarłam swoje oczy i spojrzałam na łóżko. Okazało się, że przyczyną jest Lou. Leżał na mnie jakby nigdy nic i sobie drzemał spokojnie pochrapując. Delikatnie pstryknęłam go w nos i klepnęłam w tyłek, a mruknął niezadowolony.
- Dzień dobry. Mógłbyś zabrać ze mnie swój wielki tyłek? - poprosiłam ze śmiechem, a on podniósł się delikatnie i położył obok mnie.
- Sorki Jus - przeprosił i przymknął swoje oczy ponownie.
- Spoko, ja pewnie też na tobie leżałam - zaczęłam się śmiać, a on do mnie dołączył.
- Muszę przyznać, że jesteś całkiem wygodna - uśmiechnął się szeroko.
- Ty też niczego sobie - powiedziałam i położyłam się na nim. Przytulił mnie mocno i pocałował w głowę.
- Jak się spało? - zapytał.
- Wspaniale, dziękuje - powiedziałam i oparłam swoją brodę o jego klatkę. Spojrzałam w jego oczy. Jak zawsze miały cudowną barwę oceanu.
- Mówiłem, że żaden potwór nie przyjdzie - wyprężył swoją klatę, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie dziwię się. Wszyscy bali się twojego zgrabnego ciałka - powiedziałam, zalotnie machając rzęsami.
- No oczywiście, ale masz rację jest zgrabne - dodał.
- Skromność to twoje drugie imię.
- Tak zaraz po przystojny i zabawny - wybuchnęliśmy razem kolejną falą śmiechu. Gdy oboje się uspokoiliśmy usłyszałam jak Louisowi burczy w brzuchu.
- Chodź zrobię ci śniadanie, ty mój bohaterze - uśmiechnęłam się i wstałam z łóżka.
- Wracamy dziś do Londynu - powiedział.
- Niestety - zasmuciłam się, a on objął mnie ramieniem.
- Musisz stawić czoła przeciwnościom - dodał i pocałował mnie w głowę.
- Wiem - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki.
Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam całkiem normalnie. Na szczęście się wyspałam i nie miałam worów pod oczami. Wykonałam wszystkie poranne czynności i przebrałam się w czyste ubrania. Zdecydowałam się na beżowe rurki i kwiecistą tunikę. Na swoje nogi założyłam dosyć wysokie koturny. Dawno ich nie nosiłam, ale stwierdziłam, że czas na zmiany. Czemu by nie zacząć od wyglądu? Zrobiłam sobie delikatny makijaż, a włosy lekko przeczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Z uśmiechem na twarzy wyszłam z łazienki, a Louis od razu zareagował pełen entuzjazmu.
- No proszę - zaczął ruszać ponętnie, jeśli tak to można nazwać, swoimi brwiami - Bycie singielką ci służy - dodał, a ja zaczęłam się śmiać i puściłam mu delikatnego całusa. Byłam w szoku, ale wspomnienie o rozstaniu nie budziło już we mnie bólu. Czułam się normalnie. To był znak, by rozpocząć nowy etap w swoim życiu. Pociągnęłam Tommo za sobą i zaciągnęłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki i wyjęłam potrzebne składniki. Zrobiłam dla nas jajecznicę ze szczypiorkiem i podałam Louisowi. Z wielkim bananem na twarzy, zaczął pałaszować posiłek. Usiadłam na przeciwko mojego przyjaciela i też zaczęłam jeść swoją porcję. Po chwili do pomieszczenia zawitała moja mama. Ucieszyła się na mój widok.
- Ślicznie wyglądasz córciu - powiedziała i pocałowała mnie w głowę na przywitanie - co smacznego upichciłaś? - spytała.
- Jajecznicę, włóż sobie - uśmiechnęłam się.
- O której jedziecie? - spytała po chwili, jedząc swoją porcję.
- Jakoś za trzy godziny - odpowiedział jej Lou - Dzięki Jus za pyszne śniadanko. Pójdę do siebie i posiedzę jeszcze z mamą. Około czternastej widzimy się pod autem - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Ok, o czternastej - powiedziałam, a on wyszedł.
- Gotowa na nowy rozdział w swoim życiu? - spytała moja mama.
- Chyba tak - powiedziałam z uśmiechem - trzeba spróbować.
- Będę trzymać kciuki - pocieszyła mnie.
- Dzięki mamuś.
 Gdy skończyłyśmy jeść, pozmywałam nasze talerze. Miałam jeszcze dobre dwie godziny do wyjazdu. Spojrzałam na mamę, chyba czytała mi w myślach, bo uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Zakupy?
- O tak! - krzyknęłam i obie zaczęłyśmy się śmiać. Zamknęłyśmy za sobą drzwi i ruszyłyśmy do najbliższej galerii. Dawno nie byłam na zakupach. Już zapominałam jak bardzo sprawia mi to przyjemność. Postanowiłam trochę odświeżyć swoją szafę. Kupiłam sobie kilka kolorowych tunik, dwie pary jeansowych szortów i śliczną sukienkę w kwiatki.
W ostatnim sklepie moja mama zauważyła cudną, króciutką jeansową kurtkę. Od razu zarzuciłam ją na siebie i już nie zdejmowałam. Do całego rachunku dorzuciłam jedną parę ślicznych, brązowych balerinek i jedną pięknych czarnych szpilek. Mama była ze mnie strasznie zadowolona. Od dawna mówiła mi bym chodziła w szpilkach, bo mam strasznie zgrabne nogi. Jednak ja zawsze wolałam trampki. Teraz też ich nie opuszczę, ale na pewno częściej założę te czarne piękności. Obładowana nowymi zakupami z uśmiechem wyszłam z galerii. Cieszyłam się na lekkie zmiany. Niby za wiele one nie wnosiły, ale moje samopoczucie od razu się polepszyło. Jednak zakupy są lekarstwem na wszystko. Zatrzymałyśmy się jeszcze w kawiarni i wypiłyśmy razem kawę. Gdy spojrzałam na zegarek, zobaczyłam 13.45.
- Mamo czas się zbierać - posmutniałam, a mama mi przytaknęła i ruszyłyśmy w stronę domu. Spakowałam wszystkie nowe ciuchy do mojej walizki i ruszyłyśmy razem do domu Tomlinsonów.
Louis był już gotowy i właśnie żegnał się z dziewczynami. Podbiegłam do Jay i mocno ją uściskałam. To samo zrobiłam z każdą siostrą Lou po kolei. Nie lubię rozstań. Zawsze są smutne.

