30 kwietnia 2013

#9



   Wstałam i wyjrzałam przez okno. Miałam nadzieje, że wczorajszy dzień był tylko pieprzonym koszmarem. Niestety auta chłopaków stały na parkingu, co oznaczało, że wszystko było prawdą. Dobrze, że chociaż nie było dziewczyn. Mogłam spokojnie się wypłakać przez całą noc, a spałam może z godzinę. Moje myśli krążyły wokół jednego - Zayna. Jak on mógł? Wiem, że nie jestem pieprzonym ideałem, ale chyba każdy popełnia jakieś błędy. Co ja mu takiego zrobiłam, że wolał spędzać wolny czas z nią, a nie przyjechać do mnie? Czy byłam aż taką suką, którą trzeba zdradzić, zamiast normalnie porozmawiać? Całą noc przelatywały mi przez myśli ich wspólne zdjęcia. Najgorsze jednak były nasze wspólne wspomnienia. Cudowne pocałunki i zapach jego perfum. Nie mogłam pozbyć się ich z mojej głowy. To tak cholernie bolało.
     Miałam gdzieś swój wygląd. Zeszłam od razu na dół. W przedpokoju zobaczyłam swoje odbicie w wielkim lustrze. Miałam wielkie wory pod oczami. Każdy mój włos był skierowany w innym kierunku. Pokazałam język swojemu odbiciu i zaszyłam się w kuchni. Zaparzyłam kawę. Wypiłam na raz dwie filiżanki espresso i wzięłam leki przeciwbólowe. Od ciągłego płakania moja głowa już przestawała ze mną współpracować. Usiadłam na kanapie i zaczęłam skakać po wszystkich kanałach. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam z łóżka. Spojrzałam przez judasz. Moim gościem okazał się Louis. Szybko otworzyłam drzwi, a on mnie mocno przytulił.
- Wyglądasz okropnie? - podsumował.
- Ależ dziękuje, długo nad tym pracowałam - odpowiedziałam z sarkazmem.
- Obiecałaś, że zrobisz dla mnie wszytko, pamiętasz? - zapytał.
- Co ty kombinujesz Lou? - spytałam.
- Za chwilę będziesz miała gościa. Pogadaj z nim. Dla mnie - powiedział, siadając na kanapę.
- Ko... - nie zdążyłam zapytać, bo obok mnie znalazł się Zayn.
- Musimy pogadać - powiedział do mnie stanowczo.
- Nie mamy o czym! - krzyknęłam i ruszyłam do kuchni. Nie chciałam żeby Lou był świadkiem moich łez, które już zaczęły spływać po moich policzkach. Szybkim ruchem ręką wytarłam znak mojej słabości przed Zaynem.
- Justine, to nie tak jak myślisz - zaczął się tłumaczyć.
- Tak? A jak? Myślisz, że co ja czułam jak zobaczyłam was całujących się na zdjęciach. Co miałeś nadzieje, że jestem taka głupia i się nie domyślę? - spytałam go, a raczej krzyczałam na niego.
- Nie, nie jesteś głupia. Po prostu nie wiem jak mam ci to wyjaśnić - zaczął - Znam Pezz od dziesięciu lat.
- A co to ma kurwa do rzeczy? Ja znam Louisa też z dziesięć lat i nie całuję się z nim na prawo i lewo! - krzyknęłam.
- Tak? A myślisz, że jak ja się kurwa czuję jak spędzacie razem czas. Co ja mam myśleć, jak znikasz z nim na pół dnia? Myślisz, że ja nie widziałem waszych wspólnych zdjęć. Trzymacie się za ręce i spędzacie czas jakby nigdy nic.
- Kurwa Zayn! Pojebało cię! Ja się z Louisem przyjaźnię od podstawówki. To chyba normalne, że spędzam z nim dużo czasu. Rozumiem, że Perrie jest twoją przyjaciółką. Nie przeszkadza mi to, że spędzacie razem czas, ale kurwa chyba mógłbyś mnie poinformować jak coś między wami jest, a nie robisz ze mnie kompletną idiotkę. Myślisz, że co ja czułam jak zobaczyłam te zdjęcia, gdzie się całujecie. Przez ciebie nie spałam całą noc, tylko cały czas zastanawiałam się co ja takiego zrobiłam, że mnie nie chcesz? - moje oczy nie wytrzymały i łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Jus to nie twoja wina! - krzyknął - ja po prostu.. - nie dokończył.
- Może łaskawie zdecydujesz się na jedną z nas, bo w przeciwieństwie do tej blondyneczki to ja się kurwa w trójkąciki nie bawię! - poniosło mnie.
- Jak możesz. Pezz nie jest taka - zaczął ją tłumaczyć.
- A co ja mam o niej myśleć? Widziałam ją raptem pierwszy raz w życiu, a dowiedziałam się już, że dobrała się do mojego 'chłopaka' i raczy nazywać się jego przyjaciółką.
- Wiesz chyba masz racje. Ta rozmowa nie ma sensu - powiedział i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- No tak! Najlepiej spierdolić i mieć wszystko w dupie. Łaski bez, ale to ty podobno chciałeś rozmawiać!
- Wiesz co? Ja cię do cholery kocham! A ty mówiąc takie rzeczy mnie ranisz.
- Idioto, ja też cię kocham, ale powiedz mi jak byś zachował się w mojej sytuacji. Znajdujesz moje zdjęcia z Lou na googlach jak się całujemy i co lecisz do mnie jak gdyby nigdy nic? Myślisz, że ja nie czuję się zraniona?
- Nie wiem co bym zrobił.. - spojrzał mi prosto w oczy - Ja po prostu nie wiem co czuję.. Do ciebie. Do Pezz. To cholernie trudne.
- Przykro mi, ale ja ci.. - mój głos zaczął się łamać.
- Wiesz chyba musimy dać sobie trochę czasu - podsumował.
- Czas? Zayn, ty chyba nie wiesz co mówisz. To nie jest nasz wspólny problem, ale twój. To ty masz problem z uczuciami nie ja. Ja cię kocham idioto, a ty po prostu bawisz się moim sercem.
- Justine to nie tak. Cholera.. - zamknął swoje powieki - Ja chyba nie czuję już tego co na początku. Tak mi kurwa głupio ci to mówić. To chyba było tylko jakieś zauroczenie czy coś - tłumaczył, a ja stałam jak wryta.
- Wiesz wyjdź stąd! Nie chce cię widzieć! - krzyknęłam.
- Ale Jus! Kurwa po co mam cię oszukiwać! Ja cię już nie kocham. Zrozum to. Czuję coś do Perrie i wiem, że to inne uczucie niż do ciebie - powiedział z taką pewnością, że do moich oczu napłynęły kolejne łzy.
- Wypierdalaj! - poniosło mnie, a on wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
     Jak on kurwa mógł. Co to miało znaczyć? O co mu chodziło z Louisem? Myśli, że jest nie wiadomo kim. Co ja jestem zabawką? Zabawił się mną przez kilka miesięcy i stwierdził, że to zauroczenie.
     Pod wpływem chwili pobiegłam do pokoju i chwyciłam pluszaka, którego dostałam od Mulata. Rozerwałam go i wyrzuciłam przez okno. Przez chwilę poczułam się lepiej, ale gdy spojrzałam w kierunku domu Zayna i zobaczyłam go. Siedział na schodach i płakał. Do moich oczu znów napłynęły łzy. Zamknęłam szybko okno. Opadłam na ziemię. Co teraz?

     Od jakiejś godziny Louis walił w drzwi do mojego pokoju. Ja siedziałam jak głupia i cały czas płakałam. Chłopak w pewnym momencie nie wytrzymał i kopnął moje drzwi z całej siły. Gdy zobaczył mnie od razu jego złość ustała. Szybko podbiegł i mocno mnie przytulił.
Nic nie mówił był ze mną. Po chwili zaczęłam ja:
- Louis ja tak dłużej nie mogę. Muszę wyjechać na trochę - mówiłam po cichu, a on mocniej mnie przytulił. Pocałował moje czoło i delikatnie gładził moje plecy, aby mnie uspokoić.
- Dokąd? - spytał.
- Nie wiem. Może do Doncaster. Do mamy - powiedziałam.
- Wiesz to może dobry pomysł. Wam obojgu przyda się chwila przerwy. Zawieźć cię? - spytał, a ja kiwnęłam lekko głową. Uwolniłam się z uścisku Lou i poszłam do łazienki. Wzięłam długi, kojący moje nerwy prysznic. Ubrałam swoje ulubione, czarne rurki i lekko za dużą koszulkę z logiem 'Pink Floyd'. Nie malowałam się. Włosy związałam w wysokiego koka i wróciłam do swojego pokoju. Louis trzymał w ręku moją podręczną walizkę i pakował moje rzeczy. Ucałowałam go w policzek i szepnęłam do ucha: 'Dziękuje'. Zeszłam na dół. Napisałam dziewczynom karteczkę na lodówce żeby się nie martwiły i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę mieszkania Nialla. Pożegnałam się z nim, a potem to samo zrobiłam z Liamem. Na końcu ruszyłam do domu Loczka i Tommo. Weszłam jak do siebie i mocno przytuliłam Harrego.
- Będzie dobrze. Zobaczysz - pocieszył mnie. Nienawidziłam tych słów. Wszyscy mnie zapewniali głupim 'Będzie dobrze'. Skąd oni mogą wiedzieć jak będzie? Jednak z ust Harrego te słowa mi nie przeszkadzały. Pocałował mnie jeszcze w głowę i zaprowadził do samochodu - Wróć do nas szybko - dodał.
- Postaram się - powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Louis pożegnał się z Harrym i usiadł na miejscu kierowcy.
- To co jedziemy? - spytał.
- Tak - powiedziałam i spuściłam głowę. Nic już nie mówił tylko odpalił samochód. Spojrzałam w kierunku drzwi od domu Zayna. Mulat właśnie wychodził. Spojrzał w moim kierunku. Oboje patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Po chwili po moich policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Na szczęście Louis szybko odjechał. Po drodze nucił jakieś spokojne piosenki. Nie przespana noc dała się we znaki, bo szybko zasnęłam.

     Obudził mnie spory hałas. Gdy otworzyłam swoje powieki, zobaczyłam, że siedziałam w samochodzie na stacji benzynowej. Szukałam wzrokiem Louisa, którego nie było na fotelu obok. Po chwili dostrzegłam go wychodzącego z małego sklepu na stacji. Uśmiechnął się do mnie i wsiadł do auta.
- Cześć słońce. Jak się spało? - spytał, wręczając mi hot-doga.
- Dzięki - wzięłam jedzenie - a dobrze. Nareszcie trochę pospałam. Ile jeszcze do Doncaster?
- Z jakieś półgodziny i będziemy na miejscu - powiedział z uśmiechem i odpalił samochód. Widać było, że cieszył się z odwiedzin rodzinnego miasta. W sumie to ja też czułam radość. W końcu będę mogła przytulić się do mamy i normalnie z nią porozmawiać. Mam nadzieje, że chociaż ona będzie wstanie mi pomóc.

 ***
Joł :*
Wracam z dziewiątym rozdziałem. Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem (i w ogóle za wszystkie). To strasznie motywujące i daje niezłego kopa, by pisać dalej. Mam nadzieje, że tu też zostawicie po sobie ślad i skomentujecie :-)

Nie mogę w to uwierzyć, ale stuknęła liczba 1000 wyświetleń! Wow! Dziękuje wam, jesteście wspaniali <3
Do zobaczenia przy następnym rozdziałem :*
(bd najprawdopodobniej w piątek).

