18 maja 2013

#16


    Od jakiejś godziny opuściliśmy już Londyn na dobre. Jechaliśmy leśną drogą. Nasz GPS twierdził, że za jakieś piętnaście minut mieliśmy być na miejscu. Jak się okazało urządzenie miało racje i naszym oczom ukazał się cudowny, drewniany domek. Stał on niedaleko plaży, która prowadziła do niewielkiego jeziorka. Budynek był delikatnie skryty w koronach drzew. Zachwycona wyszłam z samochodu. Nikogo jeszcze nie było. Byliśmy pierwsi. Podbiegłam do jeziora. Zdjęłam swoje trampki i zamoczyłam nogi. Woda była przyjemnie chłodna. Po chwili reszta stała obok mnie. Louis też zdjął swoje buty i ustał w wodzie. Zaczęliśmy się wszyscy ochlapywać. Gdy byliśmy cali mokszy, Harry ruszył do domku. Mia podążyła za nim i zaczęła pomagać mu w wyciąganiu bagaży. Tommo objął mnie ramieniem. Pod wpływem jego dotyku, zeszło ze mnie całe wcześniejsze zdenerwowanie.
- Wiesz, że będziesz ze mną spała w namiocie? - zaczął się śmiać.
- Co? - zdziwiłam się.
- No bo wiesz... Ten domek nas wszystkich nie pomieści, a El nie lubi spać na dworze. Byłem pewny, że ty będziesz za - wyjaśnił.
- Pewnie, ale będziesz mnie bronił przed wilkami? - zaczęłam się śmiać.
- Oczywiście - pocałował moją głowę.
- A co na to El? - spytałam niepewnie.
- Oj daj spokój Jus, mam prawo spać w namiocie z kim chcę - lekko się zdenerwował, ale przytuliłam mocno jego ciało. To delikatnie go uspokoiło i ruszyliśmy pomóc Hazzie i Mii.
Po jakiś trzydziestu minutach przyjechała reszta. Byli tak samo zachwyceni okolicą jak nasza czwórka. Razem z Louisem postanowiliśmy od razu rozstawić namiot. Nie chciałam później tego robić sama jak Tommo się upije.
      Gdy wszystko było gotowe i każdy rozpakowany, zaczęliśmy przygotowywać jedzenie. Razem z Niallem rozpaliliśmy wielkie ognisko i przygotowaliśmy wokół niego pieńki do siedzenia. Harry zebrał kilka kijków na kiełbaski i zadowolony zaczął każdemu rozdawać. Jak otrzymałam swój patyk, nadziałam na niego kiełbaskę i zaczęłam ją piec. Niestety nie byłam w tym dobra. Moja kiełbasa była cała czarna i jak się okazało zimna w środku. Zrezygnowana podeszłam do Louisa, usiadałam mu na kolanach i zabrałam mu jego bułkę z upieczoną kiełbaską.
- Ej! - krzyknął.
- No co jestem głodna - posmutniałam.
- Dobra wcinaj - zaczął się śmiać i objął mnie ramieniem. Drugą ręką trzymał swój kijek z inną kiełbasą i ją opiekał. Niall przysiadł obok nas z gitarą i zaczął brzdąkać pierwsze akordy kawałka 'I'm Yours'. Wszyscy dołączyliśmy do blondyna i zaczęliśmy śpiewać razem. Pod wpływem procentów każdy stał się bardziej odważny i nawet ja, Dan i El wyłyśmy wszystkie dźwięki.
Gdy skończyliśmy kolejną piosenkę, Harry wpadł na pomysł gry w piłkę. Perrie i El nie przepadały za tym sportem, więc postanowiły pełnić rolę sędziów. Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja byłam z Louisem, Harrym i Mią. Przeciwko nam byli: Danielle, Liam, Niall i Zayn. Zabawa była przednia. Biegałam po całym boisku i razem z Mią pomagaliśmy Tommo zbierać golę. Loczek jak zawsze stał na bramce i zawzięcie jej bronił. Po półgodzinie wynik był remisowy. Zmęczona biegłam w kierunku bramki przeciwnika. Louis krzyknął w moją stronę i podał mi gałę. Kopnęłam ją mocno w kierunku bramki Zayna. Podkręcona piłka sprawiła Mulatowi problemy i wleciała do siatki. Pod wpływem radości podbiegłam do Louisa i mocno się w niego wtuliłam. On wziął mnie na ręce i zaczął ze mną biegać wokół boiska. Harry nie wytrzymał i śmiał się z nas głośno. W pewnej chwili Louis stracił równowagę i runęliśmy na ziemię. Wylądowałam na brunecie. Usiadłam na jego brzuchu i zaczęłam się otrzepywać.
- Możesz ze mnie zejść? - zaczął mnie gilgotać.
- No nie wiem - zaczęłam się śmiać - musisz mnie ładnie poprosić - dodałam. Tommo zrobił słodką minę i popatrzył prosto w moje oczy. Jak zawsze zatonęłam w ich głębi. Byłam słaba i mu uległam. Wstałam delikatnie i podałam mu rękę aby zrobił to samo. Gdy oboje staliśmy już na nogach, wróciliśmy do gry. Zayn chyba chciał się zemścić, bo jego miejsce na bramce zajął Liam. Zamiast jej jednak bronić rozmawiał i przytulał się z Danielle.