     Od godziny jechaliśmy już do Londynu.  Podróż była strasznie przyjemna. Słuchaliśmy radia i śpiewaliśmy razem prawie wszystkie piosenki. W pewnej chwili usłyszeliśmy: 'Witajcie słuchacze teraz w The Hits Radio nowy numer finalistów XFactora - One Direction! Przed wami 'What Makes You Beautiful'! To na pewno będzie hit!'.
Po tych słowach usłyszeliśmy pierwsze akordy ich debiutanckiego singla. Krzyczeliśmy w wniebogłosy. Louis zjechał na pobocze. Wysiadł z auta i podszedł do moich drzwi. Wziął mnie na ręce i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Poczułam straszną dumę. Tommo postawił mnie na nogi i szybko zadzwonił do Hazzy.
- Loczek włączaj The Hits Radio! Szybko! - krzyknął do telefonu. Po chwili usłyszeliśmy krzyki Harrego.
- O ja cie pierdziele! Nie wierzę! - krzyknął - AAAA! - konstytuował swoją euforię, a my dołączyliśmy do niego. Gdy utwór się skończył emocje w cale nie opadały. Jednak Harry po chwili zapytał:
- Kiedy wracacie? Trzeba to natychmiast uczcić!
- Już jedziemy do Londynu. Będziemy za jakąś godzinę - powiedział Lou. Porozmawiali jeszcze chwilę i ruszyliśmy w dalszą podróż.