26 kwietnia 2013

#8


- Dwa miesiące później.
     Londyn od jakiegoś czasu był już moim domem. W szkole szło mi nie najgorzej. Nie obchodziła mnie akceptacja moich rówieśników. Wkurzało mnie tylko to, że jak szłam korytarzem to wszyscy obrabiali mi dupę. 'Ona zna tych co prawie wygrali ten program - One Direction. Pewnie myśli, że jest lepsza. Co ten Zayn w niej widzi? Pewnie szybko z nią skończy..' i wiele innych zdań słyszałam niemal na każdej przerwie. Miałam tego dość. Nie nienawidziłam tej szkoły. Chodziłam tam z musu. Co raz większa sława One Direction wcale nie pomagała. Pod ich domem cały czas stali paparazzi. Z czasem roiło się ich coraz więcej. Chłopakom szło coraz lepiej. Podobało mi się jak występowali. Szkoda, że nie wygrali. Zasłużyli na to. Trzecie miejsce to jednak nie porażka, a wujcio Simon okazał się spoko gościem i podpisał z nimi umowę. Tak jak ja dostrzegał w nich potencjał. Brakowało mi ich. Trasa X-Factora sprawiła, że jeździli po całym UK i ciągle ich nie było. Potem nagrywanie płyty. Skype mi nie wystarczał. Chciałam ich tak zwyczajnie przytulić. Widziałam, że El też brakowało Lou. Dan też chodziła smutna. Od miesiąca byli razem z Liamem. Słodko razem wyglądali. Często w trójkę siedziałyśmy przed laptopem śmiejąc się i oglądając VideoDiaries, które chłopaki robili podczas  programu. Wtedy czułyśmy się jakby byli z nami. Codziennie wieczorem oglądałam nasze wspólne zdjęcia, płacząc do poduszki. Louis i Zayn dzwonili do mnie codziennie. Pocieszali, że jak nagrają płytę to będą mieli trochę wolnego. Tylko co z tego, niedługo będą mieli pewnie własną trasę. Kompletnie nie wiedziałam jak to zniosę. Zaczynałam odczuwać, że oddalamy się z Zaynem od siebie. Nie wiedziałam tylko skąd to uczucie.
     Dziś wstałam dziwnie wcześnie. Do szkoły miałam jeszcze trzy godziny, ale postanowiłam dziś dać sobie spokój i zostać w domu. Niechętnie opuściłam ciepłe łóżko i poszłam do łazienki. Wzięłam kojący moje nerwy prysznic. Założyłam na siebie koszulkę Louisa i czarne rurki. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Na śniadanie zrobiłam sobie płatki. Mało oryginalnie, ale właśnie na to miałam ochotę. Na lodówce znalazłam karteczkę 'Jus, ja z Dan jedziemy na wycieczkę od niej z pracy. Wrócimy za dwa, może trzy dni. Zaopiekuj się domkiem. Całuski. El x' Ucieszyła mnie ta informacja. Mogłam siedzieć trzy dni na wagarze i nikt mi nie będzie truł morałów. Choć i tak zawsze El pisała mi usprawiedliwienia moich ucieczek, zawsze się kłóciłyśmy z tego powodu. Dan chyba bardziej mnie rozumiała, bo zawsze mnie pocieszała, że to nowa szkoła i w ogóle. Niestety minęły już prawie dwa miesiące od początku roku, a jak było chujowo tak jest.
      Po zjedzeniu, posprzątałam po sobie. Nalałam sobie kawy z ekspresu i usiadałam na schodkach przed domem. Jedynym minusem tego domu, był brak balkonu. Brakowało mi przesiadywania na domowym tarasie. Po chwili siedzenia i upijania łyk za łykiem kofeiny, zobaczyłam nadjeżdżający samochód Lou. Byłam w szoku.
- Cześć Tommo! - krzyknęłam zdziwiona, a on momentalnie się odwrócił i do mnie podbiegł.
- Cześć Jus - przytulił mnie i pocałował mój policzek - Widzę, że zrobiłaś sobie dzień lenistwa. Czemu nie w szkole? - spytał.
- Och Louis, ja nienawidzę tej szkoły - zaczęłam płakać. On przytulił mnie mocno. Znał całą sytuacje. Gadaliśmy przez telefon codziennie. Zawsze mnie pocieszał, niestety nic się nie zmieniało.
- Wiem Jus. Nie wiem jak mam ci pomóc słońce. Jeszcze tylko dwa lata i skończysz z tym w cholerę - głaskał mnie po plecach. Wytarłam swoje łzy.
- Co ty tu w ogóle robisz? El przecież wyjechała - chciałam zmienić temat jak najszybciej.
- Wiem. Nie mogłem już wytrzymać bez ciebie. Musiałem cię zobaczyć - uśmiechnął się.
- Boże Lou. Ja też już nie daję rady - przytuliłam go.
- Wiesz mam dla ciebie cały dzień. Urwałem się Simonowi. Kazał cię pozdrowić. Planujesz siedzieć w domu? - spytał.
- Nie wiem, a co? - uśmiechnęłam się  - masz jakiś pomysł?
- A mam - pokazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów - Zabieram cię do wesołego miasteczka, jak w Doncaster. Co ty na to? - spytał, ale nie czekał na moją odpowiedź - Chodź! Będzie ekstra - złapał mnie za ręce i pociągnął do samochodu. Z wielkim uśmiechem podążyłam za moim przyjacielem.
     Wesołe miasteczko było niezwykłe. W porównaniu z tym w Doncaster nie wiedzieliśmy od czego zacząć. To dziwne, że od przeprowadzki jeszcze tu nie byliśmy. Wszystko było tak interesujące. Po krótkim zastanowieniu postanowiliśmy wypróbować wszystkiego. Po trzeciej atrakcji straciliśmy rachubę czasu. Moje ręce lepiły się od dużej ilości waty cukrowej, którą zjedliśmy razem z Tommo. Kolejnym punktem był wysoki diabelski młyn. Razem z Lou pobiegliśmy z radością. Kochaliśmy tą formę rozrywki. Kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do wagoniku. Tommo przez cały czas trzymał mnie za rękę. Nie przeszkadzało mi to. W sumie to zawsze chodziliśmy trzymając się za ręce. Gdy koło ruszyło, poczułam cudowną wolność. Kochałam ten moment. Miałam wrażenie, że lecę. Panorama Londynu wyglądała cudownie. Lou chyba też to zauważył, bo wyjął swój telefon i zaczął robić zdjęcia. Po chwili miał masę cudownych zdjęć i skupił się na mnie.
- Uśmiechnij się dla mnie! - powiedział.
- Nie - zabrałam mu telefon i przysunęłam się do niego. Zrobiłam słodki dzióbek, a on zrobił to samo i cyknęłam nam masę fotek z różnymi minami. Gdy pamięć telefonu Lou się zapełniła, schował swój telefon z powrotem do kieszeni. W pewnym momencie coś huknęło i maszyna się zatrzymała. Byliśmy dosyć wysoko, a facet na dole krzyknął przez megafon:
- Przepraszamy! Awaria! To potrwa z jakąś godzinę! Zwrócimy koszty biletów! - krzyczał jak maszyna.
- Świetnie - powiedziałam.
- No co - uśmiechnął się - Pamiętasz? Kiedyś zawsze chciałaś utknąć na diabelskim młynie i zobaczyć jak to jest - zaczął się śmiać.
- Wiem - uśmiechnęłam się - pamiętasz.
- Oczywiście, że pamiętam głupolu - pocałował mnie w czoło. Oboje poczuliśmy wibrację w jego kieszeni. Wyjął telefon. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Hazzy. Lou wziął na głośno mówiący i odebrał.
- Cześć Loczek
- No siema. Czemu nie mówiłeś, że jedziesz odwiedzić Jus? - spytał.
- Skąd wiesz?
- No nie wiem.. Pomyślmy.. Paparazzi - wykrzyczał.
- Kurwa, kompletnie zapominałem.
- Dobra nieważne. Pozdrów Jus.
- Dzięki Haroldzik - powiedziałam - może przyjedziecie?
- Ty jeszcze pytasz. My już jesteśmy w drodze - zaczął się śmiać - Simon dał nam tydzień wolnego, bo zaczęliśmy się z nim kłócić, że tylko praca i praca. W końcu uległ. Dobra ja kończę. Do zobaczenia.
- Pa - krzyknęliśmy razem. Byłam prze szczęśliwa. Tydzień z chłopakami. Nareszcie.
Zrobiło się trochę chłodno, więc wtuliłam się w tors Louisa. On przytulił mnie czulę i zaczął bawić się moimi włosami. Nucił jakieś melodie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Prawie zasnęłam, ale maszyna ruszyła. Zaczęliśmy się śmiać. Postanowiliśmy jednak wrócić do domu i posiedzieć przed telewizorem. Louis wziął mnie na ręce i zaczął nieść do samochodu. Próbowałam mu się wyrwać co spowodowało, że wszyscy się na nas gapili i z nas śmieli. Ja tu walczyłam o wolność, a oni stali i się tylko patrzyli. Co za społeczeństwo. Gdy doszliśmy do auta, dostałam to czego chciałam i Tommo postawił mnie na nogi. Wsiedliśmy do samochodu. Włączyłam radio na cały regulator i zaczęłam się drzeć. Lou zaczął się śmiać i po chwili dołączył do mnie. Wyliśmy przez całą drogę. Po dojechaniu na miejsce zaparkowaliśmy pod domem chłopaków, ale od razu poszliśmy do mnie. Przygotowaliśmy przekąski i poszliśmy do salonu. Nie mogliśmy znaleźć żadnego ciekawego filmu, więc wyjęliśmy PlayStation Dan i zaczęliśmy grać w nogę. Lou kochał Fifę, a ja jako, że wychowałam się razem z nim byłam całkiem niezła. Tylko ja potrafiłam z nim wygrać. Czasem jednak miałam wrażenie, że Lou przegrywał specjalnie, żebym się nie smuciła. Kocham go za to. 
Gra trwała w najlepsze. Wynik był 10-9 dla Lou. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Przyszedł Hazza:
- Czołem! - krzyknął zadowolony.
- Cześć! - powiedzieliśmy chórem.
- W co gracie?
- Fifa. Grasz z nami? Jus potrzebna jest pomoc - uśmiechnął się Louis.
- Wcale, że nie. Strzeliłam ci już dziewięć go.. - nie dokończyłam, bo w chwili nieuwagi Lou strzeliłam kolejną bramkę - Ha! I co remis! - dodałam. Hazza zaczął się śmiać.
- Zakład, że z tobą wygra? - powiedział.
- Stoi - powiedział Lou i zaczął swój żywioł. Bałam się. Wiedziałam, że jest dobry, a ze mną gra spokojniej. Postawiłam jednak na taktykę i zaczęłam go miziać po pleckach.
- Jus! - krzyknął - bo nie ręczę za siebie - dodał.
- Oj słońce. Coś ty taki wybuchowy? - nie przerywałam swojej gry i strzeliłam kolejnego gola - JEST! - krzyknęłam.
- O nie! Pożałujesz! - krzyknął, a Harry zaczął drzeć się ze szczęścia i wziął mnie na ręce.
- Wiedziałem, że dasz radę - powiedział, ale nie zdążyłam mu podziękować, bo Lou zabrał mnie z rąk  Hazzy i zaczął gilgotać. Wiedział, że tego nienawidzę. Położył mnie na kanapie, usiadł na mnie okrakiem i zaczął swoją zemstę na dobre.
- Nie, Louis, proszę cię, przestań! – krzyczałam śmiejąc się wniebogłosy równocześnie wijąc pod dotykiem jego zwinnych palców. Tommo jednak pozostawał nieubłagany i wciąż torturował mnie wykorzystując słabe punkty.
- A co będę z tego miał? - zapytał uśmiechając się zadziornie, jednocześnie wykorzystując moją nieuwagę jedną dłonią uwięził moje nadgarstki nad głową, drugą nadal drocząc się z moim ciałem.
- Zrobię co zechcesz, tylko przestań... – jęknęłam czując ponowny napad śmiechu. Chłopak nadal siedząc na mnie okrakiem pochylił się by spojrzeć mi głęboko w oczy.
- Wszystko? - dopytał.
- Tak - zapewniłam go. W oddali było słychać donośny śmiech Harrego, który wszystko nagrywał. Lou w końcu przerwał i usiadł obok mnie. Jakby nigdy nic zapytał Loczka:
- Gdzie reszta?
- Nie jestem pewny - powiedział - Widziałem jak każdy wchodzi do swoich mieszkań, a ja przyszedłem do was - uśmiechnął się.
- Co wy na to, by pograć w butelkę? - zaproponował Lou z szatańskim uśmieszkiem. Wiedziałam, że wykorzysta moją obietnicę przeciwko mnie.
- Spoko - odpowiedziałam pewnie. On zaczął się śmiać.
- Ok. To ja idę po resztę - powiedział i wyszedł z domu. Razem z Hazzą odsunęliśmy kanapę i stolik pod ścianę, tak by zrobić więcej miejsca. Gdy skończyliśmy poszłam do kuchni po jakąś pustą butelkę. Po znalezieniu idealnego egzemplarzu, wróciłam do salonu. Do domu wparowała cała gromada. Śmiali się z czegoś. Podbiegłam do Zayna i czulę pocałowałam jego różowe wargi.
- Witaj skarbie. Nareszcie mogę cię przytulić - powiedział, a ja odpowiedziałam kolejnym całusem. Wszyscy usiedliśmy na podłodze. Gra toczyła się dosyć spokojnie. Po jakimś dwudziestym kręceniu butelką, Lou z uśmiechem spojrzał w moim kierunku, gdy górna część butelki znalazła się na przeciwko mnie.
- Prawda czy wyzwanie? - spytał.
- Prawda - powiedziałam z uśmiechem. Wiedziałam, że chciał abym powiedziała wyzwanie, ale ja nie dałam mu tej satysfakcji.
- Hmm... - zaczął się zastanawiać - Najcudowniejsza chwila spędzona ze mną? - wydusił zadowolony.
- Z tobą tak? Hmm.. Pomyślmy - udawałam zastanowienie, bo doskonale wiedziałam co powiedzieć - To było jak miałam jakieś 10 lat. Pierwszy raz zabrałeś mnie do wesołego miasteczka. Byłam w siódmym niebie. Od tamtego momentu chodziliśmy tam prawie codziennie. Do dziś pamiętam mój pierwszy kęs waty cukrowej - powiedziałam, a on podbiegł i mnie przytulił.
- Jus. Kocham cię.
- Oj mój Boo Bear'ku też cię kocham - pocałowałam go w policzek.
- Bo będę zazdrosny - powiedział ze śmiechem Zayn.
- Och słońce - pocałowałam Mulata w policzek. Następna kręciłam ja. Wypadło na Zayna.
- Prawda czy wyzwanie? - spytałam z uśmiechem.
- Wyzwanie - powiedział pewnie, a ja pokazałam pacem na swój policzek. Wykonał swoje zadanie całując mnie, po czym złożył kolejny pocałunek na moich ustach. Po kilkunastu kolejnych rundach kręcił Loczek. Butelka zatrzymała się pomiędzy mną a Lou. Hazza z szerokim uśmiechem pociągnął nas za ręce i zamknął w łazience. Razem z Louisem zaczęliśmy się śmiać. Nie czekając na polecenie Loczka, otworzyliśmy okno. Tommo pomógł mi wyjść i po chwili oboje znaleźliśmy się poza domem. Zaczęliśmy szybko uciekać i po jakimś kwadransie się zatrzymaliśmy.
- Co teraz? - spytałam.
- Chodź - powiedział i pociągnął mnie za rękę - znam cudne miejsce - dodał. Szliśmy z dobre piętnaście minut. Moim oczom ukazała się cudowna plaża. Louis szybko poleciał do wody, a ja szybko ruszyłam za nim. Skoczyłam na jego plecy i oboje wbiegliśmy do wody. Niestety Louis przez falę stracił równowagę i oboje leżeliśmy w wodzie. Wybuchnęłam śmiechem, a Lou zaczął mnie ochlapywać. Nie byłam mu dłużna i po chwili niewinna zabawa przerodziła się w nie małą wojnę. Gdy zrobiło się nam zimno wyszliśmy z wody i usiedliśmy na rozgrzanym piasku. Louis objął mnie swoim ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors. Podziwialiśmy piękny zachód słońca. Przymknęłam swoje powieki i położyłam głowę na nogach Lou. Szum wody był strasznie przyjemny. Ręce Tommo bawiły się moimi włosami. Po jakimś czasie brunet wziął mnie na ręce, chyba myślał, że śpię. Wykorzystałam to i nie otwierałam oczu. Po jakiejś półgodzinie doszliśmy do domu. Usłyszałam śmiech Harrego.
- Gdzie wyście byli? - spytał - i czemu jesteście mokszy?
- Byliśmy na plaży - odpowiedział Lou - pomóż mi ją zanieść do domu, bo śpi - poprosił.
- Spoczko - Harry otworzył drzwi od mojego domu, a Tommo wniósł mnie po schodach. Położył mnie na moim łóżku i zaczął delikatnie ściągać moją koszulkę. Niestety moje gilgotki sprawiły, że się zaśmiałam.
- Ty nie śpisz! - krzyknął, a ja zaczęłam się śmiać - Osz ty! - dodał.
- Kocham cię - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam uciekać. Wybiegłam szybko z domu i poleciałam do Zayna. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i oparłam się o nie plecami. Zayn wyszedł z kuchni.
- Gdzie wyście byli? - zapytał.
- Poszliśmy z Lou na plaże. Nie uśmiechało nam się siedzieć w łazience - uśmiechnąłam się. Louis zaczął dobijać się do drzwi, a ja nie mogłam wytrzymać i śmiałam się wniebogłosy.
- Kto to? - usłyszałam kobiecy głos.
- Jus. Ucieka Louisowi - powiedział Zayn, a ja stałam osłupiała. Poszłam do kuchni i ujrzałam blondynkę siedzącą przy stole. Na oko była trochę starsza ode mnie.
- Cześć. Jestem Perrie - przywitała się.
- Justine - powiedziałam lekko zaskoczona. Nie wiedziałam co się dzieje - a kim ty jesteś? - zapytałam chłodno.
- Przyjaciółką Zayna. Znamy się od podstawówki. Przyjechałam go odwiedzić - powiedziała.
- To ja sobie pójdę - powiedziałam.
- Zostań - poprosił mnie Mulat, ale ja już byłam za drzwiami. Nie wyszedł po mnie. Byłam wściekła. Usiadłam na schodach. Zanurzyłam swoją twarz w dłoniach, a z oczu popłynęły mi pojedyncze łzy. Chciałam tak bardzo wierzyć, że ich nic kompletnie nie łączy, ale nie potrafiłam. Oni patrzyli na siebie w taki sposób. 'Kurwa' - klęłam w myślach. Wstałam i ruszyłam w stronę domu Louisa. Weszłam bez pukania. Oparłam się plecami o ścianę i jak głupia zaczęłam płakać. Nie wiem nawet dlaczego. Przecież w ogóle nie wiedziałam co między nimi jest. Podobno byli tylko przyjaciółmi, a ja i tak wyłam jak dziecko. Momentalnie podbiegł do mnie Lou i mocno przytulił:
- Co jest? - spytał zdenerwowany.
- Kto to kurwa jest Perrie? - krzyknęłam wściekła, ciągle go przytulając.
- To chyba przyjaciółka Zayna - przyszedł Hazza - Zayn przedstawił ją nam z jakiś miesiąc temu. Wydaje się spoko dziewczyną. Mieszka obok naszego studia. Często z nami przesiadywała - powiedział. Jego słowa tylko mnie zdołowały. Wstałam szybko z podłogi i podeszłam do laptopa Lou. Wpisałam w Google 'Zayn i Perrie'. Włączyłam grafikę i zamarłam. Masa wspólnych zdjęć. W kawiarni, w parku, do wyboru do koloru. Najbardziej zabolał mnie pewien kolaż. Zawierał zdjęcia z jednego dnia, na których się śmiali i  trzymali za ręce. Ostatnie pokazywało ich pocałunek. Z moich oczu ponownie popłynęły łzy. Czułam się jak kompletna idiotka. Byłam oszukiwana przez swojego 'niby' chłopaka. Czułam kompletną bezsilność. Louis usiadł obok mnie. Zabrał mi laptopa i szybko go wyłączył. Przytulił mnie mocno i pocałował w głowę.
- Jutro porozmawiacie na spokojnie. Wszystko się wyjaśni - zaczął mnie pocieszać. Tylko co miało się wyjaśniać wszystko było jasne.
- Ja nie chce rozmawiać z tym gnojkiem. Nie mam mu nic do powiedzenia - powiedziałam i wyszłam z domu. Ruszyłam do swoje mieszkania. Na progu zatrzymał mnie Zayn.
- Jus, czemu wyszłaś? - spytał.
- Pierdol się! - krzyknęłam - Teraz się martwisz. Jakoś miałeś mnie głęboko w dupie, jak spędzałeś upojne chwilę ze swoją przyjaciółeczką. Odwal się ode mnie.
- O co ci chodzi? - był zaskoczony.
- Jeszcze się kurwa pytasz? To nie ja całuję się na prawo i lewo z moimi przyjaciółmi! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Skąd wiesz?
- Wiesz co...? Nie pogrążaj się i wypierdalaj stąd! - krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi.


