Na wstępie zapraszam was na mojego nowego bloga - Brave!
Pierwszy rozdział pojawi się jak zakończę to opowiadanie :-)
____________________________________________________________________
Siedzieliśmy z Louisem przed telewizorem i graliśmy w Fifę. Dochodziła godzina dwudziesta, gdy do salonu wparował Harry.
- Dobra stary. Zbieraj dupę. Wieczór kawalerski czeka - usiadł na fotelu, na przeciwko nas.
- Ale ja nie chce iść - chłopak zaczął się ociągać.
- Taa jasne - uśmiechnęłam się - Leć i baw się dobrze. Ja w sumie też miałam iść do dziewczyn - zapewniłam go.
- Oj dobra. Już nie mogę się doczekać jutra - pocałował mnie namiętnie.
- Ja też Lou, ale jak zaraz nie wyjdziesz to chłopaki mnie zlinczują - puściłam oko do Loczka.
- No właśnie stary. Chodź już - pociągnął go za ręce i brunet wstał z kanapy - To trzymaj się rudzielcu - pocałował jeszcze mój policzek.
- Do zobaczenia - po raz ostatni Louis złączył nasze wargi i ze śmiechem wyszli z domu. Wyłączyłam grę i ogarnęłam cały pokój. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni. Sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadomość od Danielle: 'Widziałam, że Lou już wyszedł, więc zbieraj swoją szanowną dupę i przychodź do nas :-)'. Zaczęłam się śmiać i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam wygodny dres. Opuściłam dom chłopaków i przeszłam na drugą stronę ulicy. Po chwili znalazłam się w kobiecym raju. Od samego wejścia panował absolutny porządek i pachniało pysznym jedzeniem. Dziewczyny powitały mnie radośnie. Każda miała na sobie podobny do mojego strój, więc odetchnęłam z ulgą. Mia i Perrie zniknęły w kuchni, a Dan zaciągnęła mnie do salonu. Na stole stało mnóstwo pysznie wyglądających przekąsek. Od popcornu i chipsów, po krokieciki i tacos. Obok jedzenia leżało kilkanaście pudełek różnych komedii romantycznych.
- Wiedziałam, że nie będziesz chciała zbytnio imprezować, więc postawiłyśmy na relaks i o to jest babski wieczorek filmowy - uśmiechnęła się dumnie i zaczęła wybierać film.
- Jest cudownie Dan. Dziękuję - usiadłam na kanapie. Po chwili każda zajęła swoje miejsce, a Perrie włączyła pierwszą komedię. Byłam prze szczęśliwa. Wspólny wieczór z przyjaciółkami był o wiele lepszy niż zgonowanie po litrach wypitego alkoholu. Mimo prób, nie mogłam skupić się na filmie. Co chwila myślami byłam kompletnie gdzie indziej. Odczuwałam lekki strach przed jutrem. Chciałam by wszystko było idealnie. Oprócz sukni i kwiatów nie miałam nic do gadania, ponieważ wszystko na siebie wzięły mama i Jay. Były tak szczęśliwe z powodu naszych zaręczyn, że nie chciałam odbierać im tej przyjemności. Trochę mi też ulżyło, bo zorganizowanie ślubu w trzy tygodnie to prawdziwy wyczyn, a ja nawet z suknią miałam problem.
Moje przemyślenia przerwała wibracja mojego telefonu. Wzięłam komórkę do ręki. Na ekranie widniało zdjęcie Louisa. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przeprosiłam dziewczyny i zaszyłam się w kuchni.
- Co tam słońce? - spytałam radośnie - Nie ma to jak dzwonić do narzeczonej podczas wieczoru kawalerskiego i patrzeć na tańczące striptizerki - zaczęłam się śmiać, a chłopak dołączył do mnie po chwili.
- Już niedługo narzeczona - wyobrażałam sobie jego promienny uśmiech na twarzy - I nie ma tu striptizerek - dodał.
- Wiesz po Harrym i Zaynie to ja się wszystkiego spodziewam - powiedziałam i znów zaczęliśmy się śmiać.
- Coś w tym jest. A wy co robicie?
- Babski wieczór filmowy.