     Gdy tylko wysiadłam z auta, od razu rzucił się na mnie Loczek. Wziął mnie na ręce i zaczął biegać ze mną po trawniku. Lou nie mógł wytrzymać ze śmiechu. W pewnej chwili Harremu poplątały się nogi i oboje runęliśmy na ziemię. Wybuchnęłam takim śmiechem, że Louis nie wytrzymał i ze śmiechu się przewrócił obok nas. Leżeliśmy we trójkę na trawie i nie mogliśmy opanować swojego napadu emocji. Nagle wybiegł do nas Niall.
- Co się tu dzieje? - spytał.
- Cześć Nialler - uśmiechnęłam się i z jego pomocą wstałam z ziemi. Przytuliłam blondyna na powitanie.
- Justine, pięknie wyglądasz - powiedział.
- Dziękuje słoneczko. Ty też dobrze się prezentujesz - szturchnęłam go delikatnie łokciem, a on się do mnie uśmiechnął. Chwilę później dołączył do nas Liam i nie długo potem wylądowaliśmy w domu Loczka i Lou. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś mecz. Gdy skończyła się pierwsza połowa, Niall i Harry polecieli do Tesco po zapas alkoholu, a Liam i Lou wystawili wielkiego grilla przed dom. Pomogłam im w przyrządzaniu i marynowaniu mięsa. Jak jedzenie wylądowało nad rozżarzonym węglem, stwierdziłam, że zaproszę do nas Zayna. Liam zapytał się czy ma iść ze mną, ale ja stwierdziłam, że muszę to zrobić sama.
Zapukałam delikatnie do drzwi. Nie byłam w stanie wejść do jego domu jak do siebie. Usłyszałam kroki, a po chwili otworzyły się drzwi. Moim oczom ukazała się Perrie.
- O cześć Justine - powiedziała.
- Hej.. Jest może Zayn? - zapytałam zmieszana, nie wiem czemu, ale nie myślałam, że to ona otworzy mi drzwi.
- Nie, wyszedł na chwilkę, ale wejdź. Ucieszy się, że przyszłaś - zaprosiła mnie do środka. Nie wierzyłam w jej słowa, ale musiałam z nim porozmawiać, więc przyjęłam zaproszenie. Skierowałam się prosto do kuchni i usiadłam przy stoliku.
- Chcesz może coś do picia? - spytała.
- Nie dzięki, po prostu posiedzę i poczekam na Zayna - powiedziałam o dziwo dosyć spokojnie. Blondynka usiadła naprzeciwko mnie.
- Słuchaj Justine.. - zaczęła.
- Nie Perrie, nie chce być nie miła, bo nie jestem osobą, która lubi się kłócić. Nic do ciebie nie mam, ale nie przyszłam rozmawiać z tobą. Nie mów mi, że nie chciałaś żeby do tego doszło i nigdy nie myślałaś, że się w nim zakochasz. Bo przecież znałaś go od małego i takie tam. Nie tłumacz mi się, bo tu nie chodzi o ciebie - powiedziałam, a ona lekko posmutniała. Trafiłam w samo sedno. Po kilku minutach naszą ciszę przerwał Mulat, który wszedł do domu.
- Cześć.. O Jus - zdziwił się na mój widok.
- Hej... Przyszłam żeby zaprosić was na grilla u Louisa i Loczka, ale tak naprawdę to chciałam z tobą porozmawiać - zwróciłam się do Zayna.
- Chodź może do salonu - zaproponował, a ja wstałam i podążyłam za nim. Usiedliśmy obok siebie na kanapie. Oboje nie chcieliśmy zacząć i czekaliśmy na ruch drugiego. Postanowiłam przerwać milczenie, ale uprzedził mnie Zayn.
- Jus na wstępie chcę cię cholernie przeprosić - spojrzał mi w oczy - Zachowałem się jak kompletny dupek. Nie mówię już nawet o samym pocałunku, ale o moich słowach - posmutniał.
- Ja w sumie też trochę przesadziłam - spuściłam głowę - Przyszłam cię prosić. Nie chcę, by nasze rozstanie nie wpłynęło na wasze relacje z Louisem. Tworzycie razem i z resztą wspaniały zespół. Nie chce żeby to się zakończyło - powiedziałąm.
- Jus ja nawet nie myślałem o odejściu. Bałem się po prostu tego, ze będziesz przychodzić do reszty, a mnie kompletnie olejesz. Nie chce kończyć tej znajomości w ten sposób.
- Ja też. Jest mi po prostu cholernie ciężko - podsumowałam.
- Kurwa mi też - lekko się wkurzył - Przepraszam, nie powinienem przeklinać - przerwał na chwilę, jakby bał się coś powiedzieć - Może zostaniemy przyjaciółmi? - zaproponował i spojrzał prosto w moje oczy. O dziwo jego wzrok mnie już nie peszył, a kolor jego brązowych tęczówek nie sprawiał już, że traciłam orientacje w tym co się dzieje.
- Na razie kumplami - powiedziałam, utrzymując kontakt wzrokowy - Przyjaciel to dla mnie za mocne słowo.
- Wiem, masz racje - przytulił mnie - Dziękuje, mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczysz.
- Ja też mam taką nadzieje, ale nie oczekuj ode mnie tego teraz - odwzajemniłam jego uścisk.
- Oczywiście Jus, w pełni cię rozumiem - uwolnił mnie z objęć. Problem w tym, że nie rozumiałam siebie. Nie spodziewałam się, że nasza rozmowa przebiegnie tak spokojnie. Powinnam się cieszyć, ale coś sprawiało, że ta sytuacja wydała mi się cholernie dziwna. Moje rozmyślania przerwała Perrie:
- Czy na tego grilla mamy wziąć coś ze sobą? - spytała.
- Nie wiem - byłam zmieszana - chłopaki skoczyli po alkohol, a jedzenie też jest. Chyba nie - dodałam.
- To ekstra. Idziemy? - zapytała, a Zayn wstał z kanapy i już chciał ruszyć w stronę drzwi, ale jego wzrok zawisł na mnie. Siedziałam jak za murowana i nie mogłam się ruszyć.
- Jus? - spytał zmieszany.
- Zayn ja tak nie mogę - powiedziałam, a on kucnął na przeciwko mnie - Musimy to wyjaśnić do końca, bo ta sytuacja nie da mi i pewnie tobie spokoju - spojrzałam mu prosto w oczy - Mogę wiedzieć czemu?
-  Justine, ja nie wiem jak ci to wszystko wyjaśnić. To dla mnie cholernie trudne. Wciąż jakaś cząstka mnie czuje coś do ciebie. Moje uczucie było absolutnie prawdziwe. Ja po prostu nie umiem żyć bez Pezz. Nie mogę być z tobą i myślami uciekać gdzie indziej. To było by kompletnie nieuczciwe wobec ciebie. Nie chce cię ranić. Wydaje mi się, że ty też masz takie uczucie. Musisz przyznać, że nie dajesz rady, gdy nie ma Louisa obok ciebie - powiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać nad jego słowami. Miał racje, ale ja nigdy nie myślałam o Lou w ten sposób. A może... - Widzisz zaczęłaś się nad tym zastanawiać - dodał.
- Wiesz ja nigdy nie myślałam tak o Lou - powtórzyłam moje myśli na głos.
- Uwierz mi, ale ja o Perrie też - nie wiem czemu, ale mu uwierzyłam. Pomógł mi wstać z kanapy i wyszliśmy do reszty.