***
Witajcie wracam z ósmym rozdziałem :-) Tak wiem tamten był po prostu bezsensowny i masakryczny. Zjebałam. No, ale nie ważne. Mam nadzieje, że się ten wam spodoba i zostawicie swój komentarz. Muszę przyznać, że ja jestem w miarę zadowolona.
Do bohaterów dodałam Perrie. Nic więcej nie mówię, bo dowiecie się wszystkiego o niej w swoim czasie, ale jeśli jesteście ciekawi jej opisu (w formie cytatu) to zapraszam do zakładki 'Bohaterowie'.
Następny tak jak zawsze pojawi się najprawdopodobniej w weekend, chyba, że coś wcześniej naskrobie :D
Bajoo :**

25 kwietnia 2013

#7


     Obudził mnie Louis. Idiota wszedł na moje łóżko i zaczął po mnie skakać.
- Kurwa Louis! - krzyknęłam.
- Wstawaj! Śniadanie czeka! El zrobiła jajecznicę - powiedział i wyciągnął mnie za rękę z łóżka. Podreptałam za nim do kuchni i usiadłam przy stole. Eleanor postawiła mi pod nos talerz z parującym jedzeniem. Podziękowałam jej uśmiechem i zaczęłam pałaszować. Gdy skończyłam jeść, zmyłam po sobie talerz i wróciłam na górę. Z uśmiechem ponownie położyłam się do swojego ciepłego łóżka.
- Chyba sobie żartujesz - przyleciał Louis.
- O boże.. - mruknęłam.
- Nie ma spania. Jedziesz przecież z El do szkoły, a potem przychodzicie do nas na próbę. Pamiętasz chyba, że wieczorem jest nasz pierwszy występ na żywo - usiadł na brzegu łóżka.
- Pamiętam - powiedziałam i zwlekłam się z pościeli. Ruszyłam w kierunku łazienki i usłyszałam Lou:
- Grzeczna dziewczynka - powiedział i klepnął mnie w tyłek.

      Po jakiejś godzinie, Lou wrócił do swojego domu, a my z El ruszyłyśmy do mojej nowej szkoły.
Budynek nie był jakiś wyszukany. Otaczało go wiele drzew, a przed nim znajdował się ogromny dziedziniec. Z powodu wakacji wiało tutaj pustką. Wypełniłam wszystkie papiery z małą pomocą El i sekretarka wręczyła mi wszystkie potrzebne dokumenty. Oficjalnie byłam uczniem tej szkoły. Nie czułam wielkiej radości. Lubiłam swoją starą szkołę w Doncaster. Tamtejsi ludzie byli bardzo przyjaźni. Nigdy nie pałałam wielką ochotą do nauki, ale ta miła atmosfera sprawiała, że bez problemów chodziłam do szkoły. Nawet, gdy Louis skończył już szkołę, nie odczuwałam wielkiej pustki. Niby nigdy nie miałam przyjaciółki, tylko Louisa, ale jakoś moi znajomi trzymali mnie na duchu. W Londynie byłam tylko dlatego, że mieszkałam blisko Lou i chłopaków. Nie wiem czy dałabym radę, żyć bez niego. Co tam ja? On nie wytrzymał by chwili beze mnie. Zaczęłam się śmiać pod nosem. El musiała to usłyszeć, bo powiedziała:
- Co ci tak wesoło?
- Nie nic. Myślałam sobie, że pewnie Tommo nie wytrzymałby za długo w Londynie beze mnie - uśmiechnęłam się.
- Ta.. Pewnie tak - lekko posmutniała.
- Och El, daj spokój. Nie zabiorę ci go - trąciłam ją lekko łokciem, a ona ukazała mi swój lekko wymuszony uśmiech. Coraz bardziej odczuwałam, że przestaje się między nami układać. Niby wszystko było ok, ale czułam, że długo to nie potrwa. Miałam nadzieje, że to tylko moje przypuszczenia. Wiedziałam, że Louis ją kocha i nie wiem jakby się czuł jakbyśmy się nie dogadywały. Brunetka oprowadziła mnie trochę po okolicy. Na przeciwko znajdował się budynek z jej uczelnią. Gdy zaczęła o niej opowiadać, była strasznie rozpromieniona. Lubiła swoją szkołę. Miałam tylko nadzieję, że ja moją polubię chociaż w połowie tak jak El lubiła swoją. Zaszłyśmy jeszcze do szkolnej biblioteki wyrobić mi kartę, bo stwierdziłyśmy, że potem zapomnę. Gdy zakończyłyśmy wszystkie sprawy, ruszyłyśmy w stronę studia, gdzie chłopaki mieli próby.