- O zazdroszczę. Też posiedziałbym przed telewizorem. A tak w ogóle to będziesz spała u mnie czy u dziewczyn? - zapytał.
- Niestety u dziewczyn. Mama i Jay rano przyjeżdżają, więc czeka mnie męka.
- Uu.. Szkoda. Myślałem, że jeszcze sobie porozmawiamy w nocy - powiedział zasmucony.
- Wiem skarbie, ale dziewczyny mi nie pozwolą. Pewnie i tak będę musiała zaraz iść spać, żeby nie mieć worów pod oczami - zaśmiałam się cicho.
- A no tak. Ach wy kobiety. Dla mnie i tak będziesz wyglądała pięknie.
- Wiem Lou, najchętniej założyłabym rurki i twoja turkusową koszulę - uśmiechnęłam się.
- Dla mnie mogłabyś przyjść w samej koszuli - zaczął się śmiać.
- Domyślam się, ale mama i Jay by mnie zabiły.
- Oj tak. Mogłabyś nie doczekać tortu. Dobra słoneczko ja będę kończył, bo już mi tu chłopaki jęczą.
- Do jutra Lou.
- No papa, skarbie - przesłał mi buziaka i zakończył połączenie.
Wróciłam do salonu i pożegnałam się z dziewczynami. Weszłam spokojnie na górę i zaszyłam się w swoim pokoju. Mimo stresu i tak szybko zasnęłam.
Około siódmej obudziła mnie mama.
- Hej słoneczko - pocałowała moje czoło.
- Hej mamuś. Jeszcze pięć minut - schowałam się pod kołdrą, ale bezskutecznie, bo moja rodzicielka szybko mi ją zabrała.
- Nawet o tym nie myśl. Mik do kuchni - dodała i wyszła z pokoju.
Ziewnęłam głośno i wstałam niechętnie z łóżka. Zaszyłam się w łazience. Wzięłam długi i przyjemny prysznic. Zarzuciłam na siebie przygotowaną, nowa bieliznę. Założyłam jeszcze szlafrok i zeszłam na dol. Jak się okazało wszyscy już byli na nogach. Zignorowałam ich i wyszłam z domu. Nie przejmując się swoim strojem przeszłam na druga stronę ulicy i weszłam do domu chłopaków. O dziwo tu też wszyscy latali i szukali przeróżnych rzeczy. Weszłam po schodach na górę i po cichu zaszyłam się w pokoju Louisa.
- Jus - zdziwił się chłopak, ale przerwałam mu i położyłam palec na ustach.
- Stęskniłam się - uśmiechnęłam się tylko i namiętnie pocałowałam jego wargi. Były tak smakowite, że nie mogłam się od niego oderwać. Niestety do pokoju wkroczył Liam.
- Louis czy.. JUS! Co ty tu robisz? Wszyscy cię szukają - powiedział i pociągnął mnie za rękę. Posłałam chłopakowi całusa w powietrzu, a ten podbiegł do mnie i musnął moje wargi. Zaczęliśmy się śmiać, a Liam nie dawał za wygraną.
- Chodź Jus, bo twoja mama cały Londyn przeczesze jeśli zaraz nie wrócisz.
- Ok, ok - posmutniałam i posłusznie poszłam za chłopakiem. Gdy weszłam do domu, wszyscy się na mnie rzucili. Tylko Mia, Perrie i Dan śmiały się jak Liam wyjaśnił gdzie byłam. Jay zaprowadziła mnie do salonu i posadziła na wysokim krześle. Po chwili moje koleżanki i Jay skakały w okół mnie i usiłowały zrobić coś z moim wyglądem. Moje włosy spięły w ładnego koka i wczepiły w niego setki kwiatków. Zrobiły mi delikatny makijaż. Kiedy góra była gotowa moja mama przyniosła moją suknie. Była jak z bajki. Zawsze chciałam mieć długą, śnieżnobiałą suknię i wyglądać w niej jak księżniczka. Miała piękny koronkowy gorset, który zawiązany był długą wstążką, a na jej końcu znajdowały się kwiaty. Reszta była gładka i bez dodatków. Danielle podała mi piękną biżuterię, a Mia założyła welon. Na koniec założyłam wysokie pantofle, a na udo zarzuciłam podwiązkę. Stanęłam wyprostowana przed lustrem i uśmiechnęłam się promiennie. Podobał mi się efekt końcowy.
