16 lipca 2013

#32

'Tańczyliśmy spokojnie w rytm muzyki.
- Kocham cię moja żono - szepnął mi do ucha.
- Ja cię też, mój mężu - uśmiechnęłam się do niego. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i ponownie się pocałowaliśmy.
To był najpiękniejszy dzień mojego życia.... Oczywiście zaraz po tym jak się poznaliśmy...'

     Spojrzałem na ostatnią linijkę i już nie hamowałem swoich łez.  
- Och Justine tak bardzo mi cię brakuje.. - szepnąłem.
Dzień jej śmierci na zawsze zapadł w mojej pamięci. Nigdy nie zapomnę naszego pożegnania...

~*~
      Od naszego ślubu minęły jakieś dwa tygodnie. Leżeliśmy w moim łóżku. Czytałem jakąś książkę, a ona spała. Przez sen bawiła się moimi palcami. Była coraz częściej zmęczona i więcej spała. Czułem, że nieubłaganie zbliżamy się do końca. Przerwałem czytanie i patrzyłem na jej piękną twarz. Ona otworzyła delikatnie swoje powieki i spojrzała głęboko w moje oczy.
- Pocałuj mnie - szepnęła.
Nachyliłem się nad jej twarzą i delikatnie musnąłem jej wargi. Ona wplotła swoje place w kosmyki moich włosów. Nasz spokojny całus przeradzał się w coraz bardziej namiętny pocałunek. Kiedy oboje odsunęliśmy się od siebie, zaczerpnęliśmy głośno powietrza. Uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Louis ja czuję, że to jest coraz bliżej - wtuliła się w mój tors, a ja objąłem ją ramieniem i pocałowałem jej głowę.
- Kocham cię Justine - tylko to byłem w stanie z siebie wydusić.
Ona złapała mój policzek w swoją delikatną dłoń i ponownie spojrzała w moje oczy. Zatonąłem w jej pięknych tęczówkach.
- Też cię kocham Louis - musnęła moje wargi - Pamiętaj o mnie kochany.
- Nigdy o tobie nie zapomnę słońce. Blisko, daleko, gdziekolwiek będziesz zawszę znajdę cię w swoim sercu. Wierzę, że zostaniesz tam na zawsze. Moje serce będzie trwać i trwać.. I czekać na ciebie w snach i marzeniach. Jesteś tu i dzięki temu niczego się nie boję. I ja wiem, że moje serce przetrwa. Pozostaniemy tak na wieki. Będziesz zawsze bezpieczna w moim sercu. Zawsze. - skończyłem, a ona pocałowała mnie namiętnie. Odwróciła się i zajrzała do szuflady w szafce nocnej.
- To dla ciebie - podała mi jakiś zeszyt - Otwórz po moim pogrzebie - złapała moją dłoń.
- Dobrze - pocałowałem jej czoło i odłożyłem zeszyt z boku - Dziękuje.
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie z kilka godzin. Nuciłem jej ukochaną piosenkę i bawiłem się kosmykami jej rudych włosów. W pewnej chwili poczułem, że jej ciało zrobiło się o wiele cięższe. Spojrzałem na jej twarz. Wyglądała tak jakby pogrążona była we śnie. Na jej ustach widniał zarys uśmiechu. Przysunąłem ucho do jej twarzy i okazało się, że nie oddycha. Do moich oczu napłynęły łzy. Położyłem ją delikatnie na łóżku i musnąłem jej wargi po raz ostatni. Przykryłem jej ciało kołdrą i wyjąłem komórkę.
- Clear.. - mój głos się łamał - przyślij do nas karetkę. Proszę..
- Louis czy ona oddycha? - dopytywała.
- Niee - ledwo wydusiłem słowo i rzuciłem telefonem o ścianę. Opadłem na ziemię i zacząłem wyć jak małe dziecko.
- Louis - do pokoju wbiegł Harry - O mój boże - dodał jak spojrzał w stronę Jus. Podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Nie myśląc nad niczym wtuliłem się w ciało przyjaciela i płakałem na jego ramieniu, a on razem ze mną...
~*~

      Spojrzałem w niebo i zaczerpnąłem powietrza. Zabrakło jej nam wszystkim. Jej uśmiechu i radosnego podejścia do świata. Przez pierwsze miesiące nie mogliśmy się ze sobą dogadać. Zamknąłem się w sobie. Nasz zespół też na tym ucierpiał. Na szczęście niektórzy fani byli wyrozumiali. Ale fale krytyki i tak pogarszały mój nastrój. Dobrze, że ta czwórka idiotów była przy mnie. Żeby nie oni to nie wiem czy dałbym radę wrócić choć trochę do normalności. Czasem tęsknie za koncertowaniem i wygłupianiem się na scenie. Chłopaki są szczęśliwi i to mnie cieszy. Harry i Mia mieszkają razem. Liam i Danielle są zaręczeni. Zayn i Perrie też żyją razem. Niall na razie jest sam, ale on jedyny został w rynku muzycznym. Komponuje utwory dla innych i jest zadowolony. Ze mną jest trochę gorzej. Kupiłem mały dom pod Doncaster, blisko cmentarza. Codziennie odwiedzam mamę i moją teściową. Od śmierci Jus zamieszkały razem. Jakoś starają się trzymać.
     Ponownie zerknąłem na zniszczony zeszyt. Przewróciłem na ostatnią stronę, a tam ujrzałem tylko: 'Twoja Justine.' Uśmiechnąłem się pod nosem. Zacząłem przyglądać się tylnej okładce zeszytu i dostrzegłem, że jest o wiele grubsza niż jej przednia część. Odchyliłem papier i ujrzałem schowaną kopertę.
Nie mogłem uwierzyć we własną głupotę. Czytając to codziennie przez prawie dwadzieścia lat nie dostrzegłem tej schowanej koperty. Otworzyłem ją i ujrzałem list.

Kochany Tommo!
Nie wiem kiedy weźmiesz ten list do ręki, ale jestem przekonana, że w chwili kiedy będzie Ci ciężko. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym być teraz obok Ciebie. 
Zobaczyć Twoje piękne lazurowe tęczówki. 
Posmakować Twoich ciepłych warg. 
Zanurzyć swoje dłonie w Twoich miękkich, brązowych włosach. 
Przytulić się do Twojego ciepłego ciała. 
Tak bardzo pragnę być obok. 
Usłyszeć twój anielski głos i niesamowity śmiech.
Zawszę będziesz największą miłością mojego życia. 
Moim najlepszym przyjacielem i wielkim oparciem. 
Bez ciebie nie byłabym tym kim się stałam. 
To niesamowite, ale sprawiłeś, że dzięki Tobie zupełnie inaczej patrzyłam na świat. Zapomniałam o swojej przeszłości i cieszyłam się teraźniejszością. 
Przy Tobie zawsze byłam bezpieczna. 
Louis ja przy Tobie zaczęłam normalnie żyć.
Nigdy nie zapomnę naszych wypadów do wesołego miasteczka. Wspólnego grania w piłkę nożną i oglądania telewizji. Wspaniałych poranków i nocy oczywiście. I naszych namiętnych pocałunków. 
Te wszystkie wspólnie spędzone chwile zawsze będą w naszych sercach i nikt, i nic nam ich nie odbierze.
Gdziekolwiek będę nasza miłość będzie trwać w twoim sercu.
Kocham Cię Louis i tak jak przysięgaliśmy sobie na ślubie, pamiętaj naszej miłości nie rozdzieli nawet śmierć...
Twoja Justine.

     Na jej pięknym piśmie pojawiły się plamy od moich słonych łez.
Ja już tak nie potrafię. To jest za trudne. Wytrzymałem prawie dwadzieścia lat. Zrobiłem karierę tak jak chciała. Starałem się żyć. Udało mi się, ale nadal czuję pustkę. Gdy ona odeszła, umarła też część mnie... Nikt i nic już jej nie wypełni. Nawet przyjaciele. To cholernie samolubne, ale tak bardzo pragnąłem ją zobaczyć i mieć przy sobie. Przy sobie, a nie w snach, nie w głowie, nie w marzeniach.
Tylko tutaj obok. 
     Położyłem zeszyt na nagrobku i spojrzałem na napis.
'Justine Margaret Black
Wspaniała córka, przyjaciółka i żona...
Na zawsze w naszych sercach..'
....
- Przepraszam cię - szepnąłem i sięgnąłem do kieszeni marynarki. Wyjąłem z niej pistolet. Przyglądałem się broni dobre kilka minut. Po jakimś czasie przyłożyłem pistolet pod swoją brodę. Uspokoiłem emocje. Wziąłem głęboki wdech.
- Idę do ciebie Justine! Nareszcie - powiedziałem na głos i pewnie pociągnąłem za spust...


____________________________________________________________
***
No i niestety koniec.
Ten rozdział dedykuję Wam wszystkim :** Bez Was by mnie tu nie było :**

Historia Justine i Louisa dobiegła końca.
Postanowiłam zakończyć to w ten sposób. Wiem, że niektórzy mogą nie być zachwyceni.. Ale trudno, ja postanowiłam zrobić to tak i zrobiłam to.
Zżyłam się z tymi bohaterami i jest mi ciężko coś Wam tu napisać.
 Teraz to i ja płaczę :'-)
Jeszcze ta piosenka w tle mi nie pomaga :-P
....
Dziękuje Wam za wszystkie komentarze. Za wszystkie miłe słowa, które dały mi ogromną motywację do dalszego pisania. Jesteście niezwykli.
To moje pierwsze opowiadanie i jestem bardzo zadowolona.
Cieszę się, że bliskie mi osoby zmusiły mnie do publikowania moich wypocin :-)
Mimo chwilowych dołków dotrwałam do końca.
Dziękuje za wszystko :-**
Mam nadzieje, że pod tym ostatnim rozdziałem każdy z Was napiszę kilka słów.
Będzie mi naprawdę miło :-**

Opowiadanie tu zostanie, nie chcę go usuwać. Zbyt wiele dla mnie znaczy :D

W takim razie żegnam się z Wami na tym blogu :-)
Mam nadzieje, że zobaczymy się na moim drugim opowiadaniu 'Brave'.
Już pojawił się pierwszy rozdział, a w sobotę dodam następny :-)

Mój Twitter i Ask :-)

22 komentarze:

  1. Boże, wyję. Wyję jak dziecko. Okropne i jednocześnie cudowne zakończenie. Dziękuję, że to napisałaś, masz niesamowity talent.
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się ogarnąć po tym rozdziale. Płaczę jak głupia. Ogólnie, od niedzieli często mi się to zdarza, ale teraz naprawdę wszystko puściło.
    To opowiadanie było najlepszą rzeczą, na jaką ostatnio trafiłam. Poznałam Ciebie, moją bratnią duszę. Nawet teraz, kiedy przypominam sobie, jak odkrywałyśmy kolejne rzeczy, które nas łączą... Wiedziałam, że to będzie TO. Że trafiłam na wyjątkową osobę. Pisarkę. Twórczynię zwiastunów. Jestem wdzięczna losowi, że mnie tutaj przygnał. I że zostałam.
    Sam rozdział... brak mi słów. Ujęłaś to tak pięknie, od pierwszych słów miałam łzy w oczach. A potem popłynęły. Cieszę się, że zostawiła mu ten pamiętnik. Cieszę się, że odeszła w taki, a nie inny sposób. Spokojna, spełniona i szczęśliwa. Cieszę się, że wokół Louisa byli przyjaciele, którzy pomogli mu przetrwać.
    Koniec totalnie mnie rozwalił. Gdzieś w głębi duszy spodziewałam się takiego rozwiązania, co nie znaczy, że byłam na nie gotowa. Nie dziwię się jednak Louisowi - kochał Justine, naprawdę ją kochał. Boże, chciałabym przeżyć taką miłość. Silniejszą niż śmierć, to jest coś niesamowitego.
    Trafiłam na najpiękniejsze, najbardziej wzruszające opowiadanie. Jestem wdzięczna. Za Ciebie, za Twojego Louisa i za to, że zdecydowałam się wejść ze swoim opowiadaniem. Dzięki temu poznałam tak wspaniałą, utalentowaną osobę.
    I będę z Tobą zawsze, przez wszystkie opowiadania i jeszcze dalej :) Nawet, jak będziesz miała mnie serdecznie dosyć. Kocham Cię, moja Curly Sister <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Płacze. Nie to mało powiedziane... ja rycze!

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju płacze,tak wiem jestem głupia,ale płaczę. :c jak mogłaś zabić ją i jeszcze jego?! twój blog był wspaniały,masz talent,będę czytać twoje nowe opoiwadanie,bo kocham twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczę jak głupia i chyba nic sensownego nie napisze bo litery rozmazują mi się w oczach przez łzy. Jeszcze ta piosenka w tle... ech
    Ale muszę napisać jedno,muszę ci podziękować za to opowiadanie, bo było chyba najlepsze jakie do tej pory czytałam( zaraz obok wszystkich Natalii oczywiście, obie jesteście świetne). Nie umiem nic więcej dodać, to było... po prostu piękne <3
    Ciesze się że mogłam to przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryczę....tak cholernie płaczę i nie mogę przestać.Kocham Cię,to opowiadanie,tych bohaterów,kocham to wszystko co było w tym opowiadaniu.Ta piosenka nie pomaga mi:( Ale nie potrafię,nie mogę przestać jej słuchać...cały czas kojarzyła mi się z Titanic ale teraz gdy ją usłyszę będę wspominać tą historię! To jest cholerne niesprawiedliwe,że takie historię są naprawdę,że każdego dnia ktoś umiera przez raka a na świecie zostają osoby,które czują ogromną pustkę i nie potrafią się pogodzić z odejściem bliskiej osoby!!!Wiem co czuje Lou,bo też straciłam bliską osobę,nie przez raka,ale ból jest ten sam,choć minęło 7 lat dalej czuje ten ból i wiem,że tak długo jak będę na tym świecie będę go czuła. Czemu tak się dzieje? Czemu musimy tracić osoby,które kochamy?Czemu?
    Wiesz,tym opowiadaniem dałaś mi siły aby iść dalej mimo wszystko,pokazałaś,że nie mogę się tak po prostu się podać,że są osoby dla których warto żyć i dla których warto mieć życie pełne przyjaźni i zabawy...
    Ten moment kiedy umarła i ten płacz Lou i Harrego,Boże tak strasznie mi ich żal,jak Louis opowiadał Jus,że nie zapomni...ja tam płakałam jak małe dziecko:(
    Dziękuje Justyna,po prostu DZIĘKUJE
    a i bez Ciebie bym nie poznała tak pięknej historii!
    KOCHAM...Twoja na zawsze wierna fanka

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze na początku nie zachwyciła mnie ta historia, tak myślałam, że to Twoje pierwsze opowiadanie. Jednak gdy wszystko zaczęło się rozkręcać, pokochałam tą historię.
    Justine..jej też będzie mi brakować.
    Bardzo wiele opowiadań kończy się w ten sposób, bohaterowie umierają jednak u Ciebie naprawdę zmusiło mnie do łez. I tak piosenka... Dokładnie pamiętam jak pisałam swoje pierwsze opowiadanie i główna bohaterka była w ciąży i jednocześnie była chora. Miała wybór albo dziecko albo ona, wybrała dziecko. Wzięła ślub z swoim ukochanym i do ich pierwszego tańca użyłam tej piosenki, był to jednocześnie dzień narodzin ich córeczki i śmierć Agi. Ta piosenka dodaje Twojej historii dramatyzmu..Pozwala się wczuć emocje bohatera.
    Cieszę się, że na początku nie odpuściłam i czytałam dalej, bo naprawdę było warto.
    Kocham Cię za to, że mogłam poznać Justine i takiego Louisa.
    Mam nadzieje, że nowe opowiadanie będzie tak samo dobre.
    @asienka1470

    OdpowiedzUsuń
  8. o boże jakie to piękne ... :* rycze i przestać nie moge ... < 333
    kocham tą historię < 333

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie moge zahamowac splywajacych po moich policzkach lez. To jest po prostu silniejsze ode mnie. Czuje sie, jakbym byla na miejscu Louisa... Piekne i wzruszajace zakonczenie, naprawde. Wkrotce przeczytam cala historie jeszcze raz i jestem pewna, ze znow bd plakac tak, jak teraz. @take_you_there

    OdpowiedzUsuń
  10. o mój boże :(( popłakałam się, po prostu się popłakałam. Kocham to opowiadanie, jejku strasznie je pokochałam. Będę czytać twoje inne blogi, jeju *o*
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  11. szkoda że trzeba się pożegnać z tym pięknym opowiadaniem o nich o ich miłości o przyjaźni... o tym jak pokazywali sobie jak naprawdę się kochają , o tym jak zdołali dotrzeć do siebie dzięki Hazzie i o ich przepięknej miłości oby się spotkali w niebie :,,,,)
    O kurwa gabi ogarnij się uhhhh no dobra koniec płacze i płaczę jak usłyszałam tylko pierwsze nuty piosenki poleciała pierwsza łza a za nią potok następnych przykro że już się skończyło ale ich miłość przetrwa wieki PRAWDA??? tak mówiłaś i tak będzie trzymam cię za słowo no ughhh czemu to się tak zawszę musi kończy ona umiera a on po przeczytaniu jej MEGA listu się zabija to jest mega romantyczne ale smutne
    Wiesz co ci powiem nie chętnie zaglądałam na tą stronę wiedząc że to ostatni już rozdział i chciałam to przedłużyć no nie wiem miesiąc dwa. Gdy zobaczyłam napis 32 wiesz co powiedziałam "O nie" a wiesz dla czego .dla tego że nie chciałam tego kończyć tego przecudnego opowiadania myślałam nie to nie może się tak kończyć to nie ma żadnego sensu na pewno on się obudzi i zobaczy ją śpiącą zdrową w swoich objęciach no cóż życie nie zawsze pisze piękne scenariusze bajki z księżniczkami i księciuniach na białych koniach no nic do zobaczenia i pamiętaj to nie jest zwykłe opowiadanie to jest bajka z pięknym zakończenie wiesz jakim że ich miłość dotrwała do końca że po tylu latach rozłąki on ją nadal kochał i zabił się tylko i wyłącznie z tęsknoty za ukochaną dobra bo znowu ryczę do zobaczenia i ... nie koniec

    żegnaj moja kochana pisarko kocham cię całym serduszkiem za to opowiadanie do zobaczenia w następnym blogu FOREVER YOURS :,***
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Rycze jak glupia.. Zakonczylas to w dramatyczny ale i zarazem piekny sposob. Od poczatku kochalam Twoje opowiadanie i strasznie sie z nim zwiazalam. Cieszylam sie, plakalam i smialam razem z bohaterami. Tak perfekcyjnie potrafisz opisywac wydarzenia ze sama nie raz czulam sie jak bohaterka historii. Chce Ci bardzo podziekowac za to ze pisalas dla nas. Za kazdy rozdzial, za kazda sekunde ktora poswiecilas. Po prostu DZIEKUJE ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Bożee.. płaczę. Ta piosenka, to opowiadanie i ten koniec to coś pięknego, niesamowitego. Dziękuję Ci, że mogłam przeczytać tą świetną historie miłości,której nawet śmierć nie rozłączy .
    Zżyłam się z bohaterami strasznie, z pewnością jeszcze tu kiedyś zajrzę, żeby znów wczuć się w tą nieprawdopodobną historie. Masz ogromny talent ! Nigdy nie przestawaj pisać ! Uwielbiam Cię <3 Do zobaczenia w kolejnym twoim opowiadaniu, któro jest również świetne ! Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystko co dobre zawsze się kończy. Ten rozdział już totalnie mnie rozwalił i nie mogę opanować swoich emocji. Dziękuje Ci za to wspaniałe opowiadanie, nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że od chwili gdy zaczęłam czytać jak to nazywasz Twoje "wypociny" coś i we mnie się zmieniło. Inaczej spojrzałam na otaczający mnie świat i zdałam sobie sprawę z tego jak ważni są dla mnie przyjaciele i rodzina. To co tutaj stworzyłaś jest naprawdę piękne i podziwiam Cię za to jaki masz talent. Często czytając Twoje opowiadanie potrafiłaś sprawić, że nawet gdy miałam najpodlejszy nastrój to na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Co prawda ostatnie rozdziały bardziej wywoływały u mnie łzy i bez zapasu chusteczek się nie obeszło :) Jeszcze ta piosenka w tle jest taka...idealna do tego wszystkiego. Przyjaźń, a następnie miłość pomiędzy Lou i Jus to było takie niesamowite. Jejku, ale tak mi przykro, że to już koniec ;C Zawsze gdy tylko otwierałam zakładkę "ulubione" to w Twoim opowiadaniu najpierw sprawdzałam czy jest nowa notka i gdy tylko zobaczyłam że jest to na twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Jeszcze raz za wszystko Ci dziękuje i do zobaczenia na "Brave" :> / Klaudia ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Poryczałam się jak małe dziecko.. o booszz.. Nie wierze.. Kocham cię kocham, kocham ,kocham ::D Nie mogę powstrzymać łez xd jesteś wielka :* <3

    OdpowiedzUsuń
  16. pierwsze opowiadanie na ktorym sie poryczalam. cudowne . nie lubie smutnych zakonczen ale to jest piekne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bożę... Sprawiłaś, że zaczęłam płakać jak dziecko, serio nie żartuję. Czytam to opowiadanie już 3 raz z rzędu i nie mogę powstrzymać łez spływających po moich policzkach. Kocham dramaty i historie miłosne zawłaszcza te nieszczęśliwe i już nie raz dałam upust emocjom w ten sposób ale pierwszy raz AŻ tak bardzo się wzruszyłam. Jego ostatnie słowa kierowane do Jus... po prostu piękne.. nie do opisania. To cudowne spotkać kogoś takiego, a twoja opowieść jest tak realistyczna... Do tego piosenka, która do tej pory kojarzyła się mi z Titaniciem, teraz kojarzy mi się przede wszystkim z tym opowiadaniem. Idealne zakończenie, naprawdę. Pozdrawiam i jeśli powstaną nowe blogi twojego autorstwa to wiedz, że z wielką chęcią będę je czytać. Pozdrawiam Lola xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham tą historię <33

    OdpowiedzUsuń
  19. http://searching-for-the-rainbow.blogspot.com/
    Serdecznie zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wysiadłam z autobusu szkolnego kilkaset metrów od domu moich dziadków, który był właściwie też moim domem. Nasuwa wam się teraz pewnie pytanie, czy nie mam rodziców? Ależ nie, mam rodziców, naprawdę kochających, o podczas każdej wizyty mnie zapewniali i mówili, że jesteśmy normalną rodziną. No ale normalna rodzina mieszka na tym samym kontynencie, w tym samym kraju, w tej samej miejscowości i w tym samym domu. U nas jest nieco inaczej. Jestem jedyną córką Emmy i Cedricka, urodzoną, jak niedawno się dowiedziałam z przypadku. Ale to nie tak, że moi rodzice mnie nie chcieli, po prostu kiedy się urodziłam, mieli po dziewiętnaście lat i chcieli się w stu procentach oddać karierze zawodowej. Oddali mnie więc rodzicom mojego taty, aby mnie wychowali. Sami zaś skończyli studia medyczne w Londynie i zostali lekarzami.
    ***
    – Kochanie, masz już szesnaście lat. Stwierdziliśmy z tatą, że, jeśli chcesz oczywiście, możesz zamieszkać z nami. – powiedziała z wymalowanym na twarzy zadowoleniem mama.
    – Ale w Londynie? Na stałe?
    – Oczywiście, że tak. Już na zawsze. Rzecz jasna, to jest twój wybór, jeśli chcesz możesz zostać z dziadkami.
    – Głupie pytanie. Oczywiście, że chcę z wami zamieszkać. Będzie wspaniale.
    Czyli co, jednak moje życie się zmieni w szesnaste urodziny?

    Co się zmieni w życiu Anny?
    Ciąg dalszy na http://because-dreams-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Placzee 10 minut

    OdpowiedzUsuń
  22. Płacze od listu :< szkoda że to już koniec to jest super blog :) pozdrawiam <3 Julia

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - Skomentuj! To dla mnie bardzo ważne.