      Kiedy wkroczyłyśmy do studia, próba chłopaków trwała w najlepsze. Śmiali się i śpiewali.
Wydać było, że muzyka sprawia im frajdę i to kochają. Uwielbiałam siedzieć na widowni i wsłuchiwać się w ich cudowne głosy. Każdy miał swoją niepowtarzalną barwę, a razem tworzyli coś czego nie byłam w stanie ubrać w słowa. Kochałam ich covery. Patrząc na nich, nie mogłam doczekać się występu. Chciałam poznać reakcję innych ludzi. Wierzyłam, że im się uda. Zasłużyli na sukces.
     Gdy tak rozmyślałam podbiegł do mnie Zayn. Usiadł obok mnie i musnął moje wargi. Odwzajemniłam jego gest i usiadłam mu na kolanach. Zatopiłam swoje dłonie w jego kruczoczarnych włosach i namiętnie pocałowałam jego usta. On objął mnie w tali. Napięcie po między nami rosło z każdą sekundą. Miałam ochotę zerwać z niego ubranie i podziwiać w całej okazałości. Niestety chłopaki nie zostawili bez komentarza naszych miłosnych czułości.
- Weście no! Tu się ćwiczy - powiedział blondas.
- Oj daj spokój Niall - zaczął nas bronić Liam - Jak się zakochasz to też nie będziesz mógł oderwać się od swojej wybranki.
- Moją miłością jest jedzenie! - krzyknął - ono mnie nigdy nie zdradzi! - powiedział i reszta wybuchnęła śmiechem.
- Taa - podsumował Loczek - ja tam chciałbym się wreszcie zakochać - posmutniał.
- Och Harry, mogę być twoją miłością. Jeśli chcesz? - powiedział Tommo ze śmiechem.
- O mój Lou - powiedział rozmarzonym głosem i go przytulił - Tylko wiesz jak znajdę sobie dziewczynę to musimy dać sobie spokój - spojrzał na Louisa i puścił mu oko.
     Podsłuchując ich przekomarzań, usiadłam obok Zayna i wtuliłam się w jego ciało. Zapach jego perfum ogarniał wszystkie moje zmysły.

     Występ był cudowny. Czułam przeogromną dumę jak na nich patrzyłam. Jednak emocje, które ogarnęły mnie podczas ogłaszania wyników... Tego się nie da opisać. Bałam się, jednocześnie będąc przeogromnie szczęśliwa. Gdy okazało się, że wygrali nie mogłam opanować łez. Tak się cieszyłam. Skakałam na widowni jak głupia. Jak chłopaki zeszli ze sceny od razu, podbiegli do mnie. Rzucaliśmy się na siebie i krzyczeliśmy wniebogłosy. Zayn wziął mnie na ręce i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Takiej mieszanki emocji jeszcze nigdy nie doświadczyłam. To było niesamowite. Miałam nadzieje, że takich sobotnich wieczorów będzie jak najwięcej.

     Gdy wróciliśmy do domu, poszłam od razu z Mulatem do jego mieszkania. Wiedziałam, że Lou i Hazza będą pić całą noc. W końcu musieli opić swój sukces. Ja jednak nie miałam ochoty na porannego kaca. Zayn poszedł na górę, a ja skoczyłam do łazienki. Znalazłam swoją bluzkę, którą zostawiłam wczoraj u niego. Była już czyściutka i wyprana. To słodkie, że mi ją wyprał. Ściągnęłam swoje brudne ciuchy i zarzuciłam koszulkę na siebie.
Odświeżyłam swoją twarz, delikatnie płucząc ją chłodną wodą i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do sypialni. To co zobaczyłam było cudowne. Zayn słodko drzemał. W dłoni trzymał jakiegoś małego misia, którego jak się domyślałam miał dla mnie. Nie chcąc go budzić, zdjęłam delikatnie jego buty i ubrania. Przykryłam kołdrą i ucałowałam czulę w usta na dobranoc. Wzięłam misia i powąchałam go. Ucieszyłam się, gdy tylko poczułam, że zabawka przesiąknięta jest zapachem jego perfum. Położyłam pluszaka z powrotem obok Mulata. Wślizgnęłam się delikatnie pod kołdrę i zgasiłam światło. Podziwiając przez chwilę piękne rysy chłopaka, zasnęłam.



***
Strasznie was przepraszam, że taki krótki. Może wybaczycie mi to, bo dodałam go w czwartek :-) 
Niestety nie jestem z niego zadowolona. Moim zdaniem jest strasznie nudny i bez sensu. Obiecuję, że ten który dodam w weekend będzie o wiele ciekawszy od tego. Już mam prawie połowę napisanego. Czuję nareszcie wenę :D 
Wracam w sobotę :**
Mam nadzieję, że skomentujecie. Dodałam też ankietę z boku, po lewej stronie. Jeśli nie komentujecie to chociaż zaznaczcie, że to czytacie. Będę przynajmniej wiedziała ilu z was tu jest :-)

PS. Przepraszam za wszystkie błędy :-) 

19 kwietnia 2013

#6

EDIT: Nominacja do Liebster Awards <klik>

      Impreza trwała w najlepsze, jednak ja nie czułam się swojo. Powodem był pewnie fakt, że większość z tych ludzi była mi zupełnie obca. Dan i El rozmawiały z Liamem, a Niall tańczył z jakąś szatynką. Hazza tulił się do blondynki, która na oko była od niego starsza. Zauważyłam też, że Louis jest już kompletnie pijany, więc zaszyłam się w kuchni i zgarnęłam dwie ostatnie butelki piwa. Wyszłam z domu. Odeszłam kawałek i usiadałam na drodze. Mimo późnej godziny asfalt nadal był ciepły. Otworzyłam jedną z butelek i upiłam łyk chłodnego napoju. Poczułam lekką ulgę i ponownie zamoczyłam usta w alkoholu. Gorycz piwa rozeszła się po moim przełyku. Nie przepadałam za upijaniem się, ale dziś miałam ochotę po prostu się napić. Potrzebowałam tego. Kończąc w ciszy pierwszą butelkę, usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odwróciłam się spokojnie i zobaczyłam Zayna. Podszedł do mnie szybkim krokiem i usiadł obok.
- Jus wszędzie cię szukałem - powiedział - co ty tu robisz?
- Jakoś nie chciało mi się tam siedzieć, więc przeniosłam się tu. Wiesz, że kocham spokój i cisze - odpowiedziałam i upiłam kolejny łyk.
- Może już starczy? - spojrzał na butelkę w moich dłoniach.
- To dopiero druga - powiedziałam - ale masz już mi przeszła ochota na picie - oddałam mu butelkę, a on zatopił swoje wargi w alkoholu. Odstawił ją na ulicę i objął mnie swoim ramieniem. Wtuliłam się w jego tors i zaciągnęłam przyjemnym zapachem jego perfum.
- Zimno mi trochę - powiedziałam.
- To chodźmy do mnie - wstał i podał mi swoją dłoń, aby łatwiej było mi się podnieść z ziemi. Gdy weszliśmy do środka i Zayn zamknął za sobą drzwi na klucz, podeszłam do niego i złączyłam nasze usta w pocałunku. On lekko podniósł mnie, a ja oplotłam swoimi nogami jego ciało. Nie przestając mnie całować, wszedł po schodach i ruszył w kierunku łóżka. Delikatnie położył mnie na miękkiej pościeli. Po chwili znalazł się na de mną i ponownie mnie pocałował. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Z każdą minutą rosło we mnie pożądanie. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli. Gdy doszłam do końca zdjęłam ją z niego. Wsadziłam swoje dłonie pod jego bokserkę i zaczęłam jeździć palcami po jego plecach. On jak na zawołanie odkleił się od moich ust i szybko pozbył się bluzki. Uśmiechnęłam się. Był taki piękny. Przejechałam palcem po jego torsie. Złapałam go za kark i przysunęłam do siebie. Złączyłam nasze wargi w ponownym pocałunku. Chciałam przejąć kontrolę i zwinnym ruchem znalazłam się na górze. Usiadałam rozkrakiem na wysokości jego pasa i zaczęłam całować go po całym ciele. Swoimi dłońmi zaczęłam niezdarnie
dobierać się do jego spodni. Zaczął się śmiać i podciągnął mnie do siebie.
- Co ty kombinujesz słońce? - spytał z uśmiechem, ale nie czekał na odpowiedź i ponownie mnie pocałował. Między naszymi językami toczyła się zacięta bitwa. Podczas pocałunku delikatnie zdjął moją koszulę i bokserkę, pozostawiając mnie w samym staniku. Uśmiechnęłam się niepewnie, a on tylko zagryzł swoją dolną wargę.
- Jesteś taka piękna - powiedział.
Pochyliłam się i musnęłam jego usta. Rozpięłam jego spodnie i zaczęłam je z niego ściągać. Pomógł mi lekko się unosząc i po chwili leżał w samych bokserkach. Ponownie zaczęłam całować jego ciepły tors. Złożyłam delikatny pocałunek w okolicy pępka, a nosem przejechałam po oblamówce jego bokserek. Odciągnęłam elastyczny materiał od jego ciepłej skóry i ponownie puściłam. Lekko się wzdrygnął. Chyba wiedział co planowałam zrobić. Uśmiechnęłam się do niego, oblizałam swoje wargi i delikatnie wsadziłam rękę pod materiał. Oplotłam swoimi palcami jego 'przyjaciela' i uwolniłam go z materiału. Spojrzałam na Mulata. Pod wpływem mojego dotyku lekko wygięło się jego ciało i przymknął swoje brązowe oczy. Zsunęłam materiał z jego nóg i moim oczom ukazał się w całej okazałości. Lekko przytłoczona jego potęgą, niepewnie chwyciłam go ponownie swoją dłonią i zaczęłam wykonywać lekkie ruchy w górę i w dół. Pod ich wpływem Zayn zaczął wydawać z siebie ciche jęki. Zadowolona delikatnie przejechałam językiem po całej długości jego członka, który stawał się coraz twardszy i grubszy. Przejechałam kciukiem po jego główce, na co Mulat rozchylił swoje różowe usta. Zaczęłam bawić się jego jądrami, a językiem dalej dotykałam delikatniej główki jego penisa. Gdy usłyszałam dosyć głośny jęk, uśmiechnęłam się. Miałam nad nim kontrolę. Podobało mi się to. Był taki niewinny. Nie wiele myśląc obiełam go swoimi ustami, zacisnęłam policzki i zaczęłam ssać. Jego urywane jęki towarzyszyły poszarpanym oddechom. Jego penis całkiem wysmyknął się z moich ust, językiem kilkakrotnie musnęłam jego główkę. Różowa końcówka znalazła się ponownie w wilgotnym cieple moich ust. Dochodziły do mnie tylko odgłosy przerywanych, krótkich oddechów. Zauważyłam, że zacisnął swoje dłonie w pościeli, a jego oczy wciąż były zamknięte. Tak bardzo pragnęłam sprawić mu przyjemność. Moje ruchy stawały się coraz szybsze i bardziej brutalne. Po nie długim czasie poczułam słony smak w swoich ustach. Połknęłam całe jego nasienie. Zobaczyłam, że Zayn opadł zmęczony na łóżko i próbował wyrównać swój oddech. Wyjęłam delikatnie jego penisa ze swoich ust i oblizałam resztki słonej substancji. Członek bezwładnie opadł na łóżko. Po chwili Mulat przyciągnął mnie do siebie. Koniuszkiem kciuka otarł jedną stronę moich ust i wytarł resztkę swojego ciepłego nasienia. Oplotłam jego palec ustami i oblizałam delikatnie.
Uśmiechnął się do mnie.
- Boże Jus.. - powiedział.
- Co? - uśmiechnęłam się - podobało się?
- Ty jeszcze pytasz? Nie ma słów abym mógł to opisać - powiedział i pocałował namiętnie moje usta - Jesteś niesamowita - dodał. Zadowolona z siebie położyłam się obok niego, a on przytulił mnie i zaczął delikatnie całować mnie po szyi.
- Chyba będę musiał ci się odwdzięczyć - powiedział szeptem - też chcę cię całą posmakować - dodał i dalej muskał swoimi ustami moją skórę. Nic nie mówiłam. Czekałam na jego ruch. Delikatnie się podniósł i położył mnie na plecach. Zdjął górną część mojej bielizny i zaczął bawić się moimi piersiami. Gdy lekko przyssał jeden z moich sutków poczułam dreszcze na całym ciele. Tak jak wcześniej ja, pocałował mnie poniżej pępka i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego gest i lekko zagryzłam dolną wargę. W szybki sposób pozbył się moich majtek i lekko rozszerzył moje biodra. Musnął delikatnie swoimi palcami mój skarb w wyniku czego moje plecy się wygięły. Widać było, że nie mógł się już powstrzymać i zwilżył swoje palce i powoli wsadził je w moją pochwę. Cicho jęknęłam i zanurzyłam swoje palce w jego włosach.
- Będzie dobrze Jus - powiedział szeptem i po chwili poczułam jego oddech na wewnętrznej stronie ud. Zaczął się ze mną droczyć i całował mnie po moich nogach. Przejechał językiem po pachwinach. Po kilku sekundach poczułam jak jego ciepły język liże moje centrum. Jego dłonie momentalnie powstrzymały moje uda od zaciśnięcia się, aby mógł dalej kontynuować. Czułam się bezbronna. Wydawałam z siebie niekontrolowane ciche jęki. Nie byłam w stanie zrobić kompletnie nic. Złapałam pościel i ścisnęłam ją mocno w swoich dłoniach. Gdy wsunął swój ciepły język do mojego wejścia pisnęłam głośno. Zadowoliło go to i kontynuował. Przeniósł swój język na moją łechtaczkę. Fala przyjemności rozlała się po całym moim ciele, plecy automatycznie wygięły się w łuk.
- Zayn! - krzyknęłam, ale on nie reagował i pocałował moje czułe miejsce. Lekko je zacisnął i zaczął ssać. Kolejna fala rozkoszy oblała całe moje ciało. Mój oddech był ciężki i nieregularny, nie kiedy nawet miałam problem ze złapaniem powietrza. Cały czas bawił się swoim językiem z moją łechtaczką, a jego palce wchodziły we mnie i wychodziły w szybkim tempie. Poczułam kolejną ogromną przyjemność. Nie mogłam zebrać żadnych myśli. Nic nie działo się racjonalnie, a moje plecy ponownie wygięły się w łuk.
- Ooo.. Boże - jęknęłam cicho ostatkiem sił. Wtedy zadowolony odsunął się, oblizał swoje pełne wargi i uśmiechnął się do mnie. Położył się obok i spojrzał prosto w moje oczy. Ujrzałam w jego brązowych tęczówkach zadowolenie. Pocałował mnie czule. Leżeliśmy obok siebie i trzymaliśmy się za ręce.
Mój oddech w końcu powrócił do normalnego trybu. Chwyciłam jego kark i zaczęłam namiętnie całować. Plątaliśmy się w pościeli, ale nie przerywaliśmy naszego pocałunku. Mimo spełnienia dalej czuliśmy ogromne pożądanie.
- Kocham cię Justine - powiedział.
- Ja też cię kocham Zayn - uśmiechnęłam się.
- Czy zechciałabyś być moją dziewczyną? Tak wiesz, oficjalnie? - spytał niepewnie.
- Oczywiście mój brązowooki chłopcze - powiedziałam i pocałowałam go. Poczułam jego uśmiech. Wtuliłam się w jego tors i delikatnie muskałam jego mięśnie brzucha. On gładził moje plecy.
- Dobranoc moja kochana dziewczyno - powiedział czule.
- Dobranoc słońce.
Dalej się do siebie tuląc oboje zasnęliśmy.

     Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Byłam wtulona w ciało Zayna. Jeszcze spał. Jego delikatny oddech ogrzewał moje ramie. Nie miałam serca go budzić. Spał tak słodko. Wróciłam myślami do wydarzeń z wczorajszej nocy. To było niesamowite. Dalej czuję wszystkie emocje, doznania. Z zamyślenia wyrwał mnie pomruk Mulata.
- Nie śpisz słońce? - spytał.
- Już nie - powiedziałam, a on mnie pocałował. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Czułam jego ciągły wzrok na sobie. Patrząc po pokoju dostrzegłam nasze porozrzucane ubrania. W końcu doszło do mnie, że wciąż jestem naga. Założyłam na siebie swoje majtki i zaciągnęłam jego koszulkę. Miałam zamiar zejść po schodach, lecz Zayn zdążył założyć już część swoich ubrań i złapał mnie od tylu. Podniósł mnie delikatnie i wziął na ręce.
Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do kuchni. Posadził mnie na stole i zaczął namiętnie całować. Oplotłam swoimi dłońmi jego szyję, a nogami jego pas i jeszcze bardziej przywarłam do jego smakowitych ust. Trwaliśmy w pocałunku i żadne z nas nie zamierzało go przerywać. Ku naszemu niezadowoleniu zadzwonił telefon. Całowaliśmy się dalej, gdy jednak telefon nie ustawał Zayn podszedł i go odebrał.
- Tak? - powiedział niechętnie - Cześć Louis.... Tak spokojnie jest ze mną. Wszystko jest w porządku. Chcesz to podam ci ją do telefonu? - podeszłam do Mulata i zabrałam mu telefon.
- Cześć Lou. Jak tam imprezka?
- 'Cześć Jus. Jak ja się martwiłem. Nigdzie cie nie było, a El powiedziała, że do domu też nie wróciłaś. Do tego tak strasznie boli mnie głowa..' - powiedział.
- Och ty mój pijaku. Wpadniemy do was za jakąś godzinę, to pomożemy wam ogarnąć dom, bo pewnie jest w opłakanym stanie. Pocałuję cię też w czółko to może kacyk ci przejdzie - zaproponowałam.
- 'O Jus, jesteś kochana - powiedział ze śmiechem - Dobra ja kończę, bo Harry mnie woła. Buziaki i do zobaczenia' - dodał i się rozłączył. Zayn patrzył na mnie z zaciekawieniem. Musnęłam delikatnie jego wargi i ruszyłam do lodówki. Wyjęłam jajka, cebulę i bekon. Przygotowałam wszystko i zaczęłam smażyć nam jajecznicę. Mulat poszedł na górę się umyć, gdy skończyłam nie czekałam na niego i zjadłam swoja porcję. Wstawiłam talerz do zlewu i ruszyłam na górę. Usłyszałam szmer wody i po cichu weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubranie i weszłam pod prysznic. Mulat się uśmiechnął i razem się umyliśmy. Gdy stwierdziliśmy, że jesteśmy już całkowicie czyści. Zayn opatulił mnie czystym ręcznikiem, a sam wyszedł po świeże ciuchy. Wytarłam się do sucha i umyłam jeszcze swoje zęby. Rozczesałam swoje włosy palcami i związałam je w niesfornego koka. Wyszłam z łazienki. Po chwili znalazłam swój stanik i go założyłam. Naciągnęłam na siebie też swoje rurki i wyjęłam z szafy Mulata jakąś koszulkę. Zarzuciłam ją na siebie, a swoje wczorajsze ciuchy wrzuciłam do kosza na pranie. Po chwili zeszłam na dół. Chłopak kończył właśnie zmywać po śniadaniu i odwrócił się do mnie z uśmiechem. Zarzuciłam na siebie trampki i wyszłam z domu. Po minucie Zayn także wyszedł i zamknął drzwi na klucz. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy do mieszkania Loczka i Lou.

     Gdy weszliśmy do domu, moim oczom ukazał się totalny chaos. Mieszkanie wyglądało jakby przeszło po nim tornado. Po chwili podbiegł do nas Lou. Przywitał się z Zaynem i wyznaczył mu jakieś zadanie, a ten poszedł do salonu i zabrał się za ogarnianie. Louis zadowolony podszedł do mnie i nastawił swoje czoło. Tak jak obiecałam pocałowałam go czulę w głowę i przytuliłam.
- Justine twoje usta działają cuda, są nie ziemskie - powiedział Tommo, a Zayn zaczął się śmiać w salonie. Puściłam do niego oczko i zwróciłam do Lou:
- No oczywiście, a co myślałeś, że blefuje z tym kacem? - spojrzałam na niego z uśmiechem - wiesz Lou musimy pogadać - zmieniłam temat.
- Jasne, chodźmy na dwór. Widzę po twojej twarzy, że to ważne, więc chodź od razu - powiedział i wyprowadził mnie na zewnątrz. Usiedliśmy na schodkach przed domem. Czułam, że potrzebuje rozmowy. Musiałam komuś się wyżalić. Miałam tylko jego. On czekał i nie pytał o nic. Wiedział, że sama zacznę jak będę gotowa. Widząc, że nie mogę wydusić z siebie słowa, przytulił mnie mocno.
- Jus nie może być chyba aż tak strasznie. Jestem gotowy na wszystko - powiedział.
- No dobrze - odparłam - Potrzebuje rady.
- Wal. Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem, dlatego z tobą rozmawiam - powiedziałam - Dobra powiem prosto z mostu - wzięłam głęboki wdech - kiedy miałeś swój pierwszy raz? - spytałam niepewnie.
- Wiedziałem - uśmiechnął się - Reakcja Zayna na moją uwagę o twoich ustach tylko mnie w tym upewniła - przytulił mnie - Jus - zaczął - Mój pierwszy raz był naprawdę wyjątkowy, jestem szczęściarzem. Nie każdy ma miłe wspomnienia z tym wydarzeniem. Pamiętasz Bethany? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Była to pierwsza dziewczyna Lou. Nie przepadałam za nią. Choć i tak była lepsza od następnej Hannah. Ta to była dopiero suką.
- No i widzisz. Kochałem ją. Zresztą sama wiesz. Byliśmy ze sobą jakiś miesiąc, no ale nie wracajmy do tego - widziałam, że było mu ciężko, a główną przyczyną ich rozstania byłam ja. Moje ciągle kłótnie z Bett doprowadzały Lou do szaleństwa. W końcu ta dała mu ultimatum, albo ona albo ja. Louis nawet się nie zawahał i wybrał mnie. Wtedy się rozstali - Tą decyzję podjęliśmy razem. Żadne nie wywoływało na drugim presji. To przyszło samo. Zayn zaakceptuje to, że się boisz. Zobaczysz. Jeśli cię kocha to poczeka i nie będzie naciskał - zaczął mnie pocieszać - a gdy oboje będziecie gotowi, zapamiętacie to do końca życia - uśmiechnął się.
- Dzięki Tommo. Jesteś najlepszy - przytuliłam go.
- Cieszę się, że przyszłaś z tym do mnie - pocałował mnie w czoło.
- A do kogo miałam przyjść głuptasie. To tobie ufam najbardziej - powiedziałam.
- Och Justine. Kocham cię - przytulił mnie jeszcze mocniej i ucałował mój policzek.
- Też cię kocham - wtuliłam się w jego tors - ale dobra Boo Bear! Koniec tych czułości, ten dom sam się nie sprzątnie - niechętnie wstałam.
- No wiem - posmutniał - ale impreza była niezła co? Bo ja to za wiele nie pamiętam - zaczęliśmy się śmiać.
- Ja też. Uciekłam od was o jakieś jedenastej i zaszyłam się u Zayna - uśmiechnęłam się.
- W takim razie wy też się dobrze bawiliście - znów wybuchnęliśmy śmiechem i wróciliśmy do domu.

***
Hejo! Wracam z szóstym rozdziałem. To moja pierwsza scena +18, więc proszę o szczere opinię. Nawet długi mi wyszedł ten rozdział. Nie planowałam takiego. Wena naszła to jest :-) Dziękuje za wszystkie miłe komentarze. To strasznie motywuje do działania. Jesteście wspaniali. Cieszę się, że podoba się wam ta historia. Mam nadzieje, że was nie zawiodę i zostaniemy razem do końca.
Całuski xx

PS. Przepraszam za wszystkie błędy.

Następny postaram się dodać w kolejny weekend, chyba, że najdzie mnie wena i naskrobie coś szybciej :-)

16 kwietnia 2013

#5


- Córciu masz do mnie dzwonić codziennie. Dobrze? - powiedziała moja mama tuląc się do mnie.
- Oczywiście mamuś. Będę dzwonić zawsze wieczorem. Obiecuje - zapewniłam ją.
- Jejku słońce. Nie mogę uwierzyć, że już się wyprowadzasz - z jej oczu popłynęły łzy.
- Mamuś nie płacz. Będę cię często odwiedzać zobaczysz, będziemy rozmawiać na Skype i w ogóle - wytarłam jej łzy z policzka - przestań, bo ja też zacznę płakać - dodałam.
- Dobrze. Spakowałaś wszystko?
- Tak. Mam ze sobą prawie całą szafę i wszystkie potrzebne rzeczy. Będzie dobrze mamuś. Jak czegoś mi zabraknie to jeszcze sobie dokupię. Będzie dobrze - powtórzyłam.
- Wiem słońce. Zadzwoń jak dojedziecie, a i uważajcie z Zaynem. Nie chce być młodą babcią - przytuliła mnie jeszcze raz i pocałowała moje czoło
- Mamoo - zarumieniłam się - przestań.
- No już dobrze. Chodź pożegnasz się jeszcze z resztą Tomlinsonów.
Ruszyłyśmy do domu obok. Louis pakował już swoje bagaże do samochodu. Obok niego stała Jay.
- Słońce, będę za tobą tęsknić - przytuliła mnie.
- Ja też - pocałowałam jej policzek.
- Lou moje torby są pod drzwiami, mógłbyś? - zwróciłam się do niego.
- Pewnie, ale zaczynam się bać. Gdzie ja pomieszczę te wszystkie walizki, a jeszcze El. O matko - zaczął narzekać, ale posłusznie poszedł po moje bagaże i spakował je do samochodu. Po chwili dotarła też El. Gdy wszyscy byliśmy gotowi, pożegnałam się z każdym jeszcze raz i wsiedliśmy do samochodu.
- Kierunek Londyn! - krzyknął Lou.
- Nareszcie! - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i ujrzałam wiadomość od Zayna: 'Ja właśnie wyjeżdżam. Nie mogę się już doczekać mieszkania obok ciebie w Londynie x'. Uśmiechnęłam się i szybko mu odpisałam: 'My też już jedziemy. Skup się na drodze :-) Tęsknie x'. Schowałam telefon ponownie w kieszeni i włożyłam słuchawki do uszu. W połowie pierwszej piosenki, zasnęłam.