      Gdy wyszłam, szybko podbiegł do mnie Louis.
- I co? Jak rozmowa? - spytał.
- Dobrze - uśmiechnęłam się - zostaliśmy kumplami... - lekko się zdziwił - Tak wiem dziwnie to brzmi, ale no wiesz... Zgoda - dodałam.
- To dobrze - uśmiechnął się szeroko - Głodna? - zapytał, ale nie czekał na moją odpowiedź - Po co ja pytam, ty zawsze jesteś głodna - wybuchnął śmiechem i pociągnął mnie do stolika. Usiadłam obok Nialla, który jak się domyślałam, jadł nie pierwszy kawałek mięsa. Po zjedzeniu swojej porcji usiadłam na trawniku i z zamkniętymi oczami skierowałam swoją twarz w stronę słońca. Przyjemne promienie rozeszły się po mojej twarzy. W pewnej chwili do siadł się do mnie Loczek.
- I co Jus? Czas na nowy rozdział z życia? - spytał z uśmiechem.
- Tak Harry - odwzajemniłam uśmiech, ale naszą wymianę zmian przerwał blondas, który podbiegł do mnie od tyłu i złapał pod pachami. Podniósł mnie z ziemi i obrócił w swoją stronę.
- Grasz z nami? - spytał.
- W co?
- W piłkę - zaczął obracać w swoich dłoniach piłkę do nogi. Odpowiedziałam mu uśmiechem i pobiegłam do domu założyć wygodniejsze buty. 
Byłam w drużynie z Loczkiem i Lou, a przeciwko nam był Liam, Niall i Zayn. Podobał mi się ten układ. Hazza stał na bramce, a ja z Louisem co chwila zdobywaliśmy punkty. Moim plusem było to, że jestem dziewczyną. Chłopaki trochę niepewnie walczyli ze mną o piłkę, więc udawało mi się grać nawet dobrze. W pewnej chwili biegłam z piłką i Niall mi ją odebrał. Skoczyłam na niego, udając, że chce go przytulić on odwzajemnił uścisk. Ja jednak szybko uciekłam i zabrałam mu piłkę. Loczek i Lou mieli niezłą bekę z tego przedstawienia. Zatańczyłam taniec tryumfu, bo moja akcja zakończyła się golem. Podbiegłam do Niallera i w ramach przeprosin pocałowałam go w policzek. Zayn co jakiś czas podchodził do Perrie, która nie przepadała za piłką nożną. Śmieszyło mnie to jak Mulat bał się okazywać do niej uczucia i co chwilkę zerkał na mnie czy nie patrzę. Podeszłam do nich i powiedziałam:
- Zaynuś pocałuj Pezz. Pewnie nie ma takich smakowitych usta jak ja, ale dziewczyna na to czeka - klepnęłam go w tyłek i podeszłam do stolika, by coś przegryźć. Zayn zaczął się śmiać, a Perrie spłonęła rumieńcem. Chłopak w końcu ją pocałował, co trochę ją uspokoiło. Loczek podszedł do nas i spytał dlaczego nie gramy, więc z kiełbasą i bułka w ręku ruszyłam na boisko. Tommo zaczął się chichrać, a Niall podbiegł do mnie i poprosił o gryza moich przysmaków. Z uśmiechem podzieliłam się jedzeniem i kontynuowaliśmy zaciętą rywalizację. 



