Czułam ogromny ból głowy. Jakby ktoś przywalił mi cegłą i co jakiś czas uderzał ponownie. Podniebienie paliło mnie swoją suchością, a język przypominał wiór. Otworzyłam swoje, ciężkie powieki. Promienie słońca raziły moje tęczówki. Gdy oczy przyzwyczaiły się do światła, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jak się okazało byłam w swoim pokoju i leżałam wtulona w tors Harrego. Loczek przyjemnie drzemał, a ja próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć ze wczorajszego dnia. Mimo prób kompletnie nic nie powracało do mojej pamięci. Czułam ogromną pustkę. Moje wspomnienia sięgały tylko do momentu, gdy siedziałam z Danielle w jej pokoju i piłyśmy szampana. Ciekawiło mnie co z Louisem i Eleanor. Liczyłam, ze się dogadali i będzie dobrze. Czułam, ze z El nie bd już miała takich kontaktów jak przed wczorajszą sytuacją. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć. Zawsze twierdziłam, ze się dogadujemy i ona nic do mnie nie miała. Postanowiłam jednak spróbować dla dobra Lou. Prędzej czy później musiałyśmy ze sobą porozmawiać.
Gdy tak leżałam, doszłam do wniosku, że nieźle przeholowałam. Urwany film i męczący kac był moją karą. Miałam jednak nadzieje, że nie zrobiłam nic głupiego.
Moje przemyślenia przerwał zaspany głos Harrego.
- Cześć Jus, jak głowa? - spytał.
- Boli - jęknęłam, a on zaczął się śmiać. Szturchnęłam go lekko łokciem.
- No co? - uśmiechnął się - Trzeba było tyle nie pić. Jak mniemam to nic nie pamiętasz? - zaczął się znów śmiać, a ja spojrzałam na niego z pode łba - Tak myślałem - dodał.
- No to może raczysz mi powiedzieć co ja robiłam? - powiedziałam lekko zdenerwowana.
- Oczywiście słoneczko. Po za całowaniem moich smakowitych ust i gadaniem głupot to nic nadzwyczajnego nie robiłaś. Jesteś taka zabawna jak procenty zawładną twoim ciałem
- To dobrze. Mam nadzieję, ze nie wziąłeś za mocno do siebie moich miłosnych wyznań - uśmiechnęłam się - A o czym właściwie gadaliśmy?
- Nie ważne. Choć - zaciągnął mnie za ręce z łóżka - idziemy zrobić coś do jedzenia.
- I picia - dodałam i ruszyłam za nim.
W kuchni siedziała Danielle z butelką wody w ręku. Hazza zaczął się śmiać, a ja podeszłam do brunetki. Pocałowałam ją w policzek na przywitanie i sięgnęłam po napój dla siebie. Jednym duszkiem upiłam trzy czwarte zawartości. Poczułam ulgę. Woda była wspaniałym lekarstwem na okropną suchość w gardle.
- To co jemy? - spytał Hazza.
- Hmm.. Mam ochotę na tosty - powiedziałam i z pytającym wzrokiem spojrzałam na resztę. Dwójka kiwnęła głowami na zgodzę, więc zaczęłam wyciągać składniki z szafki. Harry przygotował toster, a Dan pomogła mi z ogarnięciem i zrobieniem jedzenia. Po jakiś dwudziestu minutach wszystko było gotowe i usiedliśmy do posiłku. Niedługo potem do kuchni wkroczyła Eleanor i zapadła grobowa cisza. Na szczęście przerwała ją Danielle:
- Jak nastrój? - skierowała pytanie do Eleanor.
- Chujowo - powiedziała i upiła łyk wody - a u was?
- Kac - odpowiedziałyśmy równo z Dań, a Loczek wybuchnął śmiechem.
- A gdzie Lou? - spytał, gdy opanował swój napad radości.
- Śpi u mnie w pokoju - odpowiedziała.
Te słowa trochę mnie uspokoiły, ale dalej nie byłam pewna jak się czuł Tommo. Widząc nastrój Eleanor, wszystkiego się można było spodziewać.