Obok mnie ustała moja mama. Miała na sobie śliczną, bordową sukienkę. Spojrzała mi w oczy i zaczęła płakać.
- Mamuś nie płacz - zaczęłam wycierać jej łzy.
- Przepraszam, ale wyglądasz tak pięknie - powiedziała, a ja mocno ją przytuliłam i ucałowałam jej policzek.
- O boże Jus! Wyglądasz przepięknie! - usłyszałam głos Loczka.
- Harry co ty tu robisz? - zdziwiłam się.
- Louis kazał mi sprawdzić czy wszystko w porządku - podszedł do mnie - Jak cię zobaczy to mu szczęka opadnie.
- No ja myślę - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciela - Teraz tylko dowieź go na miejsce - zaczęłam się śmiać.
- Załatwione - pocałował mój policzek i się zmył.
- My też musimy się zbierać - dodała Jay i podała mi do rąk bukiet lilii. Herbaciane lilie. Uwielbiałam te kwiaty. Spojrzałam jeszcze raz w swoje odbicie w lustrze i z uśmiechem wyszłam z domu. Danielle pomogła mi wsiąść do auta i odjechaliśmy.
Ślub odbył się na świeżym powietrzu. Miejsce było cudowne. Piaszczysta plaża. W oddali morze. Niedaleko wielkiego namiotu ustawione były krzesła na których siedzieli zaproszeni goście. Kawałek dalej stał pastor, chłopaki, moje przyjaciółki i mój Louis. Wszędzie stały wazony z herbacianymi liliami i różami. Widok był niezwykły. Kiedy wysiadłam z samochodu, wzrok wszystkich przeniósł się na moją osobę. Spojrzałam na Louisa i zauważyłam na jego twarzy ogromny uśmiech. Złapałam mamę za rękę i stanęłyśmy na początku długiego dywanu. Rozbrzmiała muzyka i razem z moją rodzicielką ruszyłyśmy w stronę mojego narzeczonego. Czułam niesamowitą radość. Każdy z gości uśmiechał się do mnie i cieszył z mojego szczęścia. Gdy wreszcie dodarłam do bruneta, spojrzałam w jego lazurowe tęczówki.
- Pięknie wyglądasz - szepnął.
- Ty również - uśmiechnęłam się i odwróciliśmy się w stronę pastora.
- Zebraliśmy się tu dziś, by połączyć tę wspaniałą parę zakochanych, młodych ludzi w związek małżeński - powiedział pastor, a Harry przysunął pod nasze ręce obrączki. Louis wziął mniejszą z nich i zaczął swoją przysięgę:
- Ja Louis William Tomlinson biorę ciebie Justine Margaret Black za żonę i pragnę trwać przy tobie na dobre i na złe; w zdrowiu i w chorobie; w bogactwie i biedzie; w miłości. Będę cię miłować tak długo aż będę żył i obiecuję kochać cię w każdym momencie wieczności - zakończył i włożył na mój palec pierścionek. Potem ja chwyciłam jego obrączkę i powtórzyłam całą przysięgę. Założyłam na jego rękę pierścionek i szepnęłam jeszcze:
- Kocham cię.
- Kocham cię Justine - powiedział głośno.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą - zwrócił się do Louisa. Czekałam na ten moment całą uroczystość. Brunet uśmiechnął się promiennie. Złapał mnie w pasie i namiętnie pocałował. Wszyscy obecni zaczęli klaskać i wiwatować. Kiedy przerwaliśmy, Tommo wziął mnie na ręce i zaniósł do wielkiego namiotu. Wszyscy goście podążyli za nami. Każdy zajął swoje miejsce. Wszyscy wznieśli toast na nasze zdrowie, podczas naszego kolejnego pocałunku. Rozglądając się po sali ujrzałam znajome twarze i cieszyłam się, że mogę zobaczyć tych wszystkich ludzi. Louis złapał moją dłoń i zaprowadził mnie na parkiet. Z głośników zabrzmiały pierwsze dźwięki 'Look After You', a z moich oczu popłynęły łzy radości. Chłopak otarł mój policzek i mocno mnie pocałował. Tańczyliśmy spokojnie w rytm muzyki.