*** 
Wracam do was z jedenastym rozdziałem. Długi weekend mi służy, bo wena mnie trzyma. Pogoda trochę się rozwaliła, ale trzeba się cieszyć chwilą wolności :-)
Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga. Pewnie dziwicie się czemu Larry, ale zobaczycie w swoim czasie. Powiem tylko, że między Harrym, a Lou nic nie będzie :P Nie mam ich za gejów i w ogóle :D Możecie sobie gdybać i się domyślać, ale wam nie powiem. Wszystko po kolei :-)
Jestem taka szczęśliwa, piszecie mi takie miłe słowa, że się rozpływam. Mam nadzieję, że nie zawiodę waszych oczekiwań i zostaniecie ze mną do końca.  Liczę, że dalej będziecie zostawiać komentarze :**
Do zobaczyska przy kolejnym rozdziale :**

PS. Chciałabym was serdecznie zaprosić na imagina napisanego z dedykacją dla mnie przez cudowną @adkonxx <3
Kocham cię słońce, bo napisałaś to cudnie. Wiem, że się powtarzam, ale to prawda :-)

10 komentarzy:

  1. Omomom *-* Szablon jest bardzo ładny. Naprawdę. A co do rozdziału, to myślałam, że jakoś ta rozmowa z Zaynem będzie gorsza. Fajnie to wymyśliłaś ;3 Fajnie, że Jus jakoś się trzyma po tym rozstaniu z Zaynem.
    Czekam na następny rozdział i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział <33

    http://i-love-your-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział;*. Zaczełam się śmiać z tego jak zdobyła Jus gola:). Dobrze, że wszystko sobie wytłumaczyła z Zaynem. Czekam na nn i weny:*
    friends-and-maybe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuupeeer ! x dd,.. Niech wena cię nie opuszcza ! @szustynkaAa

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział mega. Cieszę się, że wyjaśnili sobie wszystko z Zayn'em. Ponownie muszę Ci powiedzieć, że twoje notki są takie pozytywne, chodzi mi o to ich przyjacielstwo (nie ma takiego słowa, ale ciii), o ich relacje... Piszesz tak, że prawie sobie wyobrażam ich wszystkich grających u mnie na ogródku! Ja już chyba wiem, co będzie z Harry'm, Lou i Jus, po wypowiedzi Zayn'a i tym jak Harry odnosi się do naszej głównej bohaterki... Ale cicho, chcę mieć niespodziankę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty jak zwykle *.* Niech Louis i Justine będą razem, to byłoby takie piękne <3 Tworzyliby razem świetny duet :3 @take_you_there

    OdpowiedzUsuń
  7. na początek: przepraszam skarbie, że tak późno, ale blogspot mi szwankował -.-
    rozdział:
    rozdział, jak zwykle zajebisty i nie mam w ogóle co napisać, jak zwykle achwycasz. chce więcej Hazzy! <3 poza tym, jak zwykle super i chce więcej, więcej, więcej. pisz szybciej <3
    wiesz kto ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. jej następny świetny rozdział

    :* kocham

    OdpowiedzUsuń
  9. aww, piękne, hahah nie mogę z Tomlinsona na początku! <3 +też kocham <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - Skomentuj! To dla mnie bardzo ważne.