     Gdy dojechaliśmy moim oczom ukazał się duży budynek. Wyglądał jak cztery połączone ze sobą domy. To tu mieli mieszkać chłopcy. Harry musiał dzielić dom z Lou, bo tak jak ja nie był pełnoletni. Tommo się z tego cieszył. On nigdy nie potrafił wysiedzieć długo w samotności. Louis jednak się nie zatrzymał tylko podjechał kawałek dalej, a dokładnie na przeciwko. Ujrzałam przepiękny domek z drewna. Louis wjechał na podjazd i zgasił auto.
- Witamy w domu Jus - powiedział.
- Wow. Tu jest cudownie - ucałowałam go - Louis kocham cię! - niemal krzyknęłam.
- Wiem, wiem. Wysiadaj. Czas zobaczyć całość.
Pośpiesznie wysiadłam z samochodu i pobiegłam prosto do drzwi. El rzuciła mi klucze i po chwili byłam już w środku.
- Wybierz sobie pokój - powiedziała - ale jeden jest zamknięty, bo należy do naszej współlokatorki, Danielle.
- Spoczko - krzyknęłam i zaczęłam zwiedzanie. Domek był strasznie przytulny. Malutki przedpokój prowadził do dużego salonu z wielką kanapą i plazmą. Obok była przestronna kuchnia. Gdy weszłam po schodach ujrzałam troje drzwi. Nacisnęłam pierwszą klamkę. Drzwi były zamknięte. Czyli to pokój Danielle. Podeszłam do kolejnych i je otworzyłam. Moim oczom ukazało się piękne wnętrze. Na środku stało wielkie łóżko. Cały pokój przyozdobiony był światełkami. Na przeciwko łóżka stała wielka szafa, a obok były drzwi. Nacisnęłam kolejną klamkę. Okazało się, że mam własną łazienkę. To cudowne. Nie musiałam oglądać ostatniego pokoju. Wiedziałam, że ten będzie idealny. Zbiegłam szybko na dół:
- El zajmuję środkowy pokój! - krzyknęłam.
- Załatwione - powiedziała - i co myślisz?
- To jest cudowne. Idealne miejsce dla nas. Zakochałam się w tym domu.
- Super - powiedział Lou i wręczył mi moje bagaże - masz swoje walizki i leć się rozpakowywać. Ja lecę do siebie. Pewnie Harry już zabrał najlepszy pokój - wsiadł do auta i podjechał pod dom na przeciwko. Wysiadł i do nas pomachał. Uśmiechnęłam się. Znów mieszkamy obok siebie, na zawsze razem. Chwyciłam swoje walizki i zaniosłam na górę. To samo zrobiła El. Gdy uporałyśmy się z wszystkim, zeszłyśmy do kuchni i zrobiłyśmy sobie kawę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że tu mieszkam.
- Trzeba się wybrać na zakupy - powiedziałam.
- O koniecznie. To miasto czekało na takie zakupoholiczki jak my - uśmiechnęła się - ale poczekajmy na Danielle pewnie z chęcią zabierze nas do najlepszych sklepów.
- Znasz ją? - spytałam.
- Tak z widzenia. Poznałyśmy się na jednej z imprez. Jest tancerką. Może ją zauważyłaś w X Factorze. Bo tam też występuje.
- To ta z lokami na głowie? Na którą Liam bez przerwy się gapi?
- Tak to ta - uśmiechnęła się - gdybyś widziała minę Liama, gdy dowiedział się, ze będziemy z nią mieszkać - powiedziała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Trzeba ich szybko zeswatać - uśmiechnęłam się.
- O tak koniecznie.
Gdy skończyłyśmy pić kawę postanowiłyśmy odwiedzić chłopaków i zobaczyć ich lokum. Zamknęłyśmy nasz nowy dom i ruszczyłyśmy do budynku na przeciwko. Gdy przeszłyśmy przez ulicę postanowiłyśmy zacząć od prawej strony. Zapukałyśmy do pierwszych drzwi i nie czając na odpowiedź wparowałyśmy do środka.
- Hejo! - krzyknęłam - Jest tu kto?
- No cześć dziewczyny - usłyszałam głos Nialla. Po chwili pojawił się w przedpokoju i nas przytulił - macie dla mnie coś do jedzenia? - zapytał - Jak to możliwe, że lodówka jest pusta?
- Niall dopiero się wprowadziłeś. To normalne, że trzeba zrobić zakupy - wytłumaczyła mu El.On jednak dalej patrzył na nas ze smutną miną.
- Dobrze cię rozumiem - powiedziałam - u nas też są pustki, ale nie martw się. Jak jechaliśmy to zauważyłam Tesco. Jest tuż za rogiem - powiedziałam.
- O jak dobrze. W takim razie dziewczyny muszę was przeprosić, ale moje mieszkanko zwiedzicie sobie później. Ja lecę po żelki - powiedział i ruszył w stronę drzwi.
Wyszłyśmy razem z Blondynem i skierowałyśmy się w stronę kolejnego mieszkania. Jak poprzednio zapukałyśmy i od razu weszłyśmy do środka.
- Cześć! - tym razem zaczęła El.
- Witajcie moje panie! - przywitał nas Liam - jak wasz dom?
- Jest cudny - powiedziałam - ale pewnie bardziej interesuje cię nasza współlokatorka? - spytałam z uśmiechem.
- Oj tam Jus - zarumienił się - Chcecie zobaczyć resztę mojego mieszkania? - zmienił temat.
- Jasne po to tu jesteśmy - powiedziałam i ruszyłyśmy na zwiady. Całe mieszkanie miało parter i piętro. Przedpokój prowadził do dosyć sporego salonu z kanapą, dużym telewizorem i stolikiem. Całość była połączona z kuchnią. Schody prowadziły do sporej sypialni, w której było oddzielne wejście do łazienki i garderoby.
- Całkiem tu przytulnie - powiedziała El.
- Tak, ale nasz jest ładniejszy - uśmiechnęłam się - Liam masz coś do jedzenia? - spytałam.
- Mam - uśmiechnął się - chcesz żelki?
- Jeszcze pytasz. Dobrze, że wyprzedziłam blondyna, bo on już poleciał do Tesco - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra Li nie przeszkadzamy ci. Idziemy zwiedzać dalej - powiedziała El.
- No pa. Dzięki za żelki - powiedziałam.
- Nie ma za co - uśmiechnął się - do zobaczenia.
Podeszłyśmy do kolejnych drzwi, ale były zamknięte. To musiało być mieszkanie Zayna, bo na podjeździe nie było żadnego samochodu, a Louisa i Harrego dom był na końcu. Ruszyłyśmy więc do mieszkania Loczka i Lou. Tu nawet nie pukałyśmy tylko od razu wparowałyśmy do środka.
- Witam panowie! - krzyknęłam i się przewróciłam o jakieś kartony - świetnie.
- Co się stało? - przybiegł Lou i pomógł mi wstać.
- Kto normalny ustawia kartony na wejściu? - spytałam.
- O sorki to moje - powiedział Harry.
- A no tak. Mogłam się domyśleć. Jak dom? - zmieniłam temat.
- Super - uśmiechnął się Tommo - Znów mieszkamy obok siebie co?
- No to cudowne - rzuciłam się na niego - a kiedy będzie Zayn?
- Dzwonił i powiedział, że stoi w korku pod Londynem. Ma być za jakieś pół godziny, a co?
- Daj mi jego klucze. Chce mu zrobić niespodziankę - uśmiechnęłam się.
- No dobra - wręczył mi to o co prosiłam. Ucałowałam go w policzek i ruszyłam w stronę mieszkania Zayna. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Mieszkanie miało podobny układ to reszty chłopaków. Różniły się tylko kolory ścian i układ mebli. Weszłam po schodach i wskoczyłam na łóżko. Ledwo zdążyłam usiąść i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Po odgłosach domyśliłam się, że zdjął buty i poszedł do kuchni. Usłyszałam jak odkręca kran i nalewa sobie wody do szklanki.
Po chwili zaczął wchodzić po schodach. Uśmiechnęłam się i czekałam na jego reakcje. Gdy wszedł na górę i mnie zobaczył na jego ustach pojawił się wielki uśmiech i szybko rzucił się na łóżko. Jego wargi namiętnie pocałowały moje. Nasze języki toczyły ze sobą zawziętą rywalizację. Pod wpływem emocji wsadziłam swoje dłonie pod jego koszulkę, a on bez chwili namysłu ściągnął ją z siebie. Nasze usta znów połączyły się w pocałunku. Jeździłam swoimi dłońmi po jego rozgrzanych plecach. Jego jedna ręka podpierała jego piękne ciało, a druga gładziła mnie biodrach. Czuliśmy ogromne pożądanie. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. To było cudowne. Po chwili oderwał swoje wargi i powiedział:
- Witaj słońce. Co za wspaniałe powitanie w nowym mieszkaniu - uśmiechnął się.
- No cześć - przygryzłam dolną wargę, a on jak na zawołanie znów mnie pocałował. Trwaliśmy w pocałunku do momentu, gdy zadzwonił telefon Zayna. Okazało się, że to Lou. Ten to ma wyczucie. Mulat wziął na głośno mówiący:
- 'Cześć Zayn. Widzę, że dojechałeś. Bądź u nas w domu za jakieś piętnaście minut, bo robimy małą naradę'
- Ok. Będę. Przyprowadzić Jus? - spytał, patrząc na mnie z uśmiechem.
- 'Tak weź ją ze sobą i ją pozdrów. Na razie' - powiedział i się rozłączył. Zayn spojrzał na mnie i powiedział:
- Masz pozdr.. - nie skończył, bo przerwałam mu kolejnym pocałunkiem. Poczułam, że się uśmiecha. Oderwał się od moich ust. Wziął moją dłoń i pociągnął na dół mieszkania.
- Chodź skarbie, bo się spóźnimy. Nie chce żeby Lou się na mnie wściekał - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać. Mulat założył na siebie bluzkę i oboje ubraliśmy buty. Gdy wyszliśmy z mieszkania wskoczyłam na plecy Zayna, a on złapał moje nogi. Złapałam się jego szyi, a Mulat zaniósł mnie do domu Lou. Cały czas gilgotał mnie po nogach przez co mało go nie przewróciłam. Otworzył drzwi i wniósł mnie przez próg. Kiedy doszliśmy do salonu postawił mnie ponownie na nogach i pocałował w czoło.
- Siema wszystkim - powiedział Zayn i przywitał się z każdym po kolei.
- No hej - powiedział Lou - dobrze, że jesteście.
- O co chodzi Tommo? - spytałam.
- Robimy z Harrym parapetówkę - powiedział. No tak mogłam się tego spodziewać. Kolejny powód do imprezy, ach te dzieci.
- Wy robicie? A nie możemy tego jakoś połączyć? Przecież wszyscy mamy nowe mieszkania - dodał Niall.
- No wiemy, ale to już mamy obcykane - powiedział Harry - robimy wszystko u nas. Każdy zaprasza kogo chce. Musimy się przecież dobrze poznać. Można też ogarnąć ekipę z X Factora, trzeba poznać tych wszystkich ludzi.
- A że tak się wtrącę? To kiedy wy to obgadaliście? - spytał Liam.
- Teraz - powiedział Lou i zaczął się śmiać - Zapytaj się Jus, ja nie potrzebuje dużo czasu do zorganizowania domówki. Prawda? - spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową. Miał rację. W moim domu często były domówki Lou. Moja mama dużo pracuje, a on to troszeczkę wykorzystał. Dzięki niemu ludzie w szkole mnie lubili i nikt się mnie nie czepiał. Trzymałam się z nim w starszym towarzystwie, więc szybciej dojrzałam. Jak patrze na to z perspektywy czasu, to miało to jakieś swoje plusy. Gdy ja tak wracałam wspomnieniami, reszta uzgadniała wszystkie szczegóły. Zaproszonych było ponad sto osób, ale i tak ta stówa mogła przyjść z osobą towarzyszącą. Wyczuwałam niezłą imprezę. Louis rozdzielił każdemu zadania: on, El i Harry mieli wszystkich pozapraszać i ogarnąć dom, Niall, Liam, Zayn i ja musieliśmy pojechać po zakupy. Za cel wybraliśmy Tesco, bo tam jest wszystko i nie trzeba krążyć po wielu sklepach. Weszliśmy do supermarketu i rozdzieliliśmy się. Ja z Zaynem ogarnialiśmy jedzenie, a reszta alkohol i różnego rodzaju ozdoby. Po godzinie łażenia po sklepie ja i Mulat mieliśmy dwa pełne koszyki chipsów, żelek i innych przekąsek. Spotkaliśmy Liama i Nialla pod kasami. Oni też mieli dwa koszyki. W jednym sam alkohol, a w drugim - ozdoby. Stanęliśmy w kolejce i zapłaciliśmy za nasze zakupy. Gdy udało nam się zapakować wszystko do auta Liam i Niall odjechali, a ja z Zaynem postanowiliśmy się przejść. Zaczynało się ściemniać, ale był to ciepły sierpniowy wieczór. Całą drogę trzymaliśmy się za ręce. Szliśmy w ciszy, oboje ją lubiliśmy. Kiedy doszliśmy na nasze osiedle, Zayn odprowadził mnie do moich drzwi i pocałował na pożegnanie.
- Do zobaczenia na imprezie - powiedział.
- Mam bardzo dużo łóżko w pokoju - uśmiechnęłam się.
- Nie kuś - puścił mi oko i oddalił się do swojego domu. Gdy stanął przy drzwiach pomachał mi i oboje weszliśmy do swoich mieszkań. Usłyszałam śmiech Eleanor i jeszcze kogoś. Weszłam do kuchni i ujrzałam brunetkę z jakąś dziewczyną.
- O cześć - powiedziała El - poznajcie się. To jest Danielle - pokazała na lokowaną piękność - a to Justine - wskazała na mnie.
- Miło mi. Mów mi Dan - podała mi dłoń.
- Mi też miło. Masz bardzo ładny dom.
- Dzięki - uśmiechnęła się.
Po godzinnej rozmowie doszłam do wniosku, że to spoko dziewczyna. Była bardzo miła i wydawała się szczera. El zaprosiła ją już na parapetówkę, więc trzeba ją poznać z Liamem. Po moich obserwacjach stwierdziłam, że nawet do siebie pasują.
Gdy zaczęła dochodzić dwudziesta zebrałyśmy się za przygotowania. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam szafę. Kompletnie nie wiedziałam co mam na siebie włożyć. Postawiłam jednak na wygodę i założyłam beżowe rurki, zwykłą bokserkę i koszulę w kratę. Włosy związałam w kok i zrobiłam lekki makijaż.
Gdy wszystkie byłyśmy gotowe, opuściłyśmy nasze mieszkanko i ruszyłyśmy do domu na przeciwko. Muzykę było słychać na całym osiedlu. Zaczęli też schodzić się goście. W drodze zauważyłam wychodzącego Zayna. Miał na sobie podobną koszulę do mojej. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a dziewczyny zaczęły się śmiać. Podszedł do nas i czule mnie pocałował. Poznałam Mulata z Dan i ruszyliśmy do miejsca imprezy.