Niall, w pewnym momencie, podał piłkę do Zayna a ten kopnął ją w stronę Harrego. Loczek ze śmiechem przepuścił ją w światło bramki. Zamiast się wkurzać, zaczęłam się śmiać z tego debila. Rzuciłam się na niego i razem z Lou zaczęliśmy go gilgotać w ramach 'kary'. Ostatkiem sił zaczął nas błagać, aż w końcu ulegliśmy. Jako, że wynik był remisowy postanowiliśmy zakończyć nasz mecz. Zadowoleni ponownie usiedliśmy wokół ogniska. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Upiłam łyk chłodnego Desperados'a. Alkohol rozszedł się swoją goryczą po moim podniebieniu. Czułam potrzebę rozmowy. Nie wiem czemu, ale chciałam pogadać z Zaynem. Spojrzałam się na Mulata. Chyba wiedział o czym myślę, bo kiwnął głową w stronę jeziora. Oboje wstaliśmy i ruszyliśmy na plażę. Usiedliśmy obok siebie dotykając się delikatnie ciałami. Mimo głośnych rozmów reszty, zaczęłam odczuwać lekki spokój. Spojrzałam delikatnie na Zayna, a on się do mnie uśmiechnął.
- To o czym chciałaś pogadać Jus? - spytał, a ja spuściłam wzrok.
- Cały czas mam w głowie twoje słowa.. Wiesz na temat mnie i Lou... - powiedziałam szeptem.
- No tak. Mogłem się domyśleć - uśmiechnął się - Pewnie nie będę pierwszą osobą, która ci to powie - zaczął - ale między wami jest coś wyjątkowego. Uwierz mi.
- To mój najlepszy przyjaciel.
- Wiem Jus, ale musisz przyznać, że traktujesz go inaczej niż na przykład Harrego czy Nialla - stwierdził, a ja się zamyśliłam.
- Coś w tym chyba jest. Nie wyobrażam sobie bez niego życia - powiedziałam.
- No właśnie. On zapewne bez ciebie też - chwilę się zastanowił - Spójrz na mnie i Pezz. My też byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Znamy się od podstawówki i wiemy o sobie znacznie więcej niż nasi rodzice. Nie mogłem wytrzymać bez niej sekundy mojego życia. To niesamowite, ale ona nadaje jemu sens. Nie chciałem być wobec ciebie nie w porządku i ciągnąć dalej nasz dość krótki, ale wspaniały związek - uśmiechnął się lekko - Być z kimś innym, a myśleć ciągle o niej. To przecież nie ma sensu. W końcu to zrozumiałem. Porozmawialiśmy szczerze i postanowiliśmy spróbować. Na razie jest cudownie - uśmiechnął się szeroko.
- No niby tak, ale.. - zawahałam się - Louis ma Eleanor, którą kocha - lekko posmutniałam - Boję się też chyba zniszczyć tę naszą, jak ty to nazywasz 'relacje' - dodałam.
- Wiem Jus, ale El to nie jest przeszkoda nie do pokonania. Pamiętaj - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Zaczęłam zastanawiać się nad jego słowami. Nigdy nie przypuszczałam, że będę zazdrosna obecnością Eleanor, ale właśnie to teraz czułam. Zwykłą, niepohamowaną zazdrość. Czułam się z tym cholernie głupio i źle. Z uczuciami jednak ciężko jest walczyć, a ja wiedziałam, że polegnę w tej bitwie. Podziękowałam Zaynowi za rozmowę i przytuliłam się do niego. Nie myślałam, że będę go prosić o rady, ale ta wymiana zdań trochę mi pomogła. Oboje wstaliśmy i wróciliśmy do reszty. Gdy tak siedziałam, czułam się nieobecna. Moje wszystkie myśli były kompletnie gdzie indziej. Podniosłam się delikatnie i weszłam do namiotu. Wyciągnęłam dużą bluzę Louisa i założyłam na siebie. Wzięłam słuchawki i ruszyłam w nieznanym mi kierunku. Włączyłam ulubioną playlistę na swoim telefonie i po mojej głowie rozeszły się pierwsze dźwięki.  Szłam powolnym krokiem, uważając na leżące gałęzie. Po jakiś dwudziestu minutach drogi, nie do końca wiedziałam gdzie jestem, ale nie przerywałam wędrówki. Moim oczom ukazała się wspaniała polana. Znajdowała się dokładnie w środku lasu. Żadnych drzew, tylko lekko wysoka trawa i mnóstwo kwiatów.
Usiadłam na środku łąki i położyłam się na ziemi. Przymknęłam swoje powieki i wyjęłam z uszu słuchawki. Wsłuchałam się w 'muzykę' otoczenia. Dźwięki natury ukoiły moje nerwy. Ponownie usiadłam i zaczęłam wpatrywać się w zachodzące słońce. Nigdy nie myślałam o Louisie jako swoim chłopaku. Zawsze był dla mnie starszym bratem. Kochałam go. Wiedział o mnie wszystko, więcej niż moja mama. Właśnie mama. Wyjęłam swój telefon z kieszeni i wybrałam odpowiedni numer.
