Muzyka w tle jest do tego rozdziału.
Od jakiejś godziny siedziałam na zimnym piasku. W mojej głowie kłębiły się różnorodne myśli. Zastanawiałam się nawet nad tym żeby wskoczyć do tego głupiego jeziora i się zwyczajnie utopić albo wrócić do domu i się tak po ludzku pociąć. Niestety wiedziałam, że to mi nic nie da. Ból wypełnił by moje myśli tylko na chwilę, a potem wszystko by powróciło. Nie moja wina, że tak pochopnie ufam ludziom. Dlatego właśnie nie rozumiałam tych wszystkich dziewczyn, które się cięły. Przecież to normalne, że ból nie pomoże. On tylko na chwilę odwróci naszą uwagę. Mimo to i tak nie mogłam uwierzyć w to, że tak bardzo zaufałam takiej fałszywej osobie, jaką była Eleanor. Po co są tacy ludzie na świecie? Dlaczego ona tak udawała? Może tak bardzo kochała Louisa, że grała przyjaźń do mnie. Tylko po co? Ja na jej miejscu wolałabym odejść niż tłumić emocje i uczucia. No właśnie. Ja. Kim ja byłam w tym wszystkim? Powodem czy może już winą? Dlaczego zawsze ja? Chcę być tylko szczęśliwa i kochana. To tak wiele? Druga sprawa to Louis. On nie był dla mnie już tylko najlepszym przyjacielem. Był kimś znacznie ważniejszym. To właśnie dla niego tu siedziałam. To przez niego moje myśli o śmierci schodziły na dalszy plan. Ten cudowny brunet z lazurowymi tęczówkami sprawiał, że chciałam żyć. No właśnie Louis. On był najbardziej poszkodowanym w tej całej sytuacji. Kochał dziewczynę, której zaufał. Ona niestety okazała się zwykłą... szmatą. Tak szmatą, trzeba nazywać rzeczy po imieniu.
W tym wszystkim jeszcze byłam ja. Powód ich rozstania, niedopasowany element całej układanki. Tylko, że ja chciałam się dopasować. Zaprzyjaźniłam się z El, bo pragnęłam by on był szczęśliwy. Był. Przynajmniej tak mi się wydawało, aż do tego dnia. Od tamtej sytuacji zaczęłam rozumieć, że to nie ja próbowałam się dopasować, ale to brunetka próbowała mnie zamienić na coś innego.
- Kurwa, po co ja tu siedzę? - zaczęłam gadać sama do siebie. Jeszcze tego mi brakowało, rozmów ze sobą. Wstałam i otrzepałam się z piasku. Musiałam iść do Louisa. Przytulić go. W tej chwili potrzebowaliśmy siebie na wzajem i wzajemnego wsparcia. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Gdy stanęłam na progu, ujrzałam wychodzącą Eleanor. Miała w ręku swój bagaż i rozmawiała z kimś przez telefon. Po chwili pod dom podjechał jakiś stary samochód. Wysiadł z niego dość niski, posiwiały brunet. Tym mężczyzną był tata El. Pamiętałam go. Czasem mijałam się z nim, gdy razem z Tommo odwiedzaliśmy Eleanor w jej domu. Brunetka minęła mnie szybkim krokiem i bez pożegnania ruszyła w stronę pojazdu. Z torby wypadł jej wszystkiemu winny zeszyt. Podniosłam go i odwróciłam się w stronę El. Podeszłam do niej i wręczyłam jej znalezisko. Gdy spojrzała na zeszyt, wyrwała mi go z dłoni i wrzuciła do torby.
- Mogę chociaż wiedzieć dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłam? - spytałam ją spokojnym głosem.
- Za wszystko.
- Czyli za nic - dodałam - jakby był powód to byś mi go podała. Chciałabyś wykrzyczeć mi go prosto w twarz. No proszę masz okazję, ale pewnie ty sama go nie znasz.
- Za wszystko rozumiesz. Za każdy twój głupi uśmiech, za każdą twoją marną łzę i za każdą płynącą w twoich żyłach krople krwi. Za każdą iskrę w oku Louisa na twój widok. Za wszystko. Nienawidzę cię w każdym małym calu. Jesteś taka milutka i słodziutka, ale przede wszystkim ostro jebnięta. Twój marny charakter i cała twoja osoba przyprawia mnie o wymioty. Musisz zaakceptować, że ktoś może cię nienawidzić i tą osobą będę ja - podsumowała, akcentując ostatni wyraz. Czułam się okropnie, ale nie dałam jej tej chorej satysfakcji.