- Kocham cię moja żono - szepnął mi do ucha.
- Ja cię też, mój mężu - uśmiechnęłam się do niego. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i ponownie się pocałowaliśmy.
To był najpiękniejszy dzień mojego życia....
***
No to ten.. To smutne, ale to już jest przedostatni rozdział.
Został już tylko jeden i od razu powiem, że bd on z perspektywy Louisa.
Mam nadzieje, że się wam spodoba :-)
Czyta was już około 36 osób więc mam nadzieje, że większość z was skomentuje :-P
Do zobaczenia :***
Dlaczego przedostatni? :c Nie mogłabyś tego pociągnąć? :c Kocham to opowiadanie <3 Pisz dziewczyno, cokolwiek, ale pisz, bo masz talent <3
OdpowiedzUsuń/@AnnYurisistable
Wszystko co dobre, kiedyś się kończy :-)
UsuńPrzepiękny. Płaczę, ale z radości. Nie mam słów, by opisać ten rozdział. Szkoda, że przedostatni, ale niestety :c Czekam na (niestety) ostatni rozdział cierpliwie. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńN<3
ten rozdzial Ci sie naprawde udal. Szkoda ze prrzed ostatni.
OdpowiedzUsuń@asienka1470
ten rozdział , ta piosenka ..morze łez ; (
OdpowiedzUsuńcudowny , cudowny i jeszcze raz cudowny !
czekam na niestety ostatni .
buźiaki xxx
Boże, nawet nie wiem, czy uda mi się sklecić jakiś mądry komentarz... Drżą mi palce i pociągam nosem, jak głupia, a moja siostra pewnie myśli, że zwariowałam... TO NIC!
OdpowiedzUsuńTo był... Najpiękniejszy rozdział, jaki w życiu czytałam kiedykolwiek. A płakałam non stop dlatego, że po pierwsze - to przedostatni part, a mam do tego opowiadania ogromny sentyment z dwóch powodów:
1. dzięki niemu poznałam moją soul mate, czyli Ciebie <3
2. historia jest cudowna, bardzo przypomina mi "Szkołę uczuć", na której wylałam oceany łez :D
No i ten ślub... Wszystkie przygotowania... Czytałam to ze świadomością, że za chwilę wszystko się skończy, Louis zostanie sam... jakoś nie potrafię się z tym pogodzić, bardzo zżyłam się z bohaterami. Cudownie to opisałaś i bardzo podobał mi się fakt, że Lou woli spędzić wieczór kawalerski z nią, a nie z chłopakami :D CHCĘ MIEĆ TAKIEGO NARZECZONEGO!
Jesteś cudowna. To opowiadanie coś we mnie otworzyło, mówię zupełnie serio. Kocham postać Justine, kocham tę parę i bardzo trudno będzie mi się z nimi rozstać. Myślę, że wrócę do tego opowiadania jeszcze wiele razy, czytając go znowu od deski do deski. Nigdy nie przestawaj pisać, rozumiesz? Jesteś w tym DOBRA i obiecuję, że jak to zrobisz, to wsiądę w pociąg, przyjadę do Ciebie i wybiję durne pomysły z głowy!
Czekam na Brave <3 <3
KOCHAM <3
jejku ... nie mogę po prostu ;'( ten blog jest taki cudowny! świetny rozdział na którym (znowu) płakałam . no ale niestety skoro następny ma być ostatnim (z czego nie specjalnie się cieszę) to trzeba przygotować chusteczki ;'(( świetnie piszesz i naprawdę świetny pomysł na blog. kocham cię strasznie i to jak piszesz ; ****** następny blog też na pewno będę czytać. no to see you ; ****
OdpowiedzUsuńPrzed ostatni ?!?! Strasznie smutno ze juz konczysz ta piekna historie... Ja myslalam, ze poczestujesz nas jeszcze jakas noca poslubna XD (haha za duzo ff). Przy ostatnim rozdziale walne dlugi komentarz i podziekowaniem wiec teraz tylko krotki :) Ide do sklepu po chusteczki i czekam na ten nieszczesny ostatni rozdzial..
OdpowiedzUsuńPrzedostatni? Jeny... Smutno mi, ale będę czytała ten drugi blog i chyba się nie zawiodę, c'nie? Ale rozdział świetny i cudowny. Kocham cię i Twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJezu!!! Jakie cudne <3
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko że to koniec, ale co tam, nowe opowiadanie na pewno będzie równie dobre :)
Jakie to wszystko było cudne...łezka kręci się w oku:D Taka szczęśliwa z nich para! Szkoda,że to wszystko się skończy...ach ten Liam odciągający Jus od Lou:D Albo Harry,który wyciąga Louisa na wieczór kawalerski czy później sprawdza czy wszytko w porządku z Jus...wspaniali z nich przyjaciele:) Opowiadanie jest piękne,już wiem że będę tęsknić!Powiem Ci coś co już wiesz Kocham Cię za nie <3 Czekam na ten ostatni rozdział i na twoje nowe opowiadanie,które będzie również wspaniałe jak to:D
OdpowiedzUsuńAwwwww to było piękne <3
OdpowiedzUsuńWspaniale opisałaś cały przebieg przygotowań i sam ślub. Z niecierpliwością czekam na kolejny, z resztą ostatni już rozdział.
Rozdział brak mi słów. Czytałam go jednak cały czas myslalam o tym, że Jus powoli umiera. Wszyscy są szczęśliwi, a ona niedługo odejdzie. Czemu to już przedostatni rozdział? Będzie mi Bardzo brakować tej historii. Cóż... czekam na następny:]
OdpowiedzUsuńfriends-and-maybe-love.blogspot.com
my-life-is-a-big-pain.blogspot.com
boże dlaczego jak już piszesz PERSPEKTYWA LOUISA to mi uśmiech z twarzy znika bo wiem że będzie mega smutno i mega dużo płaczu mam nadzieje że ten ostatni rozdział będzie wyjątkowym zakończaniem taj przepięknej historii miłosnej i że będzie naj dłuższy z tych które już dodałaś :D nie mogą się doczekać ale tez nie chce kończyć tego bloga jest to naj piękniejszy za wszystkich i ten podkład muzyczny i wo gule twoje opisywanie sytuacji i tak dalej ... ok koniec bo się rozpiszę i zanudzam mam nadzieję że zapamiętasz tego bloga bo ja tak i to na bardzo długi czas :* buziaki i dużo bardzo dużo weny do następnego rozdziału że by był jeszcze bardziej zajebisty niż inne i powiem twu twu napiszę że opowiadania są tak realistyczne że przeżywam to razem z nimi ;( buziaki
OdpowiedzUsuńFOREVER YOURS :***
Kocham, Kocham, Kocham! No więc trochę szkoda, że to przedostatni rozdział, ale ja się tak szybko nie pożegnam z tym opowiadaniem xD Naprawdę pisząc sprawiasz mi tyle radości, to dziwne ale tak jest ;) Uwielbiam tą historię i to uczucie które łączy tych dwojga. Naprawdę podziwiam, Cię za to że stworzyłaś coś tak cudownego ;* I mam pytanie, czy po skończeniu tego opowiadania blog zostanie usunięty? Bo zapewne będę chciała jeszcze kiedyś wrócić do tego opowiadania... Pozdrawiam/ Klaudia ;**
OdpowiedzUsuńNie zamierzam usuwać bloga :-)
UsuńJak się okazuje, mam wielkie zaległości :o Kompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia, zaskoczyłaś mnie, oczywiście pozytywnie! Tak wielka szkoda, że ich historia wkrótce się skończy :c Cudowny rozdział, taki długi, po prostu jhjhdkj *.* Skoro za kilka dni ostatni rozdział, to czy masz w planach nowe opowiadanie? :3 Pozdrawiam <3 @take_you_there
OdpowiedzUsuńJeej Ten rozdział jest nie do opisania <33 i jeszcze w tle ta piosenka :* KOCHAM, KOCHAM !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3