Wstałam od stołu. Wzięłam swój pusty talerz i nałożyłam kilka tostów. Nalałam do szklanki wody i z całym zestawem ruszyłam w stronę pokoju Eleanor. Weszłam po cichu do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Śniadanie postawiłam na nocnej szafce przy łóżku i delikatnie usiadłam obok Louisa.
- Cześć słoneczko - przywitał się ze mną - dziękuję za jedzonko - dodał i chwycił jednego z tostów w rękę.
Napił się wody i zaczął jeść.
- Jak się spało? - spytał z pełną buzia.
- Mam kaca - posmutniałam - i wszystko mnie boli - dodałam, a on zaczął się śmiać. Doskonale wiedział jak to jest mieć kaca. Dobrze, ze miał chociaż dobry humor.
- A tobie? - spytałam.
- Nie najgorzej - uśmiechnął się. Dostrzegł jednak, ze nie jestem usatysfakcjonowana jego odpowiedzią i dodał:
- Nie martw się Jus, wyjaśniłem sobie wszystko z Eleanor i na razie jest ok. Tak przynajmniej myślę - wyjaśnił. Uśmiechnęłam się do niego i mocno przytuliłam. Odwzajemnił mój gest.
- To dobrze, bo ja długo bez ciebie nie wytrzymam - powiedziałam, dalej się do niego tuląc.
- Ja bez ciebie też skarbie - przytulił mnie jeszcze mocniej
- Dobra ja idę się myć, a ty wcinaj - uwolniłam się z jego ramion - a i jak coś to wszyscy są na dole w kuchni - dodałam i wyszłam z pokoju.
Po prawie godzinnym prysznicu, poczułam się o wiele lepiej. Założyłam na siebie mniej szykowny ubiór, a dokładniej lekko za dużą koszulkę z logiem Nirvany i jeansowe szorty. Włosy zebrałam w niesfornego koka na czubku głowy i opuściłam łazienkę. Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Próbowałam zebrać swoje myśli. Wszystko wydawało się takie nierealne. Stany na wyciągnięcie ręki i do tego wszystkiego jechałam ze swoim najlepszym przyjacielem. Nie chciałam wyobrażać sobie co będziemy robić, bo nie lubiłam rozczarowań. Do tego wszystkiego kochałam niespodzianki. Wiedziałam, że Louis zaplanuje cudowny wyjazd. Otworzyłam swoje oczy i ujrzałam uśmiechniętego Loczka nad sobą.
- Hejo! Co robisz? - spytał i położył się obok mnie.
- Myślę. Normalni ludzie czasem tak robią - powiedziałam.
- No oczywiście, dlatego jestem zaskoczony, że ty to robisz - odgryzł się, a ja szturchnęłam go łokciem.
- Jakie plany na dziś? - spytałam.
- No właśnie. Co byś powiedziała żeby pojechać na ten weekend na jakiś domek? Tak wiesz wszyscy. Całą paczką. Chłopaki spędzą jeszcze chwilę z dziewczynami przed wyjazdem do USA. Zrobilibyśmy jakieś ognisko i popili w plenerze - uśmiechnął się.
- To super pomysł - przytuliłam go - a co na to reszta? - spytałam.
- Gadałem na razie tylko z Louisem i on oczywiście jak zawsze jest za. Poszedł pogadać z resztą. Mam też nadzieje, że zaprosisz Mię - uśmiechnął się.
- Pewnie, że tak. Zaraz do niej zadzwonię - chwyciłam swój telefon.
- To super pozdrów ją, a ja spadam do reszty. Jak skończysz to przyjdź do nas - pocałował mój policzek i wyszedł. Znalazłam numer blondynki w kontaktach i wykonałam połączenie.
- Hej Jus - usłyszałam głos mojej koleżanki w słuchawce.
- No cześć. Na wstępie to masz pozdrowienia od Loczka - zaczęłam się śmiać - A teraz do sedna. Masz plany na ten weekend? - spytałam.