***
Cześć wracam z kolejnym rozdziałem. Naszła mnie wena, dlatego mamy nowy we wtorek :-) Ten rozdział wydaje mi się nudny, ma dużo dialogów i w ogóle. No, ale musiałam wam opisać całą przeprowadzkę, więc tak wyszło. Przepraszam was słońca :* Następny postaram się dodać w weekend. Przepraszam też za wszystkie błędy, których nie zauważyłam :-)
Liczę na motywujące komentarze xx
Peace

14 kwietnia 2013

#4


     Atmosfera w klubie była niesamowita. Głośna muzyka pomagała zapomnieć o całym świecie. Chłopaki pod wpływem alkoholu bawili się jak nigdy. Jednak wspólne imprezowanie zbliża. Harremu i Niallowi niewiele brakowało do zgonu, lecz Liam starał się ich trochę ogarniać. Ja i El nie piłyśmy za dużo. Wiedziałyśmy, że przypadnie nam rola Matki Teresy po ich całej zabawie. Wypiłam razem z brunetką tylko parę drinków, ale Louis co chwila i tak wyrywał mi szklanki z rąk. Czasem jego opiekuńczość mnie wykańczała. Siedziałyśmy z El obok baru. Zayn też mało pił. Chyba nie chciał się od razu upijać przy nowych znajomych. Gdy muzyka lekko zwolniła podszedł do mnie i zaproponował wspólny taniec. Zgodziłam się choć moje umiejętności taneczne wołały o pomstę do nieba. Chwycił mnie w pasie i cały czas prowadził. Odetchnęłam, bo dzięki niemu nie wyszłam na kompletną taneczną idiotkę. Co jakiś czas zerkaliśmy na siebie z uśmiechem. W pewniej chwili zakręciło mi się w głowie, a głośna muzyka wcale nie pomagała.
- Zayn muszę wyjść sie przewietrzyć - powiedziałam.
- Ok. To choć pójdę z tobą - chwycił mnie za rękę i wyprowadził z klubu. Noc była przepiękna.
Mimo miejskich świateł można było dostrzec mnóstwo gwiazd.
- Przejdziemy się? - zaproponował.
- Chętnie. Mam już dość tej głośnej muzyki, a tu jest tak spokojnie i w dodatku pięknie - powiedziałam i ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy obok w ciszy. Przyjemnej ciszy. Nasze dłonie co jakiś czas się dotykały, a ja za każdym razem się rumieniłam. Jedynym plusem była noc, co nie pozwalało Zaynowi tego dostrzec. Po kilkuset metrach doszliśmy do małej plaży. Usiedliśmy na chłodnym piasku. Widok był cudowny. Gwiazdy i księżyc odbijały się w falującej delikatnie wodzie.
- Uwielbiam spędzać z tobą czas, nawet w ciszy - powiedział szeptem Mulat.
- Ja też - odwróciłam się do niego z uśmiechem.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili odwróciłam twarz w kierunku księżyca.
- Jesteś taka piękna - powiedział - a blask księżyca tylko to podkreśla.
- Dziękuje - zarumieniłam się, niestety zauważył.
- Już ci to chyba mówiłem, ale powtórzę. Słodko się rumienisz.
- Będziesz to musiał mówić mi często - dodałam ze śmiechem. On też zaczął się śmiać. Lekki powiew wiatru sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Zayn to zauważył i zdjął swoją bluzę. Pomógł mi ją założyć, a ja powąchałam materiał. Był przesiąknięty jego perfumami. Zaczynałam kochać ten zapach.
- Dziękuje -  powiedziałam.
- Nie, to ja dziękuje za tą cudowną noc - znów się zarumieniałam i zaczęliśmy się śmiać.
- Nie chcę przerywać tej wspaniałej chwili, ale chyba będziemy musieli wracać i pomóc El z chłopakami - powiedziałam.
- Niestety masz rację - wstał i podał rękę aby mi pomóc. Szliśmy wolno, nie chcieliśmy wracać. Chwycił delikatnie moją dłoń, a ja odwzajemniłam gest i mocniej ścisnęłam jego rękę. Uśmiechnął się. Gdy doszliśmy do klubu zauważyliśmy, że El i Liam pakują chłopaków do taksówki. Podbiegliśmy do nich.
- Pomóc wam? - spytałam.
- Nie jakoś daliśmy radę - powiedział Liam - Justine jakbym chciał iść z nimi jeszcze do klubu to walnij mnie w twarz - powiedział z uśmiechem.
- Ok. Da się zrobić - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Wsiedliśmy wszyscy do taksówki. El się postarała i zamówiła większy pojazd, więc wszyscy się zmieściliśmy. Usiadłam z Zaynem z tylu i oparłam swoją głowę o jego ramię. Mulat nie puszczał mojej dłoni i bawił się moim palcami. Oczy pomału zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa. Louis siedział z drugiej strony i wtulił się we mnie. Coś mi nie pasowało. Miał krótsze włosy. Zwróciłam się do reszty:
- Ej co z włosami Lou?
- Hazza założył się z nim, że nie ma psychy żeby sobie obciął sam włosy - powiedziała El - resztę się pewnie domyślasz.
- Taaa - powiedziałam. Wiedziałam, że Lou jest uparty i dopiął swego. W sumie to nawet nie głupio mu wyszło. Wygląda na pewno lepiej niż w tym przerośniętym bobie ala Bieber. Widać po alkoholu dobrze operuje nożyczkami. Podróż trwała dłużej niż sądziłam. Przyczyną były przystanki spowodowane wymiotami chłopaków. Co chwila któregoś mdliło, a jak zaczynał jeden to drugi się dołączał. Na szczęście Lou zasnął i przejechał całą drogę bez problemów. Gdy nareszcie udało nam się dojechać. Podziękowałyśmy z El taksówkarzowi i wręczyłyśmy zapłatę. Zayn zaprowadził Nialla, Liam Harrego, a my z Eleanor pomogłyśmy Louisowi. Położyłyśmy go na łóżku i rozebrałyśmy do bielizny. Pożegnałam się z brunetką i zamknęłam drzwi. Ruszyłam w kierunku kuchni. W salonie dostrzegłam Liama, który próbował położyć Harrego na kanapie. Niestety bez większych rezultatów. Podeszłam do niego i puściłam mu oko. Zwróciłam się do Loczka:
- Harry, słoneczko. Choć do łóżka. Musimy iść spać. Jestem taka zmęczona - powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.
- Oczywiście Jus, dla ciebie wszystko - mruknął rozmarzony i się położył. Razem z Liamem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dzięki, myślałem, że będę z nim tu stał do rana - powiedział.
- Spoko, idź też się połóż.
- A ty?
- Spokojnie też zaraz idę spać, ale muszę się napić - uspokoiłam go.
- Ok. To dobranoc - powiedział i zaszył się w swoim pokoju.
Usiadłam na kuchennym parapecie i upiłam łyk wody z butelki. Była zimna, co ukoiło trochę moje nerwy. W drzwiach pojawił się Zayn:
- A ty jeszcze nie śpisz? - podszedł do mnie.
- Nie. Musiałam się napić. Jak Niall?
- Już śpi. Niestety zajął całe łóżko i nie mam gdzie spać - posmutniał.
- Chodź do mnie. W pokoju, który dał mi Liam, stoi wielkie łóżko - powiedziałam i ruszyłam w stronę sypialni. Weszłam do pomieszczenia i udałam się do łazienki. Przebrałam się wygodniejsze ubranie i obmyłam twarz. Gdy wyszłam Zayn siedział na łóżku i czekał.
- Jus wiesz może jednak pójdę do siebie.
- Oj przestań. Nie zjem cię - uśmiechnęłam się. Zaskoczyła mnie moja pewność siebie.
Położyłam się przy ścianie, a Zayn obok mnie. Łóżko nie było jednak tak duże jak mi się wydawało. Lekko skrępowana wtuliłam się w niego. On się jednak uśmiechnął i przysunął do mnie delikatnie. Bawił się kosmykami moich włosów. Ja jeździłam palcami po jego torsie.
- Zayn opowiedz mi coś o sobie.
- A co chcesz wiedzieć? - spytał.
- Wszystko - uśmiechnęłam się.
- Od czego tu zacząć - chwilę się zastanowił -  Mieszkam w Bradford. Nazywam się Zayn Javaad Rogan Josh Malik. Urodziłem się 12 stycznia 1993. Mam sporą rodzinę. Mieszkam z rodzicami i swoimi trzema siostrami: Doniyą, Waliyhą i Saffą. Mam lęk wysokości i boję się wody. Może to dziwne, ale mam inne motto życiowe na każdy dzień. Uwielbiam rozmawiać o wszystkim. Kocham siedzieć z kimś na łóżku i po prostu spędzać z nim czas - powiedział i się do mnie uśmiechnął.
- Też to lubię - dodałam - A jakie lubisz dziewczyny? - zapytałam z uśmiechem.
- Hmmm.. Inteligentne, skromne, ale lekko szalone. Ciebie bardzo lubię.
- Dzięki - znów się zarumieniałam.
- Masz śliczne oczy. Mógłbym się w nie patrzeć cały czas.
Nie wiele myśląc lekko się podniosłam i spojrzałam mu prosto w oczy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Jego przenikliwe spojrzenie w ogóle mnie nie krępowało. Po chwili zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje wargi. Odwzajemniłam jego gest i bardziej przywarłam do jego ust. Nasz pierwszy pocałunek był niesamowity. Taki delikatny, a zarazem namiętny. Gdy odsunęłam swoją twarz ponownie położyłam się obok niego.
- Wiesz co Zayn, znamy się zaledwie jeden dzień, ale ja już strasznie cię lubię.
- Ja też bardzo cię polubiłem Jus. A teraz idź spać - powiedział i pocałował mnie w czoło. Dalej bawił się moimi włosami i śpiewał mi po cichu jakieś kołysanki. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam.

     Obudziły mnie poranne promienie słońca. Gdy rozejrzałam się po pokoju dostrzegłam uśmiechniętego Mulata:
- Witaj śpiochu. Jak się spało?
- Przyjemnie - uśmiechnęłam się. Siedzieliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Zayn kręcił kółka swoimi palcami na mojej nodze. Jego przyjemny dotyk sprawiał, ze miałam dreszcze. Cudownie było się budzić obok kogoś takiego.
- Chodź zrobimy śniadanie - zaproponowałam i złapałam go za rękę.
- Ostrzegam, że nie umiem gotować - powiedział i niechętnie poszedł za mną. Gdy doszliśmy do kuchni, posadził mnie na kuchennym blacie i ustał między moimi nogami. Położyłam ręce na jego karku i zaczęłam przesuwać palce po całych plecach. Zbliżył swoje usta do moich i zaczął namiętnie całować. Nasze języki współgrały ze sobą, aż zaczynało brakować mi tchu. Niechętnie przerwał i musnął wargami moją szyję. Oplotłam nogami jego plecy i podniosłam się z szafki. Zatopiłam swoje usta w ponowny pocałunek. Moje ręce powędrowały do jego włosów. Napięcie między nami rosło z każdą minutą. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. To było niesamowite. Jednak w pewnej chwili weszła do kuchni El:
- Przepraszam, że przeszkadzam zakochańce - powiedziała z uśmiechem - zrobicie śniadanie? Ja bym zajęła się resztą. Ktoś w końcu musi ich obudzić - dodała i puściła do mnie oko. Wiedziałam, że będę musiała jej wszystko opowiedzieć. Niechętnie odkleiłam się od Mulata i powędrowałam do lodówki. Zdecydowałam się na zrobienie naleśników. Zaczęłam wyciągać wszystkie potrzebne rzeczy i ustawiać je na blacie.
- Pomóc ci - spytał Zayn, podchodząc do mnie od tylu i całując po karku.
- Nie usiądź i mi nie przeszkadzaj - powiedziałam i pocałowałam go czulę. Musnął mnie jeszcze po szyi i usiadł przy stole. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Gdy co jakiś czas się do niego odwracałam, uśmiechał się  i puszczał mi całusa. Wrzuciłam ciasto na patelnie i zaczęłam smażyć naleśniki.  Zrobiłam ich dużo. Wiedziałam, że wszyscy będą głodni. Wzięłam też pod uwagę blondyna i jego niekończący się głód. Nałożyłam wszystkie placki na jeden talerz. Zabrałam trzy z kupki i położyłam na oddzielne naczynie. Pokroiłam owoce w kostkę i wszytko polałam masą czekolady. Położyłam Mulatowi przed nosem i zaczęłam przygotowywać porcje dla siebie. Gdy skończyłam usiadłam na przeciwko Zayna i zaczęłam pałaszować.
- Jus to jest przepyszne - powiedział.
- Dziękuje.
Gdy jedliśmy do kuchni wparował blondyn:
- Co tu tak wspaniale pachnie?
- Justine zrobiła nam na śniadanie naleśniki - powiedział Zayn.
- O boże Jus. Kocham Cię! - podbiegł do mnie Niall i pocałował w policzek.
- Ja ciebie też. Włóż sobie i życzę smacznego.
Nialler włożył sobie z dziesięć placków i tonę owoców. Wszystko oblał czekoladą i usiadł obok nas. Zaczął jeść. Widać było, że mu smakowało. Po chwili w kuchni zjawili się El, Lou i Liam. Uśmiechnęli się na widok jedzenia.
- Witaj słońce - przywitał mnie Lou - dziękuje za jedzonko moja kuchareczko.
- Nie gadaj tylko wkładaj sobie i El. Macie zjeść wszystko.
- Spoko jak zostanie to skończę - dodał Niall, a ja zaczęłam się śmiać.
- A gdzie Harry? - spytałam.
- W łazience. Wymiotuje - powiedział Liam nakładając sobie porcje naleśników. Gdy skończyłam jeść, nalałam wody do szklanki i poszłam w kierunku łazienki. Ujrzałam komiczny widok. Loczek w samych bokserkach przytulał się do sedesu.
- Masz przyniosłam ci wody, pijaku.
- Dzięki Jus. Idź stąd lepiej, ja tu pewnie długo posiedzę - powiedział, a ja wyszłam z toalety. Gdy zamknęłam drzwi Zayn złapał mnie w pasie:
- Co powiesz na spacer? - spytał.
- Chętnie, a o której macie próbę? - spytałam.
- O kurwa. Kompletnie zapominałem - powiedział i ruszył do kuchni. Poszłam za nim.
- Ej o której mamy próbę? - spytał się Liama.
- Jakoś po trzynastej - odpowiedział.
- A wiecie, że już jest po dwunastej - powiedziałam z uśmiechem.
- O kurwa - krzyknęli wszyscy. Szybko skończyli jeść i polecieli do swoich pokojów. Po półgodzinie wszyscy byli gotowi.
- Dziewczyny idziecie z nami? - zapytał Lou.
- Nie my tu zostaniemy i ogarniemy trochę dom - powiedziałam, a El się zgodziła.
- No Jus ma racje. Ten syf trzeba ogarnąć i pójdziemy też do Tesco trzeba coś kupić do jedzenia dla tylu ludzi, bo Justine nie będzie miała z czego robić nam pysznego jedzenia.
- No dobra to my jedziemy - Lou pocałował czule El, mnie w policzek. Przytuliłam każdego z chłopaków, a Zayn pocałował mnie w czoło. Louis trochę się zdziwił, ale wyszedł razem z resztą. Gdy zamknęli drzwi, El włączyła głośno radio i zabrałyśmy się do sprzątania. Ja ogarniałam wszystkie sypialnie, a brunetka kuchnie i salon. Po wszystkim usiadłyśmy zadowolone na kanapie i włączyłyśmy telewizor. Jednak zamiast oglądać jakiś film po prostu gadałyśmy:
- Jus mów mi wszystko o tobie i Zaynie - powiedziała.
- Oj dobra, już dobra - zaczęłam się śmiać - lubię go.
- No co ty? Naprawdę. Nie zauważyłam. Myślałam, że te wasze romanse w kuchni to tylko zabawa - uśmiechnęła się i znów wybuchnęłyśmy śmiechem.
- No bo ja go.. Lubię, lubię. No wiesz - uśmiechnęłam się.
- Wiem - dodała - nasza mała Justine nareszcie zakochała się z wzajemnością.
- Tak myślisz?
- No oczywiście. Przecież on nie może od ciebie odkleić i wciąż na ciebie zerka. Śmieszy mnie to jak kryjecie się przed Lou.
- No bo pewnie będzie się burzył.
- Oj daj spokój. On ma dziewczynę, a ty możesz mieć chłopaka. Przecież to normalne. Wy jesteście jak rodzeństwo. On po prostu będzie chciał cię chronić. Taki już jest Lou. Musisz go trochę zrozumieć, ale jeśli chcesz to mogę mu dać jakieś sygnały, żeby nie był zaskoczony i w ogóle.
- No mogłabyś. Choć sądzę, że i tak się już domyśla - uśmiechnęłam się - ale ty się pewnie cieszysz. W końcu trochę ci uwolnię Tommo - zaczęłam się śmiać.
- Oj przestań. Mi się podoba tak jak jest, ale oczywiście cieszę się twoim szczęściem słońce - powiedziała i mnie przytuliła. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość. Była od Zayna: Tęsknie skarbie xx'. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- El może odwiedzimy chłopaków na próbie? - spytałam.
- Jasne czemu  nie? Ale najpierw zajdziemy do tego Tesco, bo potem z tą hołotą nam nie wyjdzie - uśmiechnęła się, a ja poszłam się przebrać.

     Gdy weszłyśmy do studia chłopaki siedzieli na scenie i o czymś dyskutowali.  Podeszłyśmy bliżej i się przywitałyśmy:
- Cześć piękni - krzyknęłam.
- O witaj słońce - podbiegł do mnie Zayn i czule mnie pocałował. Mina Louisa była bezcenna. Zrobił się cały czerwony i szybko do nas podbiegł.
- Hej co jest grane? - spytał.
- Witaj Lou - przytuliłam go - chodź pogadamy - powiedziałam. Wiedziałam, że prędzej czy później i tak będę musiała mu wszystko powiedzieć. Gdy usiedliśmy na widowni zapanowała cisza. Nie wiedziałam jak miałam zacząć.
- No powiedz coś - poprosił.
- Och Louis - zamilkłam - Zakochałam się po prostu. To takie dziwne. Chyba mogę mieć chłopaka?
- Jus to nie jest dziwne. Po prostu jestem w szoku, nic mi nie mówiłaś - powiedział smutny.
- Wiem Tommo. Przepraszam. Bałam się twojej reakcji.
- Oj daj spokój - przytulił mnie - wiesz, że chce żebyś była szczęśliwa. Tylko się o ciebie martwię. Zayn wydaję się spoko, ale nie śpiesz się. Znacie się dopiero parę dni.
- Ale nie będziesz zazdrosny? - spytałam z uśmiechem.
- Ja zazdrosny - udawał zaskoczonego - no weź nie żartuj - przytulił mnie mocno i pokazał język Zaynowi.
- Lou! - krzyknęłam.
- No co? Tylko żartuje - powiedział i ukazał rząd swoich białych zębów. Przytulił mnie ponownie. Przybliżył swoje usta do mojego ucha i szepnął - Cieszę się twoim szczęściem, ale jeśli cię skrzywdzi to nie ręczę za siebie.
- Oj daj spokój - uderzyłam go lekko łokciem - ale nie martw się, jak coś będzie nie tak to dowiesz się pierwszy - dodałam.
- No ja myślę - chwycił moją dłoń i zaprowadził do reszty.
- I co Lou, Zayn dostanie błogosławieństwo? - zaśmiał się Harry.
- Dajcie im spokój - podsumowała El.
Usiadłyśmy obie na widowni, a chłopaki mieli kolejną próbę. Trzeba przyznać, że wychodziło im całkiem nieźle. Gdy skończyli usiedli obok nas. Zayn wziął mnie na kolana, a ja bawiłam się jego włosami.  Niall wpierdzielał kolejną paczkę żelek. Harry dyskutował z El i Lou, a Liam był zapatrzony w jedną tancerkę na scenie. Po chwili Loczek i Tommo doszli do porozumienia.
- Dziewczyny mamy dla was super propozycję - powiedział Harry.
- Jaką? - zdziwiłam się - Lou powiedz.
- No dobra. Z chłopakami będziemy wynajmować kompleks mieszkaniowy w Londynie, niedaleko studia. Nie wytrzymam takiej rozłąki z tobą i El, więc rozmawiałem z twoją mamą, że może przeprowadzisz się do Londynu? Zgodziła się - powiedział.
- Co? Ale jak? - byłam w szoku.
- Obok tego kompleksu jest cudowne mieszkanie na poddaszu. Mieszkała byś z Eleanor.
- O mój boże! - krzyknęłam - Kocham cię Louis - podbiegłam i go przytuliłam.
- Ok. ok. Bo mnie przewrócisz - zaczął się śmiać - Jutro mamy wolne, więc pojedziemy do domu i się spakujemy. Chłopaki też pojadą do siebie po swoje rzeczy, a wieczorem wszyscy spotkamy się pod naszym nowym domem.
- Jej to cudowne. Będę mieszkać w Londynie! - skakałam ze szczęścia.
- Tak, ale obiecałem twojej mamie, że będziesz kontynuować edukacje - uśmiechnął się do mnie.
- Co powiesz na naukę na moim uniwerku? Mają tam też super liceum- spytała El.
- Jeszcze pytasz! No pewnie - powiedziałam i ją przytuliłam. Byłam prze szczęśliwa, ale był mały haczyk - Jak ja zostawię moją mamę samą? Szkoda mi jej trochę.
- Nie martw się - pocieszył mnie Lou - Nie będzie sama. Obok ma moją mamę. A ty prędzej czy później i tak wyleciałabyś z rodzinnego gniazda. To nieuniknione.
- I to mówi wieczny dzieciak Louis - uśmiechnęłam się.
- Oj dobra, dobra.


***
No cześć :)
Wracam z czwartym rozdziałem. Tak jak obiecałam jest w niedziele. Następny postaram się dodać w kolejny weekend. Wiecie szkoła i w ogóle. Chyba, że mi się uda i naskrobie coś w tygodniu to na pewno wrzucę, ale niczego nie obiecuję :)
Liczę na szczere komentarze i przepraszam za wszystkie błędy.
Peace