- Cześć córciu - usłyszałam jej głos.
- Hej mamuś - przywitałam się.
- Co jest słońce? Słysze, że masz problem - jak on mnie znała.
- Chodzi mi o Louisa... - zaczęłam.
- No tak... Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie. Pewnie kompletnie nie wiesz co do niego czujesz. Czy jest tylko bratem i przyjacielem, czy już kimś więcej? - spytała.
- Trafiłaś w sedno - powiedziałam - Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Dziś poczułam też dziwną zazdrość w stronę El. To jest mi obce mamo. On zawsze był moim przyjacielem, bratem i oparciem. Na zawsze razem - uśmiechnęłam się lekko.
- Och słońce, ja to doskonale wiem. Musisz posłuchać głosu swojego serca. Tutaj nikt ci nie pomoże. Tu tylko ty możesz zdecydować - powiedziała - Pomyśl co czujesz..
- Dobrze.. Dzięki mamuś - powiedziałam i się rozłączyłam. Ta krótka rozmowa wywołała w mojej głowie kolejne myśli. Jak ja mam się kierować emocjami i sercem? Moje wszystkie emocje były kompletnie skrajne i różne. Głowa buzowała mi od tych wszystkich myśli. Czułam się jak na jakimś zakręcie bez drogowskazu czy mapy. Przede wszystkim jednak cholernie się bałam. Tylko czego? Odrzucenia? Tego już nie byłam pewna.
     Z moich rozmyślań wyrwały mnie krzyki Louisa i Harrego.
- Justine! Gdzie ty jesteś? - krzyczał Tommo.
- Jus do cholery! Pokaż się! - darł się Hazza.
- Tu jestem debile! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Moim oczom ukazały się dwie znajome sylwetki. Louis podbiegł do mnie szybko i rzucił się na mnie. Pod wpływem jego ciężaru, przewróciłam się i leżałam na ziemi.
- Tommo zejdź ze mnie!
- Co ty tu robisz? - spytał i usiadł obok. Po chwili podszedł do nas Loczek.
- To ja pójdę do reszty i powiem, że się znalazłaś - powiedział i puścił w moją stronę oko - Pewnie chcecie pogadać - dodał i wrócił w stronę lasu. Spojrzałam się na Louisa. Po jego minie widać było, że czeka na odpowiedź.
- No bo ja chciałam chwilę odetchnąć. Wszystko sobie przemyśleć - powiedziałam. Skierował swoje tęczówki prosto w moje oczy. Szukał w nich jakiejś innej odpowiedzi.
- Louis ja po prostu... się zagubiłam. Nie wiem już co mam myśleć o sobie, tobie.. o nas... - ucichłam, a on wciąż patrzył prosto w moje oczy. Spuściłam swój wzrok i mocno wtuliłam się w jego tors. On bez żadnego zawahania objął mnie i przytulił moje ciało. Poczułam bijące od niego ciepło i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Tętno miał lekko przyśpieszone. Pogłaskałam go delikatnie po plecach, a on bawił się moimi włosami.
- Jus.. - zaczął - Ja też mam czasem takie zawahania.. Czasem myślę, że kocham Eleanor, a czasem mam po prostu wrażenie, że oszukuję ją i samego siebie - odsunął się ode mnie i znów spojrzał w moje oczy, jakby chciał żebym mu uwierzyła - Wiesz co mnie boli najbardziej..? To, że wiem, że nie ułożę sobie z nikim życia, bo zawsze będziesz obok.. - jego głos się załamał, a z moich oczu popłynęły łzy - Nie Jus to nie tak. Kurwa. Nie to miałem na myśli - zaczął ocierać moje łzy - Chodzi mi o to, że ja nie potrafię żyć bez ciebie ani sekundy. Nie wyobrażam sobie tego, że ty kiedyś zamieszkasz gdzieś indziej i będziesz miała.. na przykład: męża... Może to samolubne, ale ja po prostu chce mieć cię zawsze przy sobie - powiedział - Na zawsze razem. Pamiętasz? - uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam jego gest.
- Oczywiście, że pamiętam - dodałam i przytuliłam go ponownie. Naszą wymianę myśli przerwał Loczek:
- Chodźcie już, bo tamci zaraz wpadną w szał! - krzyknął.
Louis podniósł się z ziemi i podał mi swoją dłoń. Podciągnął mnie delikatnie i wstałam.Trzymając się za ręce, ruszyliśmy w stronę Loczka.
Harry z bananem na twarzy szturchnął Louisa łokciem, a Tommo oczywiście musiał mu oddać. Zaczęli się nawzajem tłuc. Po jakimś czasie w końcu przybili sobie piątkę i doszło do rozejmu. Zadowoleni zaczęli się chichrać i mogliśmy kontynuować nasz powrót. Pod koniec drogi Louis szepnął do mnie:
- Nie myśl, że ja skończyłem. Wrócimy do tej rozmowy - uśmiechnął się.
- Wiem Lou - powiedziałam w momencie gdy już doszliśmy do celu.


***
No to wracam z 16 rozdziałem :D Jestem z niego w miarę zadowolona, więc mam nadzieje, ze wam też się spodoba :-)
Czekam na długie komentarze i do zobaczenia przy następnej notce :** 

PS. Dziękuje za wszystkie miłe słowa pod poprzednimi notkami :**

9 komentarzy:

  1. O mamo *-* Lou coś czuje do Jus.. Aww. Jezus, ale się cieszę. Oho oho oho *taniec szczęście* Uwielbiam Cię. Fajnie, że Zayn uświadomił to Jus. Hihi.
    Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wprost perfekcyjny! Jeeest Lou czuje coś więcej do Jus, a ona do niego *.*. Na to właśnie czekałam:). Zgadzam się z poprzedniczką na górze, że dobrze Zayn zrobił uświadamiając uczucia Lou do Jus. Louis i Jus są dla siebie stworzeni! Mam nadzieję, że pomiędzy Harrym a Mią coś zaiskrzy:). Jestem ciekawa co wydarzy się dalej! Ciekawość mnie zżera! Czekam na nn i weny:*
    friends-and-maybe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, fajnee :D
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial swietny !!! Wreszcie cos sie dzieje miedzy Jus i Lou *.*
    Czekam na nastepny !!! (Pisz szybko) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty tak świetnie piszesz, kocham! @adkonxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Lou czuje cos do Jus *_* czekalam na to .. Szybko następny dawaj ! :* @szustynkaAa

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie ciąg dalszy ich rozmowy. Będą w końcu razem czy jednak przyjaciele na zawsze? Boże, jaka jestem ciekawa *.* Pisz szybko następny rozdział <3 Chciałam ci jeszcze powiedzieć, że świetnie wszystko opisujesz i te opowiadanie jest takie ciekawe, mam wrażenie, jakbym siedziała obok i wszystkiemu się przyglądała :) Naprawdę super! @take_you_there

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko ja nie skaczę z radości na wieść, że Lou i Jus coś do siebie czują? Nie zrozum mnie źle, cieszę się, ale wiesz jakie jest moje zdanie :( Co nie zmienia faktu, że rozdział jest asdhsfjhdisufhgsd <---- dokładnie taki.
    Kochamkochamkochamkocham

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój boże! Trafiłam na ten blog dzisiaj przez przypadek i jestem pod ogromnym wrażeniem! Cały czas czytałam na zmianę z bananem na twarzy albo łzami w oczach. Jesteś Zajebista dziewczyno już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;3 ;*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - Skomentuj! To dla mnie bardzo ważne.