- Wiesz co? Ja to zaakceptuje. Nie oczekuję, że każdy człowiek będzie mnie kochał i wielbił. Tylko, że ja mam prawdziwych przyjaciół, którzy zrobią dla mnie dosłownie wszystko i ja dla nich też. Może i jestem jebnięta, ale wolę to niż być tobą! Jestem sobą rozumiesz, jebniętą sobą! Bo ja nie udaję i nie mam zamiaru się nikomu przypodobać! Mam w dupie opinię innych, a zwłaszcza twojej osoby. Od wczoraj mam wspaniałego chłopaka i przyjaciela w jednym, ale w tym wszystkim najbardziej szkoda mi ciebie - wskazałam na nią palcem, a ją zamurowało - Jak dalej będziesz taką suką dla innych, to zostaniesz sama. Kompletnie sama. Nie ujrzysz nikogo, kto będzie obok ciebie płakał i cię wspierał. Będziesz umierać i nikt, i nic ci nie pomoże. Zostaniesz sama ze sobą i dopiero wtedy stwierdzisz, ze popełniłaś błąd. Niestety wtedy będzie już za późno i na twoim pogrzebie nie będzie nikogo z twoich fałszywych przyjaciół - wyrzuciłam z siebie wszystko.
Kompletnie oszołomiona brunetka wsiadła do samochodu i zamknęła za sobą drzwi. Podszedł do mnie tata El i mocno mnie przytulił. Byłam w szoku i dosunęłam delikatnie mężczyznę od siebie.
- Dziękuję Ci Justine - szepnął - Może zdąży dzięki tobie się jeszcze zmienić i spojrzy na wszystko tak jak ty. Jesteś wspaniała i dojrzałą kobietą. To dla mnie zaszczyt cię poznać. Twoi rodzice muszą być z ciebie dumni - uścisnął moją dłoń i ucałował jej zewnętrzną stronę. Wsiadł na miejscu kierowcy i odjechali. Stałam chwilę i zastanawiałam się nad tym co się właśnie stało. Jej ojciec był wspaniałym facetem. Takiego tatę zawsze chciałam mieć. Miałam nadzieję, że ten mężczyzna miał rację i El się chociaż zastanowi nad sobą.
Gdy tak stałam i patrzyłam bez celu, podszedł do mnie Louis od tyłu i objął mnie w pasie. Ucałował moją szyję i pogłaskał mnie po ręce.Uwielbiałam jego dotyk. Sprawiał, że na moim ciele pojawiały się ciarki.
- Kocham cię - szepnął. Odwróciłam się do niego i wzięłam jego twarz w swoje dłonie. Przygryzłam moją dolną wargę i namiętnie pocałowałam jego rozgrzane usta. Miały wspaniały, słodki smak. Nasze języki wirowały w tańcu. Louis delikatnie podniósł mnie za biodra i oplotłam swoimi nogami jego ciało. Pociągnęłam delikatnie jego brązowe włosy na znak, że może iść. Ze śmiechem ruszył w stronę domu. Nie odrywając naszych ust od siebie, podszedł jednak na pomost. Usiadł delikatnie i zamoczył swoje nogi w wodzie. Posadził mnie obok siebie. Zdjęłam swoje buty i też zanurzyłam stopy w wodzie. Spojrzałam w jego lazurowe tęczówki i uśmiechnęłam się szeroko. On był powodem, dla którego musiałam żyć. Nie mogłabym mu tego zrobić i się zabić. Nie potrafiłam.
- Kocham cię - powiedziałam. On odpowiedział mi uśmiechem i ucałował moje czoło. Przesunął się delikatnie i położył swoją głowę na moje nogi. Głaskałam go po głowie, a on bawił się końcówkami moich włosów. Wysyłaliśmy do siebie uśmiechy. Nachyliłam się i skradłam mu pocałunek.
- Jedziemy? - spytał.
- Gdzie? - zdziwiłam się.
- Wszędzie - uśmiechnął się - chce zwiedzić z tobą cały świat.
- Louis, to ty jesteś całym moim światem. Nie musimy nigdzie jeździć. Wystarczy, że jesteś obok.
- Och Jus - podniósł się i namiętnie mnie pocałował - Czemu ja byłem takim idiotą? Miałem cię na wyciągnięcie ręki, a męczyłem się i oszukiwałem sam siebie będąc z Eleanor - przesunął dłonią po moim policzku.
- Na szczęście zmądrzałeś - uśmiechnęłam się - W sumie to oboje zmądrzeliśmy - pocałowałam go ponownie.
Gdy tak siedzieliśmy zaczął padać deszcz. Przyjemne krople sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Louis wstał i pociągnął mnie za ręce
- Chodź - powiedział.
- Gdzie?
- Do mnie - przytulił mnie mocno i pocałował namiętnie. Pocałunek w deszczu. Tak, to było coś niezwykłego. Zawsze myślałam, że to tylko sytuacje z filmów, ale przy Louisie czułam, że moje życie wygląda jak z bajki. Oderwał się od moich ust i szeroko się uśmiechnął. Odgarnął moje mokre loki z twarzy i objął mnie w pasie.
Zaczęliśmy tańczyć w deszczu. Chłopak nucił jakąś przyjemną melodie. Po chwili zaczął śpiewać moją ulubioną piosenkę - 'Look After You'. Przysunął nasze ciała do siebie i delikatnie prowadził mnie w rytm śpiewanych dźwięków. Kołysaliśmy się spokojnie i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Niestety delikatny deszcz zaczął przeradzać się w niezłą ulewę i co chwila grzmiało. Ze śmiechem wbiegliśmy do domku. Stanęliśmy cali mokrzy na wycieraczce, a woda ściekała z nas strumieniami. Przytuliłam Louisa i skradłam mu delikatny pocałunek. Pobiegłam szybko do Harrego i mocno wtuliłam się w jego ciało. Loczek szybko się jednak odsunął, bo dzięki mnie był cały mokry. Wybuchnęłam falą śmiechu. Od tyłu podszedł do mnie Louis i pocałował mój policzek. Pokazał Harremu język i zaciągnął mnie do kuchni. Odwróciłam się w stronę Hazzy.
Na jego twarzy pojawił się udawany grymas. Strzelił przysłowiowego focha i spojrzał się w moją stronę. Uśmiechnęłam się szeroko do niego i zniknęłam w kuchni. Louis posadził mnie na kuchennym blacie.
- Co chcesz jeść słoneczko? - spytał.
- Hmm - zaczęłam się zastanawiać - Wszystko! - krzyknęłam, a brunet wybuchnął śmiechem. Podszedł do lodówki i wyjął bitą śmietanę. W drugą rękę wziął pudełko truskawek i słoik nutelli. Wrócił do mnie i podstawił wszystko obok. Wyjął pierwszą truskawkę i zanurzył ją w czekoladzie. Na całość nałożył trochę bitej śmietany i wsadził smakołyk do moich ust. Słodycz czekolady i bitej śmietany cudownie kontrastowała z delikatną nutą kwaśnej truskawki. Gdy zjadłam owoc do końca, wzięłam butelkę bitej śmietany i skierowałam dziubek do swoich ust. Nacisnęłam spust i po chwili całe moje usta wypełniła biała masa. Louis ze śmiechem zabrał mi pojemnik i zrobił to samo. Z pełnymi ustami pocałowaliśmy się. Niestety fala śmiechu sprawiła, że cali byliśmy brudni.
- Jedziemy do Doncaster? Strasznie tęsknię za tamtym miejscem - spytał, siadając obok mnie.
- Pewnie - uśmiechnęłam się do niego - To chodź pożegnamy się z resztą i ruszamy - złapałam jego dłoń i trzymając się za ręce ruszyliśmy do salonu. Cudowny dotyk jego dłoni sprawił, że na mojej buzi pojawił się uśmiech
- I jak Harry? - zaczęłam się śmiać
- Och chodź tu - przytulił mnie, a ja pocałowałam jego policzek - Jedziecie już? - zwrócił się do Louisa.
- Tak za chwilę, przyszliśmy się z wami pożegnać.
- O jak słodko - Harry zaczął się pieścić. Przytulił mnie jeszcze raz i cmoknął moje czoło - Trzymaj się słońce - dodał i podszedł do Louisa. Spojrzałam na Mię i podeszłam do blondynki. Mocno ją przytuliłam.
- Będziesz ze mną mieszkać - uśmiechnęłam się.
- Tak - zaczęła się śmiać - Wracam dziś z Harrym do Londynu i się spakuje z akademika. Jak wrócisz od mamy to już będę na ciebie czekać - uśmiechnęła się.
- Tylko mi domu nie rozwal - dodałam.
Od tyłu podszedł do mnie blondyn i mocno wtulił się w moje ciało.
- Już nie mogę się doczekać wspólnego wyjazdu do Stanów - powiedział.
- Ja też - rzuciłam mu się na szyję, pocałowałam jego policzek.
Potem podeszłam jeszcze do Zayna i Perrie. Pożegnałam się z blondynką i porozmawiałam chwilę z Mulatem.
- Dziękuję Zayn - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma za co Jus, cieszę się twoim szczęściem. Zbieraj się, a jutro lecimy do Ameryki - dodał i przytuliliśmy się na do widzenia. Wyszłam z domku i ruszyłam w stronę auta Louisa. Brunet już zapakował nasze bagaże i czekał na mnie z otwartymi drzwiami.
- Zapraszam panienko - uśmiechnął się.
- Ależ dziękuje - powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Chłopak delikatnie zamknął za mną drzwi. Szybkim krokiem obszedł pojazd i chwilę później siedział już na miejscu kierowcy. Uśmiechnął się szeroko i zagryzł swoją dolną wargę. Przysunęłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Louis odpalił auto. Tym razem to on rozpoczął nasz rytuał i włączył radio. Po chwili odjechaliśmy. Zaczęliśmy się drzeć i śpiewać piosenki z radia. Tommo trzymał jedną ręką kierownicę, a drugą bawił się moją dłonią. Jego dotyk sprawiał przyjemne dreszcze na całym moim ciele.
***
No i wracam z #20 rozdziałem.
Stwierdziłam, że będę dobierać muzykę do konkretnego rozdziału. Więc teraz co rozdział będzie inna :-)
Mam nadzieje, że rozdział przypadnie wam do gustu i zostawicie długaśne komentarze :**
Następny powinien pojawić się w weekend :D
W tle: Selena Gomez - Ghost of You
W tle: Selena Gomez - Ghost of You
Omomom *-* Ale Jus wygarnęła El. No faktycznie szmata. No. Zaskoczył mnie tata Eleanor podszedł i podziękował. Pięknie. Dobrze, że Justine nie zrobiła sobie nic złego :D Ehh. Kocham Ci dziewczyno *,* Co jeszcze mam napisać Nie wiem.. O nie mogę się doczekać tego wyjazdu do Ameryki ciekawe co się tam wydarzy. Hihi.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny. ;3
No i doczekałam się kolejnego rozdziału jea xD Uwielbiam to jak piszesz i to takie dziwne, że jestem zawsze smutna gdy dochodzę do końcówki rozdziału :c Ale i tak Cię kocham :D To takie piękne co się dzieje między Jus i Lou *__* I bardzo fajnie, że nasza główna bohaterka ma takie wsparcie w pozostałych chłopcach. Mnie również zdziwiło zachowanie taty Eleanor, ale bardzo się cieszą że ta wstrętna (nawet nie wiem jak to coś nazwać xd) wyjechała :> Nie wiem co tu jeszcze napisać, ale już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam malutką nadzieję, że zostanie on dodany szybciej. Tak więc podsumowując jesteś naprawdę Boska i tak bardzo się cieszę, że trafiłam na Twoje opowiadania i to znowu piszę ja Twoja oddana fanka xD :*
OdpowiedzUsuńCóż ja mogę powiedzieć :D Kolejny genialny rozdziaał, kochana <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi sie te chwilę Jus i Lou, są takie słodkie *.*
Cieszę się, że Jus wygarnęła wszystko, że powiedziała jej prawdę w oczy. A to, że ojciec El, powiedział, żę dzięki Juz El ma jeszcze szanse się zmienić było cudowne <3
No i chyba już nic więcej nie napiszę, więc powiem, że czekam na następny rozdział xx wenyy <3
+ wpadnij: onlyyouharrystyles.blogspot.com c;
wiesz, patrzę tak na Louisa i Jus i myślę, że chcialabym coś takiego przeżyć. Nie coś co dzieję się szybko, ale coś co narasta stopniowo. Miłość z przyjaźni tak jak w ich przypadku jest czymś najpiękniejszym co mogło ich spotkać. Znali się długo, wiedzieli o sobie wszystko. Na wylot rozgryzli swoje wady i zalety. Przede wszystkim byli dla siebie, podejrzewam, że z czasem przyjaźń zaczęła przeradzać się w miłość. Że w ich sercach kiełkował płomień tego uczucia. Teraz są jednością. Uczucie jednak potrafi zniszczyć wszystko, nawet przyjaźń, chociaż miłość jest strasznie silna z łatwością zmienia się w nienawiść.. mam jednak nadzieje, że ich miłość będzie szczęśliwa, a nawet jeżeli nie pozostaną razem to będzie z nimi ta przyjaźń. Jest pięknie cudownie, słodko i naprawdę podziwiam cię za to jak piszesz. Zazdroszczę Jus, że w jednym chłopaku potrafiła znaleźć przyjaciela i wspaniałego chłopaka. Cóż, nie wiem czy tak można, ale życzę im szczęscia i wytrwałości jakkolwiek to brzmi haha :D wiem jak to jest kochać przyjaciela, więc poniekąd ją rozumiem. @adkonxx
OdpowiedzUsuńAwww, ten rozdział był taki słooooodki. Cieszę się, że Justine tak wygarnęła El, cóż laska musi pojąć, że nie jest pępkiem świata!
OdpowiedzUsuńKocham El, ale w tym opowiadaniu za cholerę do siebie nie pasują! ;D
Ogólnie to zdziwił mnie ojciec El, bo patrzał spokojnie jak Jus beszta El i jeszcze jej podziękował - cóż pewnie już nawet ojciec ma dosyć rozkapryszonej księżniczki.
Rozdział zdecydowanie za krótki, bo przeczytałam go w dosłownie kilka minut, ale to dobrze, bo to oznacza, że wciągające te Twoje opowiadanie ;D
Pisz szybko i liczę na dłuuuuuuuuuuuugi rozdział ;*
@xchill_outx
Jak zwykle genialne! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuń/@AnnYurisistable
Jak ja ci zazdroszczę tego talentu pisarskiego! Czemu ty tak świetnie piszesz a ja nie?! Dobra przechodzę do rozdziału. Miłość między Jus i Lou jest taka hm... Idealna? Tak to dobre określenie. Sama chciałabym przeżyć coś takiego... Tata Eleanor zachował się bardzo dobrze. Gdy czytałam rozdzial na początku dostawalam już palpitacji serca! Bałam się że ona się zabije! Dobrze że Eleanor się wyprowadziła i niech już najlepiej nie wraca. Czekam na następny i weny:)
OdpowiedzUsuńfriends-and-maybe-love.blogspot.com
W końcu znalazłam czas żeby przeczytać.. Jezusie Chrystusie jakie to boszkie eszt! ♡.♡ Dobrze że Jus nic sobie nie zrobiła.. Milość Jus and Lou jest taka idealna..widać że sie bardzo mocno kochają i nie jest to jakieś sztuczne.. Ojciec El zachował sie jak,jak-nie wiem jak to określić po prostu zachował sie bardzo dobrze..;] C Mała weź mi wytłumacz jak to jest że ty masz taki talent.? O.o czekam na następny życzę weny i pozdrawiam..kocham ♥ @szustynkaAa
OdpowiedzUsuńtak strasznie się cieszę, że są razem <3
OdpowiedzUsuń@asienka1470
@desire29773654
Boże, to, co zrobił tata El kompletnie mnie zszokowało *.* Wyobrażam sobie teraz, jaką musiała mieć minę :D Cieszę się, że zniknęła z życia Louisa, bo od zawsze to Justine na niego zasługiwała <3 Pomysł z muzyką bardzo mi się podoba :3 Super, naprawdę świetnie :) Oby tak dalej :3 Weny życzę ;* @take_you_there
OdpowiedzUsuń