- Dzięki też go pozdrów. Nie mam, a co wy znowu kombinujecie? - wybuchnęła śmiechem.
- To super! Jedziesz z nami na domek? Będzie ognisko i w ogóle - zachęciłam ją.
- O boże naprawdę? Pewnie, że jadę. Już nie mogę się doczekać. Dzięki za zaproszenie - powiedziała radosna.
- Oj przestań. Nie wiem o której jeszcze dokładnie będziemy jechać, więc się spakuj i bądź gotowa na mój telefon albo smsa.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia - powiedziała i się rozłączyłyśmy. Włożyłam swój telefon do kieszeni szortów i ruszyłam do reszty. W domu już nikogo nie było, więc przekroczyłam próg drzwi i zamknęłam je na klucz. Odwróciłam się w stronę kompleksu. Wszyscy siedzieli na dworze przed domem Loczka i Lou. Przebiegłam przez ulicę i podeszłam do paczki.
- I co Mia może? - spytał się Harry.
- Jasne, już się pakuje - uśmiechnęłam się - a i też cię pozdrawia - dodałam.
- To super. Napisz jej, że jedziemy za jakieś dwie godziny - dodał Lou. Naskrobałam szybkiego sms'a i usiadłam obok blondyna na schodach. Wszyscy dyskutowaliśmy o szczegółach wyjazdu. Jak się okazało chłopaki zarezerwowali już domek nad jeziorem. Planowali wielkie ognisko z kiełbaskami i śpiewanie przy gitarze. Oczywiście nie mogło na ich liście zabraknąć pica i grania w piłkę. Do tego doszła kąpiel w jeziorze. Razem z dziewczynami doszłyśmy do wniosku, żeby zostać tam ze dwie noce, a wrócić dopiero w poniedziałek rano. Chłopaki przyjęli naszą propozycję z aprobatą. Gdy ustaliliśmy wszystko, każdy ruszył do siebie żeby się spakować.
Po jakiejś godzinie moja walizka była spakowana. Zadowolona, że wszystko zabrałam, opuściłam swój pokój i zamknęłam za sobą drzwi. Danielle też właśnie wychodziła od siebie. Uśmiechnęłyśmy się i ruszyłyśmy na dół po schodach. Wyszłam przed dom. Na schodach z uśmiechem czekał Harry.
- Daj zaniosę twoją walizkę - powiedział i zabrał mój bagaż.
- Harry, a weźmiesz jeszcze to? - oboje usłyszeliśmy głos Dan.
- Pewnie - odpowiedział i ruszył z walizkami do samochodu.
Chwilę patrzyłam na chłopaków, którzy pakowali wszystko do kilku aut. El zamknęła dom na klucz i we trzy ruszyłyśmy w stronę Perrie. Rozmawiałyśmy z dobre dziesięć minut. Czułam się trochę dziwnie. Eleanor zachowywała się jakby nic się nie stało, ale ja tak nie potrafiłam. Musiałam z nią w końcu normalnie porozmawiać.
- El możemy pogadać? - spytałam.
- Skoro to konieczne - powiedziała i odeszła kawałek od reszty. Podreptałam za nią i stanęłyśmy na przeciwko siebie.
- Jest mi strasznie ciężko wyobrazić sobie co czujesz - zaczęłam - ale ja nie potrafię żyć bez Louisa.
- Wiem to Jus, ale naprawdę nie wiesz jak to jest. On zamiast przyjść do mnie, idzie się spotkać z tobą. Poza tym rozmawia z tobą o wszystkim, a ja czuję się jakby coś przede mną ukrywał. Rozumiem, że się przyjaźnicie, ale musisz też zrozumieć mnie - wytłumaczyła.
- Wiem El, jest mi cholernie głupio.. - posmutniałam, ale naszą rozmowę przerwał główny zainteresowany.
- Co jest dziewczyny? - spytał Tommo.
- Nic rozmawiamy - powiedziała El - Chyba możemy?
- Pewnie, że tak. Nie kłuć cię El - przytulił ją, a we mnie coś pękło. Poczułam jakby był po jej stronie. Odeszłam od nich i wróciłam do Dan i Pezz. Z ledwością powstrzymywałam łzy. Niall poinformował nas, że wszystko gotowe, więc wsiedliśmy do samochodów. Ja jechałam z Harrym i Lou. Tommo odpalił samochód i pojechaliśmy jeszcze po Mię. Gdy blondynka wyszła z akademika, Harry od razu poleciał do niej i pomógł jej z bagażem. Szybko przesiadłam się na miejsce Harrego z przodu samochodu. Nienawidziłam siedzieć z tyłu. Hazza lekko się wkurzył, ale Louis stwierdził, że woli rozmawiać ze mną i wybuchł śmiechem. Loczek udawał obrażonego i usiadł na tylnym siedzeniu. Smutek jednak szybko zniknął z jego twarzy, bo Mia od razu zaczęła z nim o czymś dyskutować. Standardowo włączyłam radio. Przyjemne dźwięki wypełniły moje uszy. Louis uśmiechnął się do mnie, ale ja odwróciłam głowę w stronę okna.
- No to ruszamy - powiedział lekko zmieszany i odjechaliśmy z przed budynku.
***
Przepraszam was, ten rozdział jest nijaki. To wszystko przez to, że musiałam skończyć w takim głupim momencie, ale chcę wam opisać cały wyjazd już w nowym rozdziale. Nie chciałam tego dzielić :-)
Mam nadzieje, ze mino mojego niezadowolenia, choć trochę wam się spodoba i skomentujecie :D
Postaram się żeby kolejny rozdział wam to wynagrodził, bo będzie się działo :D Tak myślę :P
Do zobaczenia przy nowej notce :**
Uuu czyżby Jus czuła coś do Lou. Aww onisą słodcy. W ogóle fajnie, że Lou i El wyjaśnili sobie wszystko. Strasznie mi tylko szkoda Jus, bo zaczyna coś czuć do Lou, a on ma El.
OdpowiedzUsuńHarreh i Mia o taaaak. Hihi.
Nie wiem co jeszcze Ci napisać. Czekam na następny ;3
Cuuuuuudooooowny! Dawaj szybko następny, bo umrę! ;d
OdpowiedzUsuń@xchill_outx
Nijaki? Proszę cię, jest super, cudowny, świetny, gdlkshfjsk *.* Kocham to opowiadanie <3 Szczerze mówiąc to moim zdaniem Louis powinien być z Justine :3 A Hazza jak zwykle flirtuje :D Super <3 @take_you_there
OdpowiedzUsuńCo ty piszesz że on jest nijaki.?. Cudny jest , chociaz jak zawsze..czekam na następny ! ;* @szustunkaAa
OdpowiedzUsuńNie jest nijaki! Mówiłam ci już, że twój blog zawsze poprawia mi humor? Tysiąc razy? To po raz tysięczny pierwszy mówię ci, że bardzo bardzo i to bardzo! Jak mam zły dzień, od razu wchodzę i czytam wszystko od początku :)
OdpowiedzUsuńTylko oczywiście ja muszę wszystko komplikować i cały czas mam nadzieję na to, że coś połączy (no błagam, chociaż przelotnie) Harry'ego i Jus. Tak, tak, ona i Louis są sobie przeznaczeni, no ale kurcze. Dobra, nie narzekam i idę spać, bo jutro szkooołaaaaa i sprawdzian z biologii. A, no i nie mogę się doczekać niespodzianki o 1D jutro po 13 :33
love, xxx
Cinna
Cudowny cudowny cudowny a nie nijaki!
OdpowiedzUsuńDaj szybko nowy rozdział <3
Jak możesz pisać, że ten rozdział jest nijaki? Przecież jest on świetny! Lou i Jus tak bardzo do siebie pasują! Jestem ciekawa co wydarzy się dalej... Czekam na nn i wenki:)
OdpowiedzUsuńfriends-and-maybe-love.